"Podtrzymujemy zaproszenie. Liczymy, że mimo zapowiedzi zarówno przedstawiciele Solidarności Stoczni Gdańskiej, jak i OPZZ na debacie się pojawią. Do samego końca, do godz. 20 będą na nich czekać krzesła" - powiedział Graś na briefingu prasowym w Sopocie.

Rzecznik rządu podkreślił, że premier zaprosił do debaty przedstawicieli wszystkich związków działających w Stoczni Gdańskiej, a "szanując wielkość i proporcje związków" zaproponowano, aby trzy miejsca przeznaczono dla Solidarności, dwa dla OPZZ, a po jednym - dla dwóch mniejszych związków - Związku Zawodowego "Okrętowiec" oraz Związku Zawodowego Inżynierów i Techników.

Przedstawiciele Związku Zawodowego "Okrętowiec" oraz Związku Zawodowego Inżynierów i Techników zapowiedzieli, że jeśli debata z premierem nie zostanie odwołana, to wezmą w niej udział.

"Premier, zapraszając na debatę dwa mniejsze związki zawodowe, chciał wprowadzić tam "konia trojańskiego"

Wiceprzewodniczący Solidarności Stoczni Gdańsk Karol Guzikiewicz - informując o rezygnacji z debaty - zarzucił premierowi, że zapraszając na debatę dwa mniejsze stoczniowe związki zawodowe, chciał wprowadzić tam "konia trojańskiego".

"Trudno nam pojąć i uwierzyć, że prawdziwym powodem rezygnacji (Solidarności i OPZZ) z debaty jest fakt, że w debacie mieli zasiąść obok nich koledzy ze stoczni" - powiedział Graś. Zapewnił, że rząd chce "równo i po partnersku" traktować wszystkie związki zawodowe. "Nie chcemy wykluczać nikogo z dialogu społecznego" - podkreślił.

Rzecznik rządu wyraził nadzieję, że przedstawiciele czterech związków jednak pojawią się na wieczornej debacie z premierem. "Nie wiem dlaczego Solidarność boi się rozmowy w towarzystwie innych związków, innych stoczniowców, liczymy, że Solidarność do godz. 20 zmieni zdanie" - dodał.

"W czasie debaty premier nie uchyli się od żadnego pytania"

Graś zapewnił, że w czasie debaty premier nie uchyli się od żadnego pytania i jest gotów rozmawiać na każdy temat. "W żaden sposób ani tematyki, ani zakresu tego spotkania nie ograniczamy. Nie ma rozsądnego powodu, dla którego Solidarność i OPZZ miałyby się nie pojawić na debacie" - zaznaczył.

Rzecznik nie odpowiedział na pytanie, czy odbędzie się kolejna debata z przedstawicielami Solidarności i OPZZ. "Skupmy się i spróbujmy odbyć jedną debatę, a potem będziemy się ewentualnie zastanawiać, czy druga będzie miała miejsce" - dodał.

Debatę planowano na godz. 20.15 na dziedzińcu Politechniki Gdańskiej; miała być transmitowana przez stacje telewizyjne. Debatę zaproponował związkowcom premier na początku maja wraz z ogłoszeniem decyzji o przeniesieniu politycznej części obchodów 20. rocznicy 4 czerwca do Krakowa.

Graś o propozycji Solidarności: próba uniknięcia oskarżeń o tchórzostwo

Zdaniem rzecznika rządu Pawła Grasia wystosowane przez stoczniową Solidarność i OPZZ zaproszenie dla premiera przed bramę nr 2 Stoczni Gdańskiej na godz. 19.00, to "rozpaczliwa próba uniknięcia oskarżeń o tchórzostwo, które płyną pod adresem tych związków" po ich konferencji prasowej.

Wcześniej przedstawiciele Solidarności Stoczni Gdańskiej i OPZZ zapowiedzieli na konferencji prasowej, że nie przyjdą na zaplanowaną na poniedziałek na godz. 20 debatę z premierem Donaldem Tuskiem. Wiceszef stoczniowej Solidarności Karol Guzikiewicz zarzucił Donaldowi Tuskowi, że zapraszając na debatę dwa mniejsze stoczniowe związki zawodowe chciał wprowadzić tam "konia trojańskiego", na co Solidarność i OPZZ nie zgodzą się.

"Od kilku dni telewizje rezerwują czas antenowy i przygotowują relacje na godzinę 20. Czekamy na (Solidarność i OPZZ) na debacie o godz. 20" - podkreślił Graś.