Likwidacja powiatów znajdujących się koło dużych miast i wzmocnienie metropolii – takich zmian w administracji domaga się część prezydenckich ekspertów od samorządu. Zamierzają oni przygotować całościową reformę samorządową.
Pierwsze propozycje, jakie pojawiają się na powołanym przy Bronisławie Komorowskim Forum Debaty Publicznej, są odważne. Efektem ich przyjęcia może być likwidacja ziemskich wokół dużych miast. To jednak uruchomi lawinę zmian. Dla ekspertów i ekonomistów prace nad reformą samorządową będą początkiem boju o całkowitą likwidację powiatów.
– Powiaty nam się nie udały i trzeba się do tego przyznać. Ich zadania mogą być realizowane na poziomie gminy lub związku gmin. Pozostałe na poziomie województwa – mówi Andrzej Sadowski z Centrum im. Adama Smitha. – W administracji powiatowej i powiązanych z nią jednostkach pracuje ok. 100 tys. osób, a wraz z kosztami utrzymania budynków daje to pole do oszczędności rzędu kilku miliardów zł rocznie.

Niepolityczna likwidacja

Takie propozycje to nie nowość w Platformie. Likwidację około 10 proc. najsłabszych powiatów miał w planach także rząd Donalda Tuska.
– W tej sprawie wszystkie partie są zgodne, ale nikt nie będzie wyżynać miejsc pracy w regionach – mówi nam jeden z polityków PO. Przypomina o tegorocznych wyborach samorządowych i przyszłorocznych parlamentarnych.
– Może potem ta kwestia powróci – mówi nasz rozmówca.
Ale samorządowcy są ostrożniejsi. – Podstawową kwestią jest teraz stabilność, bo nie wiadomo, czy zmiany okazałyby się faktycznie korzystne, a koszty społeczne byłyby wysokie – uważa Jerzy Regulski, współtwórca reformy samorządowej i doradca Bronisława Komorowskiego.

Na budżetowym garnuszku

Powiatów od początku miało być mniej. Kiedy przygotowywano reformę, zakładano, że powstanie ich 188, w wyniku nacisków lokalnych działaczy podniesiono tę liczbę do 260, a ostatecznie do 314. Gdy szef MSWiA Jerzy Miller w tym roku wspomniał, że podział jest archaiczny i uwzględnia historyczną zasadę, by do siedziby powiatu dało się dojechać furmanką i wrócić w jeden dzień, na forum samorządowym został wybuczany.
– Powiaty własnych dochodów mają niewiele i w dużo większym stopniu niż inne rodzaje jednostek samorządu terytorialnego są uzależnione od dotacji celowych i subwencji z budżetu państwa – mówi Mariusz Siwoń, prezes Regionalnej Izby Obrachunkowej w Katowicach.
Z danych resortu finansów wynika, że w I połowie roku dochody własne powiatów (po wyłączeniu miast na prawach powiatu) wyniosły 2,67 mld zł, a na same wynagrodzenia i ich pochodne wydano w tym czasie 4,6 mld zł.