Sytuacja w Tunezji nadal jest bardzo niestabilna. Wiele biur podróży ewakuuje swoich klientów. W nocy z soboty na niedzielę z Tunezji do Polski wrócili turyści, którzy wyjechali tam z biurem podróży TUI. Jak podało biuro, kilkudziesięciu jego klientów przebywających w Monastyrze wróciło specjalnie wyczarterowanym samolotem.

"MSZ nie ogłosiło ewakuacji, na razie nie widzimy takiej potrzeby" - mówił wczoraj rzecznik MSZ Bosacki dziennikarzom. Zaapelował zarazem, by na razie nie wyjeżdżać do Tunezji. Dodał, że gdyby zaszła potrzeba, władze są gotowe szybko wywieźć polskich obywateli.

Poinformował, że niektóre biura podróży planują wcześniejszy powrót swoich klientów, inne nie widzą takiej potrzeby, a wszyscy turyści są poza regionami, gdzie wybuchły zamieszki.

W związku z ostatnimi wydarzeniami w Tunezji Ministerstwo Spraw Zagranicznych uruchomiło infolinię dla członków rodzin obywateli polskich przebywających w tym kraju: +48 22 523 94 48.

Z ostatniej chwili

W nocy z soboty na niedzielę z Tunezji do Polski wrócili turyści, którzy wyjechali tam z biurem podróży TUI. Jak podało biuro, kilkudziesięciu jego klientów przebywających w Monastyrze wróciło specjalnie wyczarterowanym samolotem.

Biuro podało również, że kilku Polaków, którzy spędzali urlop na wyspie Dżerba, wróciło do kraju już w sobotę. Najpierw samolotem przewieziono ich do Hanoweru, skąd następnie pociągiem wrócili do kraju.

"Bezpieczeństwo Klientów jest dla nas najważniejsze.(...) Nie chcieliśmy czekać aż zamieszki przybiorą na sile. Próbowaliśmy wyczarterować lot wspólnie z innymi polskimi biurami podróży, lecz z wielu względów okazało się to niemożliwe. Zdecydowaliśmy się więc na przejęcie całkowitych kosztów przelotu samolotu Boeing 737 wyłącznie dla kilkudziesięciu klientów TUI" - informuje Marek Andryszak, prezes TUI Poland w komunikacie przesłanym do mediów. Dzięki temu "kilkudziesięciu Klientów TUI, przebywających na wczasach w Monastyrze powróciło do kraju w nocy z soboty na niedzielę; samolot wylądował o godz.00.16 w Katowicach" - podała Barbara Sadowska, reprezentująca biuro TUI

Pożar w tunezyjskim więzieniu

Bunt i pożar w więzieniu w tunezyjskim Munastirze pochłonął w sobotę 42 ofiary śmiertelne - poinformowała agencja prasowa TAP. Świadkowie mówią też, że policja zastrzeliła dziesiątki więźniów podczas próby ucieczki z więzienia w Mahdijji.

"Część więźniów (zakładu karnego w Munastirze) próbowała uciec, co doprowadziło do całkowitego chaosu. Niektórym udało się uciec, a inni podpalali materace w skrzydle, w którym znajdowało się ponad 90 więźniów" - powiedział przedstawiciel miejscowego szpitala Ali Chedli. Dodał, że przyczyną śmierci 42 więźniów były poparzenia i zatrucie dymem.

W więzieniu w Mahdijji (położonej podobnie jak Munastir w północno-wschodniej części kraju) również rozgrywały się dramatyczne wydarzenia. "Widziałem dziesiątki zabitych i dziesiątki więźniów, którym udało się uciec. Całe więzienie jest w ogniu, meble, materace, wszystko" - relacjonował naoczny świadek w rozmowie telefonicznej z Reuterem.

"Próbowali uciec i policja zaczęła do nich strzelać. Teraz są dziesiątki zabitych, a wszyscy pozostali uciekli" - mówił inny świadek, który mieszka około 200 metrów od więzienia w Mahdijji. Według niego w więzieniu przebywało 1200 osadzonych.

