„Witam, zaopiekuję się dzieckiem u siebie w domu. Mogę być mamką, karmię piersią mojego pięciomiesięcznego synka. Tylko poważne oferty” – takich i podobnych ogłoszeń w internecie ostatnio jest coraz więcej.
„Oferuję karmienie dziecka, jestem młodą mamą, dobrze się odżywiam i chętnie podzielę się mlekiem z innym dzieckiem”, „Jestem mamą 3-miesięcznej dziewczynki, nie pracuję, cały dzień poświęcam córeczce i chętnie zostanę mamką dla czyjegoś maluszka:)” – czytamy w sieci.
Zawód mamki, zwłaszcza w XIX wieku w Europie, cieszył się ogromną popularnością. Po wielu latach przerwy wynajmowanie piersi znowu wróciło do łask. Wiele kobiet zamieszcza w internecie ogłoszenia, w których deklarują, że chętnie, za opłatą, wykarmią cudze dziecko piersią.
W sieci spotykają się z coraz większą ilością matek, które karmią, ale chciałyby wrócić do pracy lub takich, które nie karmią, bo nie chcą lub nie mogą i poszukują kobiet gotowych je zastąpić.
Jako że stawki za jedno karmienie wahają się od kilku do kilkunastu złotych, to takie karmienie cudzego dziecka jest raczej traktowane jako metoda na dorobienie niż pełnoetatowa praca. Część kobiet wręcz decyduje się na oddanie swojego mleka za darmo. – Matkom, które straciły dziecko, lub produkują za dużo pokarmu, szkoda jest wylewać mleko. Traktują to jako marnotrawstwo pokarmu, który wielu dzieciom mógłby pomóc. Stąd właśnie wzięła się nasza inicjatywa – mówi Agata Iwaszko ze Stowarzyszenia na rzecz Banku Mleka Kobiecego. Stowarzyszenie ostrzega przed pokątnym wynajmowaniem nieznanych, nieprzebadanych kobiet, w których mleku mogą się znajdować chorobotwórcze drobnoustroje. Zamiast tego postuluje powstanie kontrolowanego przez lekarzy banku mleka.
– Na razie jednak taki bank nie może powstać – dodaje Iwaszko. Powody są dwa: brak sponsora oraz prawo, które nie reguluje kwestii przekazywania sobie przez matki mleka.