Kilkuset osób zebrało się w środę przed bramą główną Stoczni Szczecińskiej na ogólnopolskim wiecu w obronie miejsc pracy i przeciwko degradacji Pomorza Zachodniego. W proteście uczestniczyli m.in. byli stoczniowcy oraz związkowcy z całego kraju.

Protest zorganizowała Solidarność. Według szacunków policji, wzięło w nim udział ok. 500 osób. Wiec przebiegał pod hasłem "chleba i pracy". Jeszcze przed jego rozpoczęciem związkowcy złożyli kwiaty przed tablicą upamiętniającą poległych w grudniu 1970 r.

"Donaldzie T. nie kłam więcej"

Na wiec do Szczecina przyjechali m.in. przewodniczący "S" Janusz Śniadek, związkowcy z Gdyni, Gdańska, Bydgoszczy, Rzeszowa oraz regionu śląsko-dąbrowskiego. Mieli ze sobą flagi Solidarności, transparenty m.in. z napisami: "Żądamy pracy i płacy", "Oddajcie nasze miejsca pracy", "Stocznia to my", czy "Donaldzie T. nie kłam więcej" pod podobizną premiera z długim nosem.

Śniadek mówił do wiecujących, że "S" wciąż jest w Polsce bardzo potrzebna. Tłumaczył, że związek ten walczył nie tylko o wolność, ale także o bezpieczeństwo socjalne. "Walczyliśmy o wolność po to, żeby nikomu nie zabrakło chleba. (...) Dziś wmawia się nam, że chodziło tylko o wolność" - podkreślił. "Domagamy się sprawiedliwości społecznej, coraz więcej jest ludzi, którym brakuje chleba. Dlatego Solidarność jest dzisiaj w Polsce nadal potrzebna" - powiedział.

Śniadek zaznaczył, że "gospodarka to portfele zwykłych ludzi". Jak mówił, to właśnie w nich kryzys uderzył najbardziej, jego ofiarą - zdaniem przewodniczącego "S" - padły też stocznie. Dodał, że dzisiejsza sytuacja w przemyśle stoczniowym jest skutkiem lat zaniedbań i niedotrzymanych obietnic. Odpowiadały mu z tłumu okrzyki "Solidarność", brawa i wycie syren.

Związkowcy skierowali do premiera Donalda Tuska memoriał, w którym żądają zagospodarowania majątku stoczni szczecińskiej, a także ukarania winnych braku rozwiązań dla przemysłu stoczniowego.

"Żądamy zagospodarowania mienia postoczniowego i utworzenia na nim miejsc pracy dla stoczniowców, powołania przez premiera specjalnego zespołu, który wypracuje i wdroży program zagospodarowania majątku stoczniowego, odwołania winnych braku rozwiązań dla przemysłu stoczniowego - wiceministra skarbu Adama Leszkiewicza, prezesa Agencji Rozwoju Przemysłu Wojciecha Dąbrowskiego i zarządcy kompensacji Romana Nojszewskiego, a także zbadania zgodności z prawem upadłości Stoczni Szczecińskiej Porta Holding SA w 2002 r." - mówił szef "S" regionu pomorskiego Mieczysław Jurek.

"Władze przez lata prowadziły politykę nie ratowania, nie pomocy, ale politykę zmierzającą do oddalenia ewentualnych skutków społecznego gniewu" - mówił Jurek. Memoriał przekazany został także do wiadomości prezydenta RP Bronisława Komorowskiego, marszałka Sejmu Grzegorza Schetyny, marszałka Senatu Bogdana Borusewicza, oraz skierowany do władz lokalnych.

Na wiecu przemawiał też były prezes upadłej w 2002 r. Stoczni Szczecińskiej Porta Holding SA Krzysztof Piotrowski. Apelował, by stoczniowcy wsparli dążenia udziałowców przedsiębiorstwa do jego rewitalizacji przy wykorzystaniu majątku Stoczni Szczecińskiej Nowa.

"Dzisiaj jest nas dużo, ale następnym razem będzie nas 5 razy więcej"

Przemawiając do zebranych, Piotr Duda z regionu śląsko-dąbrowskiego mówił m.in., że związkowcy z innych regionów przyjechali do Szczecina, by wesprzeć stoczniowców i powiedzieć: "weźmy sprawy w swoje ręce, bo kolejny rząd, kolejni nieudacznicy doprowadzili do tego, co mamy". Dodał, że nie ma miejsc pracy, a rząd przez miesiące zwleka, aby na miejscu stoczni powstawały nowe. "Dzisiaj jest nas dużo, ale następnym razem będzie nas 5 razy więcej" - mówił.