W piątek władze Tunezji ogłosiły wprowadzenie stanu wyjątkowego w związku z trwającymi od grudnia antyrządowymi zamieszkami przeciw bezrobociu i warunkom życia. Według władz zginęły w nich 23 osoby, według obrońców praw człowieka - 66.

Również w piątek dotychczasowy prezydent kraju Zin el-Abdin Ben Ali, sprawujący to stanowisko od ponad 20 lat, w związku z niepokojami społecznymi rozwiązał rząd i opuścił kraj, udając się do Arabii Saudyjskiej.

MSZ: Nasi obywatele w Tunezji bezpieczni

Polscy obywatele w Tunezji są bezpieczni, MSZ nie widzi potrzeby ewakuacji - powiedział w sobotę rzecznik resortu Marcin Bosacki. Zaapelował zarazem, by na razie nie wyjeżdżać do Tunezji.

"MSZ nie ogłosiło ewakuacji, na razie nie widzimy takiej potrzeby" - powiedział Bosacki dziennikarzom na konferencji prasowej. Dodał, że gdyby zaszła potrzeba, władze są gotowe szybko wywieźć polskich obywateli.

Jak podkreślił, MSZ, służby konsularne oraz centrum operacyjne obserwują sytuację na bieżąco. "Nasi obywatele są w tej chwili bezpieczni. Ze wszystkimi grupami turystycznymi nasza ambasada i konsulowie są w kontakcie. Wszyscy są bezpieczni i poza rejonami, w których trwają zamieszki" - zaznaczył.

"Z tego co wiemy, jest to około trzystu kilkudziesięciu naszych rodaków" - mówił Bosacki. Jak dodał, na razie ani Polska, ani żaden inny kraj UE nie ogłosił ewakuacji swoich obywateli z Tunezji.

Bosacki poinformował także, że po południu w Tunisie odbędzie się spotkanie wszystkich ambasadorów Unii Europejskiej. "Na tym spotkaniu prawdopodobnie zostaną podjęte decyzje co do dalszej strategii działań państw UE w Tunezji" - powiedział.

Według rzecznika MSZ, niektóre biura podróży planują wcześniejszy powrót swoich klientów, inne nie widzą takiej potrzeby. Pytany, ile osób może wrócić do Polski wcześniej, odpowiedział, że chodzi o około 100 osób.

Bosacki pytany był także, czy resort spraw zagranicznych włączy się w pomoc w przetransportowaniu turystów. "W tej chwili przestrzeń powietrzna nad Tunezją jest otwarta, lotniska są czynne. Jeśli biura podróży zdecydują, w ten sposób można to zrobić" - powiedział.

Dopytywany, jak duże jest rozproszenie Polaków przebywających obecnie w Tunezji i ile czasu zajęłoby przetransportowanie całej tej grupy do Polski, gdyby sytuacja się pogorszyła, powiedział: "Jest kilka, może do dziesięciu grup w różnych hotelach. Natomiast one wszystkie znajdują się w takiej odległości od lotnisk, że jest to kwestia szybkiego manewru".

Jak zaznaczył, MSZ jest gotowy na "każdy rozwój sytuacji". "W wypadku, gdyby sytuacja miała się pogorszyć, czego na razie nie zakładamy - bo dziś raczej jest uspokojenie sytuacji niż jej pogorszenie - w porozumieniu i w koordynacji działań z innymi państwami UE jesteśmy gotowi na szybkie wywiezienie ewentualne naszych rodaków z Tunezji" - zapewnił.

"Ale jeszcze raz chcę podkreślić - w miejscowościach turystycznych jest spokojnie. Wiemy z kontaktów z naszą ambasadą, że część turystów, których biura chcą wywieźć, nie chce kończyć turnusów, bo uważa że nie ma takiej potrzeby, gdyż widzi dookoła, że jest spokojnie. Co jest prawdą - w tych częściach Tunezji, gdzie są kurorty, rzeczywiście jest spokojnie" - tłumaczył Bosacki.

