Oględziny oryginałów rejestratorów przez polskich biegłych oraz uzupełnienie akt o materiały, które mają jeszcze nadejść z Rosji - to najważniejsze, konieczne jeszcze do zrealizowania, czynności w trwającym od roku śledztwie w sprawie katastrofy smoleńskiej.

Śledztwo Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie wszczęła już w dniu katastrofy - 10 kwietnia 2010 r.

Jednym z najważniejszych dowodów w tym postępowaniu są zapisy rozmów z kokpitu samolotu zarejestrowane na tzw. czarnych skrzynkach. Krakowski Instytut Ekspertyz Sądowych od lata zeszłego roku przygotowuje opinię fonoskopijną dotyczącą tych nagrań. Ich oryginały znajdują się w Rosji w dyspozycji tamtejszej prokuratury. Polscy biegli pracują na kopiach zapisów.

Jednak, aby analiza ta mogła zostać ukończona, biegli muszą zbadać oryginalne nośniki w Rosji. Według polskiej Prokuratury Generalnej realizacja tych wniosków przyśpieszy nie tylko polskie śledztwo, ale będzie miała wpływ na sprawniejszy tok śledztwa rosyjskiego, gdyż Rosjanie chcą od strony polskiej udostępnienia w drodze pomocy prawnej tej ekspertyzy. Prokuratura polska wcześniej informowała, że nie ma żadnego zagrożenia mogącego wskazywać, że w oryginalne zapisy ingerowano.

Polska prokuratura czeka także na 32 tomy akt od strony rosyjskiej. "Obecnie te akta podlegają gruntownemu sprawdzeniu w Prokuraturze Generalnej Rosji" - informował w lutym prokurator generalny Andrzej Seremet i dodawał, że ma nadzieję, że akta te dotrą do Polski "w bliskim czasie".

Polskie śledztwo jest prowadzone w sprawie "nieumyślnego sprowadzenia katastrofy w ruchu powietrznym, w wyniku której śmierć ponieśli wszyscy pasażerowie samolotu TU-154 Sił Powietrznych RP, numer boczny 101, w tym prezydent RP, pan Lech Kaczyński oraz członkowie załogi".

Ponieważ katastrofa wydarzyła się na terytorium Federacji Rosyjskiej, śledztwo w sprawie prowadzi też rosyjska prokuratura. W połowie lutego szef grupy śledczej Komitetu Śledczego Federacji Rosyjskiej Michaił Guriewicz informował, że rosyjskie śledztwo zbliża się do końcowego etapu, ale na razie trudno określić, jak długo będzie jeszcze trwało.

Wątki badane przez prokuraturę

Wojskowi prokuratorzy po raz pierwszy już trzy tygodnie po katastrofie ujawnili, jakie grupy zagadnień i wersje badane są w tej sprawie. I tak wersja I to usterki techniczne samolotu; wersja II to zachowanie załogi, w tym błąd w technice pilotowania i naruszenie regulaminowych zasad lotu; wersja III to zła organizacja i zabezpieczenie lotu, w tym nieprawidłowości polskiego personelu naziemnego i nieprawidłowości rosyjskiego personelu naziemnego; wersja IV obejmuje zaś zachowanie osób trzecich np. zamach terrorystyczny, sugestie i oczekiwania od załogi określonego postępowania.

Już w kwietniu zeszłego roku, krótko po katastrofie, rosyjska komisją ją badająca informowała, że rejestratory tupolewa nie zarejestrowały jakichkolwiek usterek w funkcjonowaniu urządzeń pokładowych. Polska prokuratura podawała w marcu, że samolot był prawidłowo wyważony a prokuratura nie dysponuje danymi, które mogłyby wskazywać na to, czy Tu-154M miał przekroczoną masę startową lub do lądowania.

Z ustaleń prokuratury wynika, że w momencie katastrofy piloci siedzieli na swych miejscach, brak jest więc podstaw do spekulacji, aby osoba trzecia zajmowała ich fotele. Jak podawała NPW otrzymane z Rosji kopie dokumentów rosyjskiego śledztwa uprawniają tezę, że dowódca Sił Powietrznych gen. Andrzej Błasik był w kokpicie. Polska prokuratura nie ma jednak jeszcze całości materiałów w tej sprawie (m.in. opinii fonoskopijnej).

Śledczy nie potwierdzili jednak okoliczności, z których można byłoby wysnuć wniosek o rzekomej kłótni gen. Błasika z dowódcą Tu-154M kpt. Arkadiuszem Protasiukiem. Takiego zdarzenia nie potwierdziły dotychczasowe zeznania świadków, ani oględziny filmu z kamer Okęcia.



