Bardzo prawdopodobny scenariusz - tak przewodniczący SLD Grzegorz Napieralski ocenia możliwość wejścia do rządu Jana Krzysztofa Bieleckiego, który zrezygnował z funkcji prezesa banku Pekao S.A. Według lidera Sojuszu, Bielecki należy do najbliższego otoczenia Donalda Tuska.

"Chodzą pogłoski w kuluarach sejmowych, że to on stał za odwołaniem wicepremiera Grzegorza Schetyny, być może tym ruchem przygotowane zostało mu przedpole. Ale czekamy na rozwój wydarzeń. Jest on wymieniany jako osoba, która mogłaby zająć fotel premiera po odejściu Donalda Tuska" - powiedział Napieralski na konferencji prasowej w Rzeszowie.

Lider SLD pytany przez dziennikarzy, czy Bielecki to dobry kandydat na premiera, odparł, że nie byłby to dobry szef rządu na czas kryzysu. "Wspierałby bardziej tych, którzy radzą sobie w życiu, niż tych którzy stracili pracę" - zaznaczył.

Jego zdaniem, ewentualny rząd Bieleckiego nie przeprowadziłby też żadnych potrzebnych reform, np. emerytalnej.

O rezygnacji Bieleckiego poinformował we wtorek wieczorem bank Pekao S.A., nie podając jej powodów.

Media spekulowały w ostatnich tygodniach, że Bielecki może wrócić do polityki; miałby zastąpić Tuska w fotelu premiera, gdyby ten zdecydował się kandydować na prezydenta. Bielecki - według doniesień mediów - miał być też głównym architektem niedawnych zmian w gabinecie Tuska. To właśnie Bielecki miał doradzić premierowi zamiany w rządzie i nazwiska nowych ministrów - Jerzego Millera (minister spraw wewnętrznych), Krzysztofa Kwiatkowskiego(minister sprawiedliwości) i Adama Giersza (minister sportu).