Sąd w Kijowie zdecydował w piątek o aresztowaniu byłej premier Ukrainy Julii Tymoszenko, oskarżonej o nadużycia przy podpisywaniu kontraktów gazowych z Rosją w 2009 r. Mimo protestów zwolenników Tymoszenko wywieziono ją z sądu do aresztu.

Sąd w Kijowie zdecydował w piątek na wniosek prokuratury o aresztowaniu byłej premier Ukrainy Julii Tymoszenko, oskarżonej o nadużycia przy podpisywaniu kontraktów gazowych z Rosją w 2009 r. Zaniepokojenie wyraziło m.in. polskie MSZ.

Była premier trafiła do tego samego aresztu, w którym w 2001 roku spędziła miesiąc w związku z zarzutami o korupcję. Opozycjonistka czuje się dobrze - oświadczyło biuro ukraińskiego Rzecznika Praw Obywatelskich.

Choć wcześniej media ukraińskie informowały, że Tymoszenko umieszczono w specjalnej celi, po tak zwanym "euroremoncie" (wyremontowanej według standardów europejskich), biuro rzecznika podało, że przebywa ona w celi dwuosobowej o powierzchni 16,8 m kw. Wraz z nią w celi tej znajduje się jeszcze jedna kobieta.

Tymoszenko, która już wcześniej przypuszczała, że może zostać aresztowana, oceniła, że działania wobec niej to rozprawa z przeciwnikami politycznymi, inspirowana przez prezydenta Wiktora Janukowycza. Rzeczniczka szefa państwa Daria Czepak zaznaczyła w rozmowie z PAP, że nie ingeruje on w działalność sądów.

Domagając się w piątek aresztowania byłej szefowej rządu, prokuratura wyjaśniła, że oświadczenia oskarżonej i jej zachowanie nie pozwalają - jak wyraziła się prokurator Lilia Frołowa - "na przestrzeganie norm proceduralnych".

Uzasadniając decyzję o zatrzymaniu Tymoszenko, sędzia Rodion Kiriejew powiedział m.in., że była premier świadomie przeciąga proces w swojej sprawie.

Zwolennicy Tymoszenko zablokowali sąd

Po ogłoszeniu decyzji, w sądzie rejonowym w Kijowie doszło do niewielkich starć między zwolennikami Tymoszenko a milicją. W obronie byłej premier stanęli parlamentarzyści bloku politycznego jej imienia. Kiedy Tymoszenko była wyprowadzana z sali sądowej przez milicjantów, obecni tam deputowani Bloku Julii Tymoszenko próbowali temu przeszkodzić. Zostali oni brutalnie odepchnięci przez funkcjonariuszy oddziału specjalnego "Berkut".

Zwolennicy Tymoszenko zablokowali następnie więźniarkę, w której b. premier miała zostać przewieziona do aresztu, oraz zajęli główną ulicę Kijowa, Chreszczatyk. Mimo ich oporu Tymoszenko została wywieziona z sądu do aresztu. Pojazd, w którym jechała, był eskortowany przez ok. 400 milicjantów. Zwolennicy Tymoszenko zapowiadają dalsze akcje w jej obronie.

Przedstawiciel ukraińskiego MSZ Ołeh Wołoszyn zapewnił, że aresztowanie opozycjonistki nie wpłynie na termin podpisania umowy stowarzyszeniowej Ukraina-Unia Europejska.

"Uważamy, że los dużego, 45-milionowego państwa, kierunek jego rozwoju strategicznego, nie może zależeć od losu i kariery jednego, konkretnego polityka. Liczmy w związku z tym, że negocjacje o umowie stowarzyszeniowej, włączając umowę o strefie wolnego handlu (Ukraina-UE - PAP), zbliżają się do zakończenia" - oświadczył.

Zaniepokojenie aresztowaniem byłej premier wyraziło polskie MSZ. "Uważamy, iż jest to zbyt pochopny i drastyczny środek przymusu bezpośredniego zastosowany wobec b. premier za niestosowanie się do procedur sądowych i tym samym utrudnianie śledztwa" - czytamy w komunikacie resortu, przesłanym PAP.

Ministerstwo zapowiedziało, że "Polska jako prezydencja UE podejmie w tej sprawie rozmowy zarówno z partnerami unijnymi (wysoka przedstawiciel Catherine Ashton), jak i przedstawicielami najwyższych władz ukraińskich (prezydent Wiktor Janukowycz, minister SZ Kostiantyn Hryszczenko)".

W podobnym tonie wypowiedział się przewodniczący Parlamentu Europejskiego Jerzy Buzek, który zaapelował do Kijowa o przestrzeganie zasad stanowiących rdzeń Partnerstwa Wschodniego. Jak podkreślił, niedawno wyraził wobec przywódców ukraińskich zatroskanie "widoczną selektywnością wszczynania procedur karnych przeciwko Tymoszenko i innym byłym ministrom poprzedniego rządu".

Aresztowaniem przywódczyni pomarańczowej rewolucji zaniepokojone jest także Ministerstwo Spraw Zagranicznych Rosji, które oświadczyło, że sąd nad Tymoszenko powinien być pozbawiony emocji, gdyż zawarte przez nią w 2009 r. umowy gazowe z Rosją zostały podpisane zgodnie z ówczesnymi zaleceniami prezydentów dwóch państw.