Prokuratura zajmuje się także działaniami kontrolerów lotu ze smoleńskiego lotniska. Chodzi przede wszystkim o Pawła Plusnina - kierownika lotów i Wiktora Ryżenkę - kontrolera strefy lądowania oraz Mikołaja Krasnokutskiego - zastępcę dowódcy bazy w Twerze, który na wieży sprawował nadzór w związku z wizytą 10 kwietnia. Działania kontrolerów wywołały duży rezonans medialny po przedstawieniu w połowie stycznia przez polską komisję części materiałów z badań. Wynikało z nich, że rosyjscy kontrolerzy popełnili liczne błędy, działali pod presją i nie byli wystarczającym wsparciem dla załogi Tu-154M.

Kwestią sporną pozostaje status lotu - czy był on cywilny, czy też wojskowy. Z tego faktu wynikają procesowe konsekwencje, np. co do oceny, w jakich okolicznościach można zamknąć lotnisko cywilne, a w jakich - wojskowe i czy tak samo obowiązuje to samoloty cywilne, jak wojskowe.

Badany jest ponadto wątek wcześniejszego lądowania 10 kwietnia na lotnisku w Smoleńsku polskiego samolotu Jak-40 z dziennikarzami na pokładzie. Jak-40 wylądował kilkadziesiąt minut przed katastrofą polskiego Tu-154M. W chwili lądowania warunki na lotnisku były już bardzo trudne. Opublikowane stenogramy rozmów świadczą, że kontrolerzy nie widzieli samolotu. Gdy wylądował, wyczyn pilota skwitowali krótko: "zuch".

W śledztwie weryfikowane są także wersje zakładające m.in. zamach terrorystyczny. Śledczy wielokrotnie wskazywali, że profesjonalizm prokuratorów wymaga, aby sprawdzać również hipotezy, które wydają się nieracjonalne.

Prokurator generalny Andrzej Seremet kilkakrotnie mówił, że wątek zamachu "nie doczeka się odrębnej decyzji procesowej". "Prokurator nie wyda decyzji, w której stwierdzi, że zamachu nie było, lecz w ostatecznej decyzji, która zostanie wydana po zakończeniu śledztwa, wątek ten znajdzie swoje rozwiązanie" - informował Seremet. Podkreślał także, że "nic nie wskazuje - żaden dowód, którzy prokuratorzy zgromadzili w toku śledztwa, żeby zamach w jakiejkolwiek postaci miał miejsce w tych wszystkich zdarzeniach, które doprowadziły do katastrofy samolotu".

Możliwe kolejne śledztwa

W styczniu NPW informowała, że śledztwem smoleńskim zajmuje się zespół prokuratorski, który liczy 10 śledczych. Do tej pory w ramach śledztwa zgromadzono ponad 110 tomów akt, w tym 14 tomów niejawnych; przesłuchano w sumie już ponad 400 świadków. Ponadto ponad 150 świadków przesłuchano w ramach pomocy prawnej dla śledztwa rosyjskiego. Polskie śledztwo było już przedłużane. Na początku bieżącego roku prokuratorzy zakreślili termin postępowania do 10 kwietnia. Najprawdopodobniej wkrótce Naczelna Prokuratura Wojskowa dokona kolejnego przedłużenia.

Prawdopodobne jest jednak, iż wkrótce część materiałów śledztwa zostanie wyłączona do odrębnych postępowań. Prokuratura wojskowa - co do zasady - nie jest bowiem uprawniona do badania działań osób cywilnych. Dlatego wydzielony może zostać wątek dotyczący przygotowania lotu w zakresie odnoszącym się do cywili. W tym celu prokuratorzy z Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga od miesiąca przeglądają akta sprawy. "Chodzi o to, żeby, kiedy nastąpi ewentualnie to wyłączenie, prokuratorzy cywilni bez zbędnej zwłoki przystąpili do wykonywania konkretnych czynności procesowych w postępowaniu, które zostanie wyłączone" - podawała NPW.

Kolejną grupą akt, która może zostać wydzielona do oddzielnego śledztwa, są dokumenty odnoszące się do lądowania w Smoleńsku Jaka-40. W końcu lutego do prokuratury wojskowej wpłynęło zawiadomienie dowódcy Sił Powietrznych gen. Lecha Majewskiego o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez załogę tego samolotu. Wskazano w nim, że załoga wykonała lądowanie w warunkach atmosferycznych poniżej minimalnych, do których była wyszkolona, czym mogła naruszyć przepisy wykonywania lotów.

