Piętnaście tysięcy euro odszkodowania zasądził Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu na rzecz pensjonatu Marzena z Rabki-Ponic. Uznał, że Polska przewlekała decyzje w sprawie cmentarza, który nielegalnie powstał obok domu wypoczynkowego dla dzieci. Sprawą zajmował się... osiem lat.
Wszystko zaczęło się pod koniec lat 80. XX wieku. Właściciele pensjonatu rozkręcali biznes i szedł im całkiem nieźle. Nagle postanowiono zbudować obok kościół. Dzwony przeszkadzały kuracjuszom w wypoczynku, ale kto by się gniewał na kościół. Problem powstał, gdy koło kościoła wyrósł cmentarz.
Jak opowiada adwokat Wojciech Gąsiorowski, który wspiera właścicieli pensjonatu, sanepid nie zareagował na nielegalny ich zdaniem cmentarz. Za to nakazał pensjonatowi wywiercenie nowych studni, bo, jak stwierdził, właściciele zbudowali je... w strefie ochronnej cmentarza. – I nie pomagało dowodzenie, że to cmentarz wszedł w strefę ochronną pensjonatu, który stał tam wcześniej. Założono go kilkadziesiąt metrów od ogrodzenia placówki! – mówi adwokat.
Kościół twierdzi, że cmentarz jest komunalny. Gmina, że owszem, teren jest jej, ale cmentarz nie, bo go nie budowała. Sprawa o cofnięcie zezwolenia na budowę cmentarza obeszła wszystkie polskie urzędy i sądy. Wreszcie trafiła do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu.
W końcu skazał Polskę za naruszenie europejskiej konwencji praw człowieka. Zarzucił administracji opieszałość, gdyż rodzina z Rabki przez 17 lat prowadziła batalię w urzędach i sądach o cofnięcie zezwolenia na budowę cmentarza.
Sędziowie przyznali rodzinie 15 tysięcy euro zadośćuczynienia za poniesione straty moralne, co jak na wyroki trybunału jest dość sporą kwotą. Ale – zwraca uwagę adwokat – to nie rozwiązuje problemu. – Państwo, czyli my wszyscy, zapłaci. Ale cmentarz tam ciągle jest – mówi.