Komisarz Janusz Lewandowski zapowiedział, że KE zaproponuje więcej środków na politykę sąsiedzką w nowym budżecie UE, ale warunkując je postępami w zakresie demokratyzacji. Przyznał, że jest presja, by przesuwać środki ze Wschodu na Południe, ale w środę KE takiej decyzji nie podjęła.

"Istnieje silna presja pod wpływem tego, co się dzieje w Afryce Północnej, by przesuwać pieniądze ze wschodniej części polityki sąsiedzkiej na śródziemnomorską część sąsiedztwa - powiedział PAP i Telewizji Polsat News komisarz ds. budżetu Janusz Lewandowski. - Ale sądzę, że jesteśmy w stanie zwiększyć instrumenty pomocowe dla Morza Śródziemnego bez uszczerbku dla polityki wschodniej, istotnej również dla polskiej prezydencji".

Wskazał, że KE ma w obecnym budżecie UE niewykorzystane rezerwy, także z dotychczasowej puli na rejon Morza Śródziemnego.

"Dla przyszłości wnioski są jasne - inwestowanie w stabilność poprzez reżimy, które nie rozwiązują w żaden sposób sytuacji czy problemów gospodarczych w swoich krajach, to nie jest żadne inwestowanie w stabilność otoczenia. Po obu stronach to nauczka, także po stronie białoruskiej. Według mnie - i takie będą nasze propozycje - koperta na rzecz polityki sąsiedzkiej wzrośnie w następnych latach, pomimo ograniczeń budżetowych. Tyle, że będzie warunkowana postępami tych krajów na drodze ku demokracji i przestrzeganiu praw człowieka, co niezwykle ważne na rzecz budowania takiego otoczenia, które sprzyja biznesowi i inwestycjom w nowe miejsca pracy, bo musimy tych ludzi zatrzymać i zapewnić im rozsądny dobrobyt w ich własnych krajach" - podkreślił.

Debata na temat przyszłości polityki sąsiedzkiej UE

W środę odbyła się w kolegium komisarzy debata na temat przyszłości polityki sąsiedzkiej UE, na którą w obecnym budżecie, na lata 2007-13, UE przeznaczyła ok. 12 mld euro, z czego dwie trzecie dla południowych, a jedna trzecią dla wschodnich sąsiadów. Żadna formalna decyzja jednak nie zapadła, zapewnił rzecznik KE.

Według nieoficjalnych informacji, przesunięciom zdecydowanie sprzeciwił się czeski komisarz ds. polityki sąsiedzkiej i rozszerzenia Sztefan Fuele, poparty przez Lewandowskiego.

W liście do szefowej unijnej dyplomacji Catherine Ashton siedem krajów UE (Francja, Włochy, Słowenia, Grecja, Hiszpania, Cypr i Malta) zaproponowało kilka dni temu zwiększenie pomocy dla krajów sąsiedzkich z basenu Morza Śródziemnego. Proponują między innymi większe "zróżnicowanie" partnerstw w ramach Europejskiej Polityki Sąsiedztwa, argumentując, że w przeliczeniu na mieszkańca wschodni sąsiedzi dostają teraz z UE nieproporcjonalnie więcej pieniędzy. Podano skrajne przykłady: na jednego mieszkańca Egiptu UE daje rocznie 1,8 euro, na mieszkańca Tunezji - 7 euro, zaś na mieszkańca Mołdawii - 25 euro.

Kiedy przywódcy państw UE uzgadniali unijny budżet 2007-13, zawarto "dżentelmeńskie porozumienie", że dwie trzecie puli na politykę sąsiedzką pójdzie dla krajów południowych, a jedna trzecia na wschód. A to dlatego, że południowi sąsiedzi mają znacznie liczniejsze populacje od wschodnich i per capita mają otrzymać mniej więcej tyle samo. W 2009 r. było to średnio 3,64 euro na mieszkańca Wschodu i 3,36 euro na mieszkańca Południa.