Powtórzył także, że MSZ odradza Polakom wyjazdy do Tunezji. "Stanowczo odradzamy, zarówno turystom indywidualnym, których trochę w Tunezji jest - też jesteśmy z nimi w kontakcie - jak i biurom podroży wysyłanie nowych turystów do Tunezji" - podkreślił.

Ministerstwo Spraw Zagranicznych uruchomiło infolinię dla członków rodzin obywateli polskich przebywających w Tunezji - +48 22 523 9448 - poinformowało Rządowe Centrum Bezpieczeństwa. Bosacki podkreślił, że funkcjonuje także druga infolinia w ambasadzie w Tunisie - 00 216 98362547.

Jak zaznaczył, infolinia w ambasadzie w Tunisie jest przeznaczona dla Polaków przebywających w Tunezji. "Bardzo bym prosił, żeby na ten numer nie dzwonić z Polski. Z Polski dzwonić tu do nas, do MSZ" - zaapelował.

W piątek władze Tunezji ogłosiły wprowadzenie stanu wyjątkowego w związku z trwającymi od grudnia antyrządowymi zamieszkami przeciw bezrobociu i warunkom życia. Według władz zginęły w nich 23 osoby, według obrońców praw człowieka - 66.

Tunezja otworzyła przestrzeń powietrzną, wznawia loty

Tunezyjska oficjalna agencja prasowa podała w sobotę, że przestrzeń powietrzna kraju została ponownie otwarta i zostaną wznowione loty na wszystkich lotniskach w kraju.



W piątek władze Tunezji ogłosiły wprowadzenie stanu wyjątkowego w związku z antyrządowymi zamieszkami. Wprowadzono godzinę policyjną od godz. 17 do 6 rano. Zamknięta została przestrzeń powietrzna kraju, a armia przejęła kontrolę nad lotniskiem w Tunisie.

Ben Ali oficjalnie usunięty z urzędu prezydenta

Rada Konstytucyjna Tunezji uznała w sobotę oficjalnie, że stanowisko prezydenta kraju jest nieobsadzone - podała w sobotę miejscowa telewizja. Tymczasowym prezydentem został przewodniczący parlamentu Fuad Mebaza.

Rada uznała też, że wybory prezydenckie muszą być przeprowadzone w ciągu 60 dni.

Dotychczasowy prezydent Tunezji Zin el-Abdin Ben Ali, sprawujący to stanowisko od ponad 20 lat w związku z niepokojami społecznymi w piątek rozwiązał rząd i opuścił kraj. Jego obowiązki przejął wówczas tymczasowo premier Mohammed Ghannuszi.

W Tunisie trwa chaos - grasują bandy, podpalane są budynki

Agencja dpa pisze, że w sobotę rano w płomieniach stał główny dworzec kolejowy w Tunisie, podobnie jak supermarkety. Korespondent Reutera relacjonował, że ludzie ubrani po cywilnemu strzelali na ulicy z nieoznaczonych samochodów w dzielnicy Ettadamen. Na razie ich tożsamość pozostaje niewyjaśniona.

Według relacji świadków, na których powołuje się agencja Reutera, w miejscowości Denden, ok. 19 km od stolicy, ze śmigłowca wysadzono żołnierzy, którzy mają przywrócić porządek na ulicach. Wojsko uruchomiło gorące linie, gdzie można się zgłaszać w razie zagrożenia.

Premier Mohammed Ghannuszi, tymczasowo pełniący obowiązki prezydenta Tunezji, pojawił się w telewizji w transmisji na żywo. Obiecał przywrócenie porządku i spokoju. Poradził też mieszkańcom stolicy, by organizowali się w grupy i razem strzegli swojego dobytku.

Ghannuszi zapowiedział, że w sobotę spotka się z przedstawicielami partii politycznych, w celu stworzenia koalicji rządowej.

Nie wiadomo jeszcze - zauważa Reuters - czy demonstranci zaakceptują przejściowe rządy Ghannusziego ze względu na jego wcześniejsze powiązania z obozem władzy.