Polska prokuratura dokonuje też wielu ekspertyz, które na jej zlecenie wykonują biegli różnych dziedzin. Oprócz badania zapisów głosowych z czarnych skrzynek chodzi także m.in. o zapisy parametrów lotu na nośniku ATM. Przeprowadzone zostały też badania nagrań audiowizualnych m.in. z miejsca katastrofy, a także odnoszące się do warunków pogodowych 10 kwietnia zeszłego roku w okolicach Smoleńska. Wykonana została też opinia, według której na ciałach ofiar nie znaleziono śladów materiałów wybuchowych. W marcu prokuratorzy wraz z biegłymi nagrali dźwięki z kabiny bliźniaczego tupolewa z numerem 102 - posłużą one jako materiał porównawczy do przygotowywanej przez krakowski instytut opinii fonoskopijnej.



Lista pokrzywdzonych w polskim śledztwie - głównie bliskich ofiar katastrofy - obejmuje już około 200 osób. Reprezentuje ich prawie 30 pełnomocników. Rodziny ofiar mogą także występować jako pokrzywdzeni w śledztwie prowadzonym przez Komitet Śledczy Federacji Rosyjskiej. Prokuratura rosyjska informowała, że ponad 70 bliskich otrzymało taki status.

Część najbliższych ofiar zgłaszała jednak zastrzeżenia, że nie została ustanowiona pokrzywdzonymi w postępowaniu rosyjskim. W odróżnieniu od polskich unormowań w śledztwie rosyjskim status poszkodowanego może mieć tylko jeden przedstawiciel każdej rodziny, a nadanie takiego statusu wymaga formalnej decyzji prokuratora. Pomocy bliskim ofiar w uzyskaniu odpowiednich uprawnień w śledztwie rosyjskim udziela MSZ i polski konsul w Moskwie.

W styczniu Prokuratoria Generalna Skarbu Państwa zaproponowała po ćwierć miliona zł zadośćuczynienia dla każdego z najbliższych ofiar katastrofy smoleńskiej, czyli małżonków, dzieci i rodziców. Do tej pory zawarto już cztery takie ugody, kolejne wnioski wpływają do Prokuratorii.

Współpraca międzypaństwowa

Na tempo pracy polskich śledczych wpływa fakt, że duża część dowodów w sprawie - świadków katastrofy, szczątków samolotu oraz znalezione na miejscu tragedii czarne skrzynki tupolewa - znajduje się w Rosji. Dlatego polska prokuratura kieruje do Rosji wnioski w sprawie pomocy prawnej - dotychczas wysłano siedem takich wniosków. W sprawie usprawnienia współpracy rozmawiali także prokuratorzy generalni obu krajów. Do ostatniego ich spotkania doszło w grudniu zeszłego roku w związku z wizytą w Polsce prezydenta Rosji Dmitrija Miedwiediewa.

Polskie wnioski na razie zostały zrealizowane częściowo. W drugiej połowie czerwca do Polski trafiła pierwsza partia materiałów z rosyjskiego śledztwa - sześć tomów akt, 1300 kart - głównie zeznania świadków, protokoły i dokumentacja fotograficzna z oględzin miejsca katastrofy oraz protokoły z identyfikacji ciał ofiar.

W kolejnych przekazanych materiałach były m.in. protokoły z przesłuchań świadków, protokoły oględzin miejsca katastrofy, materiał fotograficzny z tego miejsca, opis przedmiotów osobistych znalezionych na miejscu katastrofy oraz protokoły z ekspertyz genetycznych szczątków ofiar. Na prośbę strony polskiej zabezpieczony został także wrak tupolewa.

Zrealizowana została też m.in. prośba z ostatniego z wniosków dotycząca przesłuchania przez polskich prokuratorów w Moskwie kontrolerów lotu ze smoleńskiego lotniska. Dwaj polscy prokuratorzy przesłuchali kontrolerów w pierwszej połowie lutego. "To kluczowe dowody" - tak ocenili te zeznania na konferencji prasowej wkrótce po powrocie. Prokuratorzy nie przywieźli jednak żadnych dokumentów z Moskwy, mają one zostać nadesłane z Rosji wraz z innymi aktami.

Kwestia kolejnego przesłuchania kontrolerów - z udziałem polskich śledczych - stała się znacząca po unieważnieniu przez prokuraturę rosyjską pierwszych zeznań dwóch kontrolerów złożonych jeszcze w kwietniu, krótko po katastrofie. Rosja unieważniła je z powodu "nieprawidłowości w procedurze przesłuchania świadków" i przesłała stronie polskiej kolejne protokoły z sierpnia zeszłego roku.

