Trzymam kciuki za powodzenie misji ministra Tomasza Siemoniaka w resorcie obrony narodowej - powiedział w czwartek prezydent Bronisław Komorowski. Jak zaznaczył, nowy minister podejmuje "trudne wyzwania w trudnym momencie dla sił zbrojnych".

Do zmiany na stanowisku ministra ON doszło we wtorek w związku z publikacją raportu komisji Jerzego Millera ws. przyczyn katastrofy smoleńskiej. Siemoniak zastąpił Bogdana Klicha, który złożył dymisję z zajmowanego stanowiska.

W ocenie Komorowskiego wyzwania stojące przed Siemoniakiem wymagają "odwagi, zdecydowania, ale też umiejętności stabilizowania sytuacji" w armii. Jego zdaniem niezbędna jest "trudna reforma" systemu dowódczego polskich sił zbrojnych.

W ocenie prezydenta polska opinia publiczna jest zainteresowana tym, by jak najszybciej rozwiązać problemy związane ze sprzętem, także lotniczym, do przewozu najważniejszych osób w państwie.

Komorowski był pytany na czwartkowym briefingu czy przetarg na samoloty dla VIP-ów powinien był ogłoszony jeszcze przed jesiennymi wyborami parlamentarnymi. W odpowiedzi podkreślił, że decyzja o zakupie nowych samolotów wiąże się z "problemem natury finansowej" i jest w gestii rządu. Zaznaczył jednak, że może wziąć na siebie "cząstkę odpowiedzialności za apelowanie przed wyborami o takie rozwiązanie".

"Jestem absolutnie przekonany, że polska opinia publiczna jest zainteresowana tym, aby problemy sprzętu służącego do zaspakajania potrzeb państwa polskiego np. lotniczego sprzętu (...) była rozwiązana jak najszybciej. I mogę tego życzyć rządowi" - podkreślił. Zdaniem prezydenta wszyscy Polacy mają absolutnie przekonanie, że musi być rozwiązana kwestia "likwidacji mozaiki sprzętowej, która dzisiaj funkcjonuje w 36. specpułku".

W ocenie Komorowskiego bardzo poważnym problemem w wojsku jest też to, iż nie przeprowadzono reformy systemu dowódczego i szkolnictwa wojskowego. "Uważam, że te dwie reformy warto dzisiaj oceniać z punktu widzenia bolesnego doświadczenia, jakim jest wyznanie publiczne ministra obrony narodowej, że nie był informowany o tym, co się dzieje w 36. specpułku" - podkreślił prezydent.

"Ja z praktyki wiem, że to jest bardzo proste przy obowiązywaniu dzisiejszej zasady wynikającej z dzisiejszej struktury dowodzenia, w której jest omnipotentny sztab generalny, który jednocześnie dowodzi całością sił zbrojnych, jest planistą, planuje operacje wojenne i rozwój sił zbrojnych oraz jest najważniejszym elementem kontroli" - zaznaczył Komorowski.

"Nikt sam siebie nie skontroluje do końca rzetelnie"

"Nikt sam siebie nie skontroluje do końca rzetelnie" - ocenił.

Stąd - jak zaznaczył - jego stały postulat reformy systemu dowódczego tak, by cywilny minister obrony narodowej mógł dysponować zapleczem najpoważniejszym, jakim jest sztab generalny dowodzący intelektualnie, bo planujący rozwój sił zbrojnych, a z drugiej jednak strony istniejące odrębne "dowództwo strategiczne sił połączonych i dowództwo operacyjne do bieżących operacji". "Taka struktura w moim przekonaniu jest lepsza, także z punktu widzenia zapewnienia wiedzy i pozycji cywilnego ministra obrony narodowej" - podkreślił prezydent.

Przyznał, że to wymaga przeprowadzenia trudnej reformy, na co namawia środowiska polityczne i obecnego szefa resortu obrony.

Komorowski był też pytany, czy jest prawdą, iż nie był entuzjastą powołania Siemoniaka na szefa MON. "Mogę zrobić szybki rachunek sumienia - nie przypominam sobie ani jednej tego typu myśli, już nie mówiąc o wypowiedzi z mojej strony. Więc odwrotnie - trzymam kciuki za powodzenie jego misji, podejmuje trudne wyzwania w trudnym momencie dla sił zbrojnych, które wymagają tyle samo odwagi, zdecydowania, ile umiejętności stabilizowania sytuacji w siłach zbrojnych, które dzisiaj są poddawane takiej ogromnej krytyce" - powiedział Komorowski.

Prezydent ocenił też, że z uznaniem należy się odnieść do decyzji Bogdana Klicha o podaniu się do dymisji. Zdaniem Komorowskiego, decyzja Klicha była podyktowana zmniejszeniem stopnia negatywnego zainteresowania resortem obrony narodowej. "Jak sądzę, wynika także ze stopnia zmęczenia polityka sytuacją istniejącą (...); ministrowie gdzieś na końcu są odpowiedzialni nie tylko za swoje własne decyzje, ale za decyzje swoich własnych poprzedników i to często w dosyć odległym horyzoncie czasowym" - podkreślił.

Komorowski pytany, czy po publikacji raportu komisji ministra Jerzego Millera powinno dojść do kolejnych dymisji stwierdził, że raport nie powinien służyć rozliczaniu osób, ale wyeliminowaniu zagrożeń na przyszłość.

"Prokuratura będzie oceniała osoby, prokuratura będzie mówiła, czy ktoś jest winien, czy nie. Za winy, a szczególnie za złamanie prawa, należy zawsze odpowiadać (....). Raport ministra Millera ma na celu wyeliminowanie zjawisk, które stały się przyczyną katastrofy i należy tak patrzeć na ten materiał" - dodał.

Prezydent wyraził nadzieję, że wszyscy są zainteresowani tym, żeby w Polsce i w Rosji wyeliminowano potencjalne źródła zagrożeń, jeśli chodzi o bezpieczeństwo lotów.