W antyrządowych zamieszkach, które wybuchły w grudniu, według władz zginęły dotąd 23 osoby, według obrońców praw człowieka - 66.

Premier Ghannuszi ogłosił w piątek wieczorem w oświadczeniu telewizyjnym, że przejmuje tymczasowo obowiązki prezydenta kraju. Poinformował, że prezydent Ben Ali jest czasowo niezdolny do wykonywania swoich obowiązków.

Ben Ali był drugim prezydentem Tunezji od czasu odzyskania przez ten kraj niepodległości w 1956 roku. Po raz ostatni zapewnił sobie reelekcję w 2009 roku, zdobywając 89,62 proc. głosów - odnotowuje BBC.

Według niepotwierdzonych doniesień hiszpańskiego dziennika "El Pais" Ben Ali odleciał do Libii.

Tymczasowy prezydent zapowiedział respektowanie konstytucji, przywrócenie stabilności kraju, przeprowadzenie reform politycznych, gospodarczych i społecznych. Zostaną one wprowadzone - zapewnił Ghannuszi - po konsultacjach z przedstawicielami wszystkich orientacji politycznych, partiami i gremiami obywatelskimi.

Sytuacja w Tunezji wygląda na powstanie ludowe

Sytuacja w Tunezji wskazuje na to, że doszło do "powstania ludowego"; niepokoje w tym kraju mogą doprowadzić także do destabilizacji innych państw w regionie - ocenia prof. Janusz Danecki z Wydziału Orientalistyki Uniwersytetu Warszawskiego.

Zdaniem Daneckiego, po tym jak Tunezję opuścił prezydent, rząd, który także nie jest lubiany przez ludność, będzie chciał przywrócić porządek. A to - jak mówił - może grozić działaniami dyktatorskimi.

W opinii Daneckiego, sytuacja w Tunezji jest niebezpieczna i trudno prorokować, co będzie dalej.

Jego zdaniem, sytuacja w tym kraju może grozić destabilizacją w regionie. Jak zaznaczył, w sąsiedniej Algierii sytuacja również nie jest stabilna. "Są tam niepokoje i dość despotyczna władza prezydencka" - dodał. W jego opinii, przykład z Tunezji może się doprowadzić do niepokojów także w innych krajach.

W Tunezji trwają niepokoje społeczne, których podłożem jest wysokie bezrobocie wśród ludzi młodych, korupcja oraz represyjny rząd. W piątek władze Tunezji ogłosiły wprowadzenie stanu wyjątkowego w związku z antyrządowymi zamieszkami. Jak podała miejscowa telewizja, władze zapowiedziały też, że użyją wojska przeciwko protestującym, jeśli rozkazy sił bezpieczeństwa nie będą wykonywane.

Powrót Polaków z Tunezji możliwy dopiero w poniedziałek

"Nie udało się uzyskać zgody na wylot Polaków z Tunezji w dniu 15 stycznia" - poinformowała w sobotę wieczorem PAP przedstawicielka Biura Podróży Triada. 34 polskich klientów Triady, przebywających na wczasach w Tunezji, wróci do kraju w poniedziałek.

"Klienci Triady, którzy przebywają na wakacjach w Tunezji, z powodu trudnej sytuacji politycznej w tym kraju mieli powrócić do Polski już w sobotę, 15 stycznia. Niestety, z uwagi na brak zgody na zorganizowanie przelotu w tym dniu, turyści prawdopodobnie powrócą do kraju w poniedziałek, 17 stycznia - poinformowała PAP w sobotę wieczorem Kalina Paluch, przedstawicielka Biura Podróży Triada.

Obecnie w Tunezji, na kontynencie i na wyspie Djerba przebywa 34 turystów będących klientami Triady. "Nasi klienci wraz z rezydentami, którzy się nimi opiekują, byli już dziś gotowi do wylotu. Niestety, firma, która organizuje przelot czarterowy nie otrzymała zgody na lądowanie samolotu na jednym z dwóch lotnisk w Monastyrze, do którego mogliśmy bezpiecznie dowieźć naszych klientów - wyjaśnia Piotr Zawistowski, prezes zarządu Triady. - Otrzymaliśmy informację, że wylot możliwy będzie najprawdopodobniej w poniedziałek. Dlatego na razie nasi klienci pozostaną w ośrodkach turystycznych, w których byli zakwaterowani i oczywiście będą pod stałą opieką naszych przedstawicieli - dodaje.

