Sprawa karna ws. katastrofy samolotu CASA pod Mirosławcem ma znaczenie dla bliskich rodzin ofiar; ewentualne skazanie winnych wpłynie na wysokość rent dla wdów po 20 lotnikach, którzy wówczas zginęli - ocenia Sylwester Nowakowski, prawnik reprezentujący rodziny.

Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Poznaniu, która prowadziła śledztwo dotyczące katastrofy pod Mirosławcem ze stycznia 2008 r., poinformowała w czwartek, że wniosła do sądu akt oskarżenia wobec por. Adama B., byłego kontrolera zbliżania i precyzyjnego podejścia w Wojskowym Porcie Lotniczym w Mirosławcu. Umorzyła natomiast postępowanie wobec ppłk. Leszka L., ówczesnego dowódcy 13. eskadry lotnictwa transportowego z Krakowa, do której należał samolot. Wobec śmierci sprawcy umorzone zostało również postępowanie wobec dowódcy załogi samolotu, kpt. pil. Roberta K., który miał spowodować katastrofę w ruchu powietrznym, w efekcie której śmierć poniosła załoga i pasażerowie.

Do postępowań odrębnych skierowano wątki niedopełnienia obowiązków na lotnisku w Mirosławcu, gdzie nie działał system ILS oraz niewłaściwego szkolenia pilotów.

Radca prawny Sylwester Nowakowski, który reprezentuje większość bliskich ofiar katastrofy w postępowaniu cywilnym dotyczącym odszkodowań od MON, a w śledztwie, które prowadziła poznańska prokuratura wojskowa, jest pełnomocnikiem wdowy po jednym z pasażerów CASY, powiedział PAP, że jest "częściowo zaskoczony" decyzją prokuratury.

Jego zdaniem z punktu widzenia rodzin najważniejsze jest teraz, czy stanowisko prawne prokuratury utrzyma się w sądzie. "Jeżeli w tej sprawie w przyszłości zostanie wydany prawomocny wyrok skazujący, taki obrót sprawy byłby najlepszy dla rodzin" - powiedział Nowakowski.

Jak tłumaczy, chodzi o to, że według przepisów dotyczących żołnierzy zawodowych, jeżeli śmierć żołnierza następuje w wyniku czynu karalnego i jest potwierdzenie w postaci prawomocnego wyroku skazującego, to wdowa otrzymuje najwyższe świadczenie rentowe bez jakichkolwiek ograniczeń (np. dotyczących wysokości zarobków).

Nowakowski zapowiedział też, że podejmie próbę ustalenia, jakie skutki prawne dla rodzin przynosi sama decyzja prokuratury. Jego zdaniem przepisy w tym względzie nie są jasne.

Większość bliskich ofiar podpisała już ugody z MON ws. odszkodowań

Większość bliskich ofiar, w tym wszyscy reprezentowani przez Nowakowskiego, podpisała już ugody z MON ws. odszkodowań i zadośćuczynień za katastrofę. Członkom rodzin ofiar - wdowom, dzieciom i rodzicom - przyznano po 250 tys. zł. Wysokość tej kwoty jest taka sama, jak propozycje ugodowe złożone przez Skarb Państwa bliskim ofiar innej katastrofy - pod Smoleńskiem.

Zdaniem Nowakowskiego postępowanie karne będzie mogło mieć wpływ tylko na wysokość rent, a nie na zadośćuczynienia i odszkodowania.

"Wierzę, że tak jest, ale chciałbym mieć pewność, czy dzisiejsza decyzja prokuratury zmienia coś dla MON, czy nie. Chodzi o to, żeby zapewnić bezpieczeństwo prawne rodzinom" - powiedział Nowakowski. Dodał, że zwłaszcza dotyczy to rodziny dowódcy załogi (który miał spowodować katastrofę, ze względu na jego śmierć postępowanie umorzono). Wdowa po nim i jego bliscy są już po ugodzie z resortem obrony.

Przed konferencją prasową wojskowi prokuratorzy z Poznania spotkali się z rodzinami ofiar katastrofy i przekazali im treść swoich decyzji. Jak powiedział Nowakowski, rodziny nalegały, by w spotkaniu mogli wziąć udział również pełnomocnicy, ale prokuratura się na to nie zgodziła. "Nie jest to dla mnie zrozumiałe, uważam to za zły obyczaj i nagannie oceniam tego typu zjawiska" - skomentował Nowakowski.

Wojskowy samolot transportowy CASA C-295M rozbił się 23 stycznia 2008 r. w Mirosławcu (Zachodniopomorskie). Maszyna wykonywała lot na trasie Okęcie - Powidz - Krzesiny - Mirosławiec - Świdwin - Kraków; rozwoziła uczestników konferencji Bezpieczeństwa Lotów Lotnictwa Sił Zbrojnych RP. Zginęło wtedy 20 lotników - czteroosobowa załoga i 16 oficerów.