Innymi z dokumentów, na które czeka strona polska jest część materiałów dotyczących sekcji zwłok ofiar katastrofy. W styczniu naczelny prokurator wojskowy, gen. Krzysztof Parulski informował, że przekazana do tej pory dokumentacja dotycząca sekcji jest kompletna jedynie w odniesieniu do 18 ofiar katastrofy. W przypadku kolejnych 40 ofiar występują braki w dokumentacji. Dopiero po przeanalizowaniu pełnej dokumentacji dotyczącej sekcji możliwe będzie rozpatrzenie trzech wniosków dotyczących ekshumacji dwóch ofiar smoleńskiej katastrofy (takie wnioski złożyły rodziny Przemysława Gosiewskiego i Zbigniewa Wassermanna.)

Wśród oczekiwanych dokumentów powinny się znaleźć także te związane z oględzinami miejsca katastrofy, którego dokonała w październiku grupa polskich archeologów i geofizyków. Prokuratura podawała, że uzupełniające oględziny miejsca katastrofy miały na celu "odnalezienie ewentualnych pozostałych szczątków ofiar, fragmentów samolotu, jego wyposażenia oraz ruchomości należących do osób znajdujących się na pokładzie". Dokonała ich grupa około 20 specjalistów.

Wniosek o pomoc prawną polska prokuratura skierowała także do Stanów Zjednoczonych. Został on wysłany do Departamentu Sprawiedliwości USA. W tym wniosku prokuratura wniosła m.in. - jak przyznawał prokurator generalny - o udostępnienie ewentualnie posiadanych przez stronę amerykańską zapisów nasłuchów "rozmów w przestrzeni". W końcu stycznia prokuratorzy polscy spotkali się z urzędnikami Departamentu Sprawiedliwości USA, a jednym z tematów rozmów była realizacja tego wniosku. Prokuratorzy z Polski nadal czekają na odpowiedź ze Stanów Zjednoczonych.

Z wnioskiem o pomoc prawną zwrócono się także do władz Białorusi - chodziło o przesłuchanie osoby, która 10 kwietnia na smoleńskim lotnisku sfotografowała, jak w lotniskowych reflektorach wymieniane są żarówki. Prośba ta została już zrealizowana.

Cztery wnioski o pomoc prawną skierowała do polskich śledczych prokuratura rosyjska. Dotyczyły one m.in. przesłuchań określonych świadków - bliskich ofiar katastrofy, przekazania dokumentów regulujących zasady ruchu powietrznego obowiązujących załogę tupolewa, certyfikatów i zezwoleń posiadanych przez tą załogę załogi statku powietrznego Tu-154M 101 oraz protokołów przesłuchań świadków, których zeznania mają istotne znaczenie dla rosyjskiego śledztwa.

Inne postępowania związane z katastrofą smoleńską

Toczą się także inne śledztwa związane ze sprawą katastrofy smoleńskiej. NPW podawała m.in. w końcu lutego, że dotychczas prokuratura wojskowa dokonała już 25 wyłączeń wątków ze śledztwa smoleńskiego dotyczących "przecieków" i ujawnienia materiałów z tego postępowania. Większość tych postępowań prowadzi Prokuratura Okręgowa w Warszawie.

Innym z postępowań jest sprawa prowadzona od maja 2010 r. przez warszawską prokuraturę okręgową w sprawie kradzieży kart kredytowych i ograbienia zwłok Andrzeja Przewoźnika, który zginął w katastrofie. Od października 2010 r. polskie śledztwo jest zawieszone w oczekiwaniu na pomoc prawną z Rosji. Chodzi o realizację drugiego wniosku o pomoc prawną, w którym prokurator zwrócił się o udzielenie informacji na temat ustaleń rosyjskiego śledztwa. Szef Głównego Wojskowego Urzędu Śledczego Aleksandr Soroczkin zapewnił w marcu, że strona polska będzie mogła zapoznać się ze sprawą karną wytoczoną czterem rosyjskim żołnierzom, którzy dokonali kradzieży.

W listopadzie 2010 r. pełnomocnik części rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej, m.in. Jarosława Kaczyńskiego, mec. Rafał Rogalski złożył zawiadomienie o przestępstwie "niszczenia dowodów" przez Rosjan. Adwokat powoływał się na materiał filmowy TVP1 przedstawiający cięcie wraku przez miejscowe służby. W grudniu 2010 r. Prokuratura Okręgowa w Warszawie wszczęła śledztwo w tej sprawie. W połowie lutego prokuratorzy zwrócili się do strony rosyjskiej o informacje odnośnie sposobu postępowania z wrakiem, w tym okoliczności jego fragmentacji. Wiceszef Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego (MAK) Oleg Jermołow przyznawał, że niektóre większe fragmenty maszyny były pocięte na mniejsze części, by można było ułożyć je w tzw. obrysie samolotu. Zapewniał, że nie było celowego niszczenia wraku.