Kalina Paluch z "Triady" podkreśliła, że choć w tych regionach nie odnotowano żadnych niepokojących incydentów, biuro, "mając na względzie bezpieczeństwo i komfort swoich klientów" podjęło decyzję o zorganizowaniu w porozumieniu z MSZ powrotu turystów do kraju.

"Kontakt z MSZ nawiązaliśmy już 12 stycznia i dlatego możemy (...)przeprowadzić tę operację. Takie rozwiązanie uważamy za najlepsze na podstawie naszych wieloletnich, ugruntowanych doświadczeń" - dodaje Paluch.

Jak poinformowała, klientom, którzy wykupili wycieczki do Tunezji z Triadą na najbliższe tygodnie, biuro zaproponuje "korzystne rozwiązania alternatywne".

Przewodniczący parlamentu został tymczasowym prezydentem

Przewodniczący izby niższej parlamentu Tunezji Fuad Mebaza został w sobotę zaprzysiężony jako tymczasowy prezydent - poinformowała tunezyjska agencja TAP.

Wcześniej tego dnia Rada Konstytucyjna Tunezji uznała oficjalnie, że stanowisko prezydenta kraju jest nieobsadzone oraz że konstytucja wymaga, by wybory prezydenckie zostały przeprowadzone nie później niż w ciągu 60 dni. Rada orzekła też, że zgodnie z konstytucją tymczasowym prezydentem kraju powinien zostać przewodniczący niższej izby parlamentu, a nie premier Mohammed Ghannuszi.

W piątek Ghannuszi oświadczył, że przejmuje tymczasowo obowiązki prezydenta, ponieważ sprawujący je dotychczas Zin el-Abdin Ben Ali "przejściowo nie jest w stanie ich pełnić".

Ben Ali, sprawujący stanowisko prezydenta od ponad 20 lat, w związku z niepokojami społecznymi w piątek rozwiązał rząd i opuścił kraj, udając się do Arabii Saudyjskiej.

Premier otrzymał misję utworzenia rządu koalicyjnego

Tymczasowy prezydent Tunezji Fuad Mebaza zwrócił się w sobotę w wystąpieniu telewizyjnym do premiera Mohammeda Gannusziego o utworzenie koalicyjnego rządu jedności narodowej.

Przywódca opozycyjnego Demokratycznego Forum na rzecz Pracy i Wolności, Mustafa Ben Dżafar, powiedział agencji Reutera, że rozmawiał już z premierem na temat koalicji i że kolejne rozmowy odbędą się w niedzielę. Podkreślał, że chodzi o "wyprowadzenie kraju z obecnej sytuacji i o prawdziwe reformy".

Fuad Mebaza, przewodniczący izby niższej parlamentu, został w sobotę zaprzysiężony jako tymczasowy prezydent. Wcześniej tego dnia Rada Konstytucyjna Tunezji uznała oficjalnie, że stanowisko prezydenta kraju jest nieobsadzone oraz że konstytucja wymaga, by wybory prezydenckie zostały przeprowadzone nie później niż w ciągu 60 dni. Rada orzekła też, że zgodnie z konstytucją tymczasowym prezydentem kraju powinien zostać przewodniczący niższej izby parlamentu, a nie premier Mohammed Ghannuszi.

W piątek Ghannuszi oświadczył, że przejmuje tymczasowo obowiązki prezydenta, ponieważ sprawujący je dotychczas Zin el-Abdin Ben Ali "przejściowo nie jest w stanie ich pełnić".

Ben Ali, sprawujący stanowisko prezydenta od ponad 20 lat, w związku z niepokojami społecznymi w piątek rozwiązał rząd i opuścił kraj, udając się do Arabii Saudyjskiej.