Przestępstwo komendanta Matejuka ma polegać na tym, że policyjne długi spłacał pieniędzmi z funduszu motywacyjnego.
Sąd Rejonowy dla Warszawy-Mokotowa zmienił decyzję prokuratury, która jesienią odmówiła wszczęcia śledztwa w tej sprawie.
– W opinii naszych prawników komendant dopuścił się przestępstwa nadużycia władzy, za co grozi do trzech lat więzienia – mówi „DGP” jeden z szefów policyjnych związków.
Sprawa dotyczy budżetu policji na rok 2009. Na polecenie ówczesnego szefa MSWiA Grzegorza Schetyny policja straciła około miliarda złotych.
– Wiosną 2009 roku zabrakło nam na spłatę rachunków za ciepło, energię czy utrzymanie łącz telekomunikacyjnych. Stanęliśmy przed dramatycznym wyborem – przyznaje oficer KGP.
Jak donosiliśmy wtedy na łamach „DGP”, koncern Orlen chciał zablokować karty „Flota”, na które tankują radiowozy – miały po prostu nagle stanąć.
Ostatecznie część środków niezbędnych do codziennego funkcjonowania policji komendanci znaleźli w specjalnym funduszu motywacyjnym i zapomogowym. Przez cały 2009 r. wstrzymywali wypłaty z tego funduszu – w sumie było to ponad 200 milionów zł. Dopiero w grudniu 2009 roku i na początku 2010 roku komendanci zwrócili „dług” zaciągnięty u policjantów i wypłacili im zaległe świadczenia.
– Nie mieliśmy innego wyjścia. Ratowaliśmy sytuację, bo policja znacznie więcej by straciła, gdyby nie regulowała swoich zobowiązań – usłyszeliśmy wczoraj w Komendzie Głównej Policji. W opinii wielu prawników decyzje podjęte przez komendanta głównego policji Andrzeja Matejuka i jego zastępcę ds. logistyki Andrzeja Trelę były zgodne z prawem. Podobnie uznali biegli rewidenci NIK, którzy pozytywnie ocenili wykonanie budżetu w 2009 roku.