Pierwszy raz w historii polskie tajne służby skutecznie sięgnęły po pieniądze z Unii Europejskiej. Bruksela sfinansuje cykl ćwiczeń antyterrorystycznych i szkoleń dla agentów – dowiedział się „DGP”.
– Wkrótce przyjadą do nas dziesiątki tysięcy kibiców spragnionych dobrych piłkarskich wrażeń na Euro 2012. Wyzwaniem dla służb jest zapewnienie im wszystkim bezpieczeństwa – wyjaśnia jeden z oficerów zajmujących się zwalczaniem terroryzmu.
Według oficjalnych informacji Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego wniosek o grant pt. „Działania antyterrorystyczne podczas międzynarodowych imprez sportowych. Rola narodowych centrów antyterrorystycznych” został najlepiej oceniony spośród wszystkich nadesłanych z krajów członkowskich. Specjalną umowę, dzięki której unijne pieniądze trafiły na ul. Rakowiecką, podpisał już szef ABW Krzysztof Bondaryk. Nieoficjalnie wiadomo, że antyterroryści dostali z UE ok. 4 mln złotych.
Kierownictwo Centrum Antyterrorystycznego ABW zaplanowało już, jak wydać unijne miliony.
– To nie będą tylko ćwiczenia przeprowadzane przy współudziale kilku służb. Chcemy także przeanalizować dokładnie przepisy i procedury w miastach – organizatorach Euro 2012 – wyjaśnia jeden z szefów CAT.
W zaplanowanych symulacjach agenci kilku służb (m.in. polskiej ABW, policji, ukraińskiego SBU, brytyjskiego NaCTSO czy niemieckiego BfV) staną np. przed zadaniem odbicia zakładników. Jednak możliwe są inne, zaskakujące scenariusze, np. wybuch brudnej bomby. Ich reakcje i podjęte decyzje będą analizować obserwatorzy, których zadaniem będzie wyłapanie każdego błędu bądź luki w obowiązujących procedurach.
– Za te pieniądze zamierzamy też przeszkolić 320 urzędników z miast gospodarzy Euro z zakresu bezpieczeństwa wewnętrznego i zarządzania kryzysowego – wyjaśnia nasz rozmówca.
Centrum antyterrorystyczne funkcjonuje od dwóch lat. Wcześniej przez dekadę różne ministerstwa (np. MON z MSWiA oraz z kancelarią premiera) nie potrafiły się porozumieć, kto w przypadku zagrożenia terrorystycznego będzie podejmował działania.
Jej szefem jest doświadczony i uznany analityk z ABW, a jego zastępcą policjant z Centralnego Biura Śledczego, który brał m.in. udział w operacjach przeciw mafii pruszkowskiej. Swoją historię CAT rozpoczął od wpadki, która mogła skończyć jego istnienie. Stworzony przez jego analityków poufny raport (ujawniony przez „Dziennik”) kończył się sugestią, że ostrzał kolumny aut, w której jechał prezydent Lech Kaczyński, zorganizowali gruzińscy gospodarze. Jednak dziś, choć anonimowo, CAT chwalą również posłowie PiS zajmujący się sprawami bezpieczeństwa.