Przemawiający wielokrotnie nawiązywali do daty wiecu, która przypada na 30. rocznicę rozpoczęcia w Szczecinie strajków, które doprowadziły do podpisania porozumień sierpniowych (strajki rozpoczęły się wtedy 18 sierpnia - PAP). Jak mówili, tak jak wówczas walczono o prawa robotnicze - tak oni robią to teraz.

"Wersal się skończył"

Kończąc wiec, Jurek wezwał premiera Donalda Tuska do dialogu. Jak podkreślił "Wersal się skończył". Zapowiedział też, że jeśli dialogu nie będzie, to związkowcy przyjadą do Warszawy. Wcześniej zapowiadali, że planują dużą demonstrację we wrześniu w Warszawie.

Wiec trwał niespełna półtorej godziny. Stoczniowcy palili opony, nad zgromadzonymi unosił się gęsty, czarny dym. Co jakiś czas wybuchały petardy. Na koniec wiecu zebrani odśpiewali hymn narodowy.

Po wiecu delegacja związkowa udała się do zachodniopomorskiego Urzędu Marszałkowskiego w Szczecinie, na spotkanie z wojewodą Marcinem Zydorowiczem, marszałkiem Władysławem Husejką i prezydentem Szczecina Piotrem Krzystkiem. W spotkaniu brał też udział członek zarządu Agencji Rozwoju Przemysłu Andrzej Szortyka, a ze strony związkowej Janusz Śniadek, Mieczysław Jurek oraz szef Solidarności w stoczni szczecińskiej Krzysztof Fidura.

Podczas spotkania ustalono, że będą wspólne działania na rzecz powstania zespołu rządowego m.in. do spraw zagospodarowania majątku postoczniowego - powiedział dziennikarzom po jego zakończeniu Jurek. "Dokonaliśmy wspólnych uzgodnień, że będziemy wspólnie działać na rzecz powstania zespołu, który ma powołać pan premier i wówczas określi się kompetencje tego zespołu. Chcemy, żeby ten cel główny, który sobie zakładamy - zagospodarowania majątku postoczniowego i tworzenia na nim miejsc pracy - osiągnąć" - powiedział Jurek.

Jak dodał, strony osiągnęły również porozumienie, że ich wspólnym celem i dążeniem będzie objęcie specjalną strefą ekonomiczną terenów postoczniowych. Podkreślił, że reszta związkowych postulatów jest "w gestii premiera". Zaznaczył, że liczy na odpowiedź do końca tego miesiąca.

Jurek dodał, że jest zadowolony "chociażby z tego faktu, że zaczęto na nowo rozmawiać, to znaczy w sposób bardzo odpowiedzialny i poważny, dlatego że sytuacja tego wymaga". "Rozmawiamy twardo, ale uczciwie. Myślę, że interes mamy wspólny i strona społeczna i strona samorządowo-rządowa" - zaznaczył.

"Strona rządowa zawsze reaguje i chce się chętnie spotykać. I tu lokalnie wielokrotnie tego dowiedliśmy. Dzisiejszy wiec był spokojny, nie było manifestacji, a rozmowy przebiegały w sposób dobry" - powiedział po spotkaniu wojewoda Marcin Zydorowicz.

Dodał, że cel, jakim jest zagospodarowanie terenów postoczniowych i stworzenie miejsca pracy wyznacza wspólna intencja. "Strona rządowa przez wiele miesięcy intensywnie nad tym pracowała. Ta praca się skutecznie jeszcze dobrze nie zakończyła, na tą chwilę udało się ochronić pracowników stoczni, ale będziemy działać i pracować, aby tam się pojawiły miejsca pracy" - powiedział wojewoda.

W wyniku przeprowadzonych w ubiegłym roku przetargów i aukcji, nabywców znalazło dziewięć z 19 pakietów majątku stoczni Szczecin. Na przeprowadzenie kolejnych licytacji aktywów zakładów w Gdyni i Szczecinie zgodziła się pod koniec kwietnia br. Komisja Europejska. W wyniku lipcowego przetargu udało się znaleźć nabywców na majątek wart 4,9 mln zł, a wartość wystawionego na sprzedaż majątku wynosiła ok. 120 mln zł. Aukcja pozostałego majątku Stoczni Szczecińskiej ma odbyć się we wrześniu.

Komisja Europejska dała czas na kontynuowanie procesu sprzedaży do końca pierwszego kwartału 2011 roku. 6 listopada 2008 r. KE uznała, że udzielona zakładom w Gdyni i Szczecinie przez polski rząd pomoc publiczna jest nielegalna. Zgodnie z planem uzgodnionym z KE, podzielony na części majątek stoczni został wystawiony na sprzedaż, a pracownicy zwolnieni. Szczegóły związane z wyprzedażą majątku zostały zawarte w tzw. ustawie kompensacyjnej.