Po siedmiu godzinach przesłuchania zatrzymana we wtorek była premier Ukrainy Julia Tymoszenko opuściła w godzinach wieczornych siedzibę Prokuratury Generalnej w Kijowie.

Opozycyjna polityk uznała, że nie została aresztowana, gdyż władze ugięły się pod naciskiem opinii publicznej.

"Decyzję o moim aresztowaniu podjęto jeszcze wczoraj (w poniedziałek), jednak stanowisko władz uległo zmianie. Stało się tak pod naciskiem opinii publicznej, mediów, deputowanych i - jak sądzę - wspólnoty międzynarodowej. Władze ustąpiły" - powiedziała Tymoszenko po wyjściu z prokuratury.

Wcześniej zastępca prokuratora generalnego Ukrainy Rinat Kuzmin oświadczył, że choć sąd zezwolił na aresztowanie Tymoszenko, to pozostanie ona na wolności.

Była premier została zatrzymana we wtorek przed południem pod zarzutem utrudniania śledztwa w sprawie nadużyć, do których miało dojść, gdy pełniła funkcję szefowej rządu.

Kuzmin poinformował, że w trakcie przesłuchania prokuratura uznała, iż Tymoszenko przestała utrudniać dochodzenie.

"Aresztowanie Tymoszenko byłoby możliwe, gdyby utrudniała ona śledztwo, lecz w związku z tym, że dziś (we wtorek) stawiła się na przesłuchanie wraz z adwokatem, nie ma konieczności, by ją aresztować" - powiedział Kuzmin.

Po zatrzymaniu Tymoszenko usłyszała oskarżenie o nadużycie władzy i przekroczenie uprawnień służbowych przy zawieraniu kontraktów gazowych w 2009 r., co naraziło skarb państwa na ogromne straty - poinformował zastępca prokuratora.

W 2008 roku Kijów płacił 179,5 USD za 1000 metrów sześciennych rosyjskiego gazu. Po rosyjsko-ukraińskim konflikcie gazowym na przełomie 2008 i 2009 r. Tymoszenko porozumiała się z premierem Rosji Władimirem Putinem, że cena błękitnego paliwa dla Ukrainy wyniesie 450 dolarów za 1000 metrów sześciennych. Obecne władze Ukrainy uważają tę umowę za niekorzystną.

We wtorek na wieść o zatrzymaniu byłej premier przed siedzibą prokuratury w Kijowie zgromadziło się ok. 200 jej zwolenników. Przyjechali tam także deputowani Bloku Julii Tymoszenko, którzy zastawili swoimi samochodami wyjazd z podwórza prokuratury.

W tym samym czasie prokurator generalny Ukrainy Wiktor Pszonka zaprosił do siebie ambasadorów UE i Stanów Zjednoczonych, którym przedstawił przyczyny zatrzymania Tymoszenko. W spotkaniu wziął udział dyplomatyczny przedstawiciel Polski.

Wcześniej Tymoszenko niejednokrotnie podkreślała, że władze nie odważą się pozbawić jej wolności.

"Już dawno zostałabym aresztowana na podstawie sfabrykowanych spraw, gdyby oni (władze - PAP) nie odczuwali strachu przed tą częścią ukraińskiego narodu, która mnie konsekwentnie popiera oraz przed wspólnotą międzynarodową, uważnie obserwującą wydarzenia na Ukrainie" - oświadczyła w jednym z wywiadów.

Tymoszenko utrzymuje, że władze pragną, by została skazana, gdyż jako osoba karana sądownie nie będzie mogła startować w wyborach. Najbliższe wybory - parlamentarne - odbędą się na Ukrainie w przyszłym roku.

Julia Tymoszenko była główną konkurentką obecnego prezydenta Wiktora Janukowycza w zwycięskiej dla niego drugiej turze wyborów prezydenckich na początku ubiegłego roku. Obecnie była premier jest największym krytykiem działań szefa państwa.