Polskie śledztwo dotyczące katastrofy smoleńskiej potrwa jeszcze co najmniej kilka miesięcy. Jako biegli mogą zostać w nim zaangażowani międzynarodowi eksperci - powiedział w środę prokurator generalny Andrzej Seremet.

"Prokuratura jest na etapie kompletowania zespołu biegłych, którzy m.in. będą mieć za zadanie ocenić te wszystkie informacje, które wynikają z raportu końcowego MAK. Nie wykluczam możliwości powołania w skład takiego zespołu ekspertów międzynarodowych spoza Polski" - powiedział Seremet w TVP Info. Zaznaczył, że polskie śledztwo zakończy się najwcześniej za kilka miesięcy.

Jak dodał, opublikowany w środę raport końcowy Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego nie będzie materiałem wiążącym dla polskiego śledztwa, a wskazane w raporcie przyczyny katastrofy nie będą mieć przesądzającego znaczenia dla oceny prokuratury.

"Będzie to taki materiał, który zostanie poddany wnikliwej analizie przez prokuratorów prowadzących śledztwo i stanie się podstawą do zadawania pytań biegłym, którzy zostaną powołani przez prokuraturę (...). Będzie dokumentem, który będzie włączony do materiałów śledztwa" - powiedział Seremet.

Dzień publikacji raportu przez MAK Seremet określił jako przełomowy. Jak powiedział, publikacja raportu oznacza zakończenie etapu badań przez MAK i przejęcie dowodów rzeczowych przez rosyjską prokuraturę. W jego ocenie teraz "prokuratura rosyjska nie może powoływać się już na przeszkodę w realizacji naszych żądań wydania nam dowodów (...) w postaci badań prowadzonych przez MAK. Będzie musiała odpowiadać na nasze wnioski, w których domagać się będziemy przejęcia tych dowodów" - powiedział prokurator generalny.

Jak dodał, w najbliższych dniach zostanie opracowane pismo do rosyjskiej prokuratury, w którym ponowiona ma zostać propozycja, by strona rosyjska rozważyła czasowe wypożyczenie stronie polskiej oryginalnych czarnych skrzynek do badań, bądź też by badania z udziałem polskich biegłych zostały przeprowadzone w Rosji.

Zaznaczył, że polska prokuratura od pewnego czasu czyni przygotowania do sprowadzenia do Polski wraku samolotu. "Wytypowano już osoby, które będą brały udział w oględzinach tego samolotu i w opisie szczątków tego samolotu". Jak dodał, jest to ogromne przedsięwzięcie logistyczne, gdyż istnieje ok. 2 mln drobnych elementów i szczątków samolotu, które będą podlegać szczegółowej inwentaryzacji przez polskich żandarmów i prokuratorów.

"Chcemy sprowadzić do kraju ten samolot w całości, łącznie z ostatnią śrubką" - powiedział.

Seremet powiedział także, że premier Donald Tusk nie zostanie przesłuchany w celu wyjaśnienia, dlaczego jako podstawę prawną do badania przyczyn katastrofy wybrano konwencję chicagowską. Wniosek taki składał adwokat Stefan Hambura, pełnomocnik syna Anny Walentynowicz oraz brata Stefana Melaka, którzy zginęli w katastrofie 10 kwietnia. W lipcu ub.r. prokuratura wniosek ten oddaliła.

"Prokuratorzy wojskowi uznali, że nie jest to okoliczność, która miałaby znaczenie dla ustaleń śledztwa" - powiedział Seremet.

Poinformował także, że wnioski o ekshumację (Przemysława Gosiewskiego i Zbigniewa Wassermanna - PAP) zostaną rozpoznane, gdy tylko z Moskwy dotrze komplet materiałów związanych z identyfikacją i sekcjami zwłok. "Mam nadzieję, że tego typu dokumenty znajdują się w 30 tomach akt, o których wiem, że są szykowane do ekspedycji do Polski" - powiedział prokurator generalny.