Przyjęcie nowelizacji ustawy o Najwyższej Izbie Kontroli w kształcie proponowanym przez sejmową komisję Kontroli Państwowej doprowadzi do destabilizacji i upolitycznienia Izby - uważa prezes NIK Jacek Jezierski.

Zdaniem Jezierskiego, niektóre zmiany, przewidujące np. audyt zewnętrzny NIK oraz udział przedstawicieli marszałka w komisjach konkursowych dla dyrektorów NIK mogą być sprzeczne z konstytucją. Jezierski jest też przeciwny zapisowi, zgodnie z którym - jeżeli marszałek Sejmu nie powoła wiceprezesa NIK, rekomendowanego przez prezesa, może powołać - jak ocenia Jezierski - na to stanowisko osobę nieakceptowaną przez prezesa Izby.

"Powołany w ten sposób staje się nietykalny na pięć lat kadencji, bo do katalogu powodów odwołania nie wpisano niewywiązywania się z obowiązków służbowych czy niewykonywania poleceń służbowych" - powiedział Jezierski. Skrytykował także wprowadzenie konkursów dla dyrektorów w NIK. Jego zdaniem nowelizacja "zaszkodzi tym urzędnikom, którzy przez ostatnie lata wspinali się po szczeblach kariery. Wszyscy dyrektorzy i wicedyrektorzy automatycznie stracą pracę i będą musieli stanąć do konkursu".

"Kadencyjność - mechanizm typowy dla świata polityki - szkodzi niezależności Izby. Wybrani w ten sposób dyrektorzy będą narażeni na zarzut stronniczości" - powiedział Jezierski. Krytycznie odniósł się także do propozycji zastąpienia dwóch dokumentów pokontrolnych (protokołu i wystąpienia pokontrolnego) wystąpieniem pokontrolnym. Zdaniem Jezierskiego zlikwidowanie protokołu pokontrolnego oznacza zabranie dużej części samodzielności Izby.

"Kontrolowany ma obecnie prawo uzupełnienia ustaleń przedstawionych w protokole, może wnieść do niego swoje zastrzeżenia, które są podstawą do ocen wraz z całym protokołem. Teraz w miejsce dwóch dokumentów wprowadza się jeden, zastrzeżenia będzie można wnieść dopiero po zakończeniu kontroli" - powiedział. Skrytykował także fakt, że - w jego cenie - ustawodawca chce drobiazgowo wpłynąć na wewnętrzne funkcjonowanie Izby.