Chcąc załatwić w urzędzie gminy jakąś sprawę, trzeba będzie się uzbroić w cierpliwość. Samorządy mają kłopot z dokumentami, które do nich spływają. Urzędnicy nie wiedzą, czy mają je klasyfikować i archiwizować zgodnie z przepisami, które wygasły z nowym rokiem, czy według nowych, które... jeszcze nie weszły w życie.
Instrukcja kancelaryjna od 7 stycznia czeka na podpis premiera. Rozporządzenie ma usprawnić informatyzację urzędów i wprowadzić zmiany w wewnętrznym obrocie pismami. Chodzi m.in. o zmianę numerów klas i haseł klasyfikacyjnych dla poszczególnych rodzajów spraw.
Dotychczasowe przepisy przestały obowiązywać 1 stycznia i od dwóch tygodni urzędy mają wątpliwości, jaki system obrotu pismami powinny stosować. Część z nich pracuje według starych zasad, a niektóre stworzyły własne systemy znakowania dokumentów.
– Trudno, żebyśmy opierali się na czymś, co nie obowiązuje – mówi „DGP” pracownik działu księgowości Urzędu Gminy w Radzyniu Podlaskim, gdzie dokumenty sporządzane są według nieaktualnych przepisów.
Tak jest w wielu jednostkach w całej Polsce, i to pomimo zaleceń MSWiA. – W toku konsultacji zasugerowaliśmy, aby od stycznia dokumenty były sporządzane według nowych zasad – tłumaczy Jacek Sońta z biura prasowego resortu. Dodaje, że dzięki temu powstałych pism nie trzeba będzie już zmieniać, bo będą zgodne z nową instrukcją. W takim wypadku nowe rozporządzenie miałoby wejść w życie z mocą wsteczną. Pracownicy urzędów klasyfikujący według starych zasad obawiają się, że wkrótce zamiast obsługiwać petentów, będą poprawiać dokumentację.
Prof. Hubert Izdebski z UW uważa, że należy stosować stare przepisy. – Stosowanie nowych przepisów na podstawie projektu jest ryzykowne, bo zawsze mogą się jeszcze zmienić – mówi profesor. Według niego możliwe są nawet roszczenia odszkodowawcze ze strony urzędów, jeśli poniosą one straty wskutek zaniechania legislacyjnego państwa.