Węgry prezentują się na Bałkanach jako jedyne państwo, które jest gotowe pomagać sąsiadom podczas epidemii.
Koronawirus sprzyja nie tylko konsolidacji władzy na Węgrzech w taki sposób, że państwo jest zarządzane dekretami, a parlament został zawieszony. Nadzwyczajna sytuacja, w której znalazła się Europa, służy Budapesztowi także do umacniania pozycji w regionie Bałkanów i kontynuowania polityki rewizjonizmu.
Węgry dotychczas sprowadziły z Chin prawie 90 mln maseczek i kilkadziesiąt milionów zestawów ochrony osobistej. Rządowa narracja jest jedna: Unia Europejska dotychczas nie dała złamanego forinta na walkę z koronawirusem, więc kraje Europy muszą radzić sobie same. Co innego Węgry. Znamienne przy tym jest, w które regiony Europy dociera węgierska pomoc. Jeśli pominąć 100 tys. maseczek dla Włochów, to wyłącznie Bałkany.
Na liście wsparcia znajdują się Albania, Bośnia i Hercegowina, Chorwacja, Macedonia Północna, Serbia i Słowenia. Szczególny akcent kładziony jest na Belgrad, który sygnalizował poczucie osamotnienia w walce z pandemią. Niemal nazajutrz po tego typu wypowiedziach do serbskiej stolicy poleciał szef węgierskiej dyplomacji Péter Szijjártó, a wraz z nim kilkaset tysięcy maseczek ochronnych. Tak zresztą wygląda niemal każdy transport: rządowy samolot, minister Szijjártó, zapewnienie o braterskiej przyjaźni i wsparciu ze strony Węgier w sytuacji, w której nikt inny nie pomaga. Do tego kilka zdjęć i powrót do domu.
Specjalna pomoc, obok tej skierowanej bezpośrednio do Bośni i Hercegowiny, popłynęła równolegle także do Republiki Serbskiej w Bośni, jednej z dwóch podmiotów tego państwa. Węgrzy wielokrotnie budowali analogie między rozpadem Jugosławii a utratą własnych ziem w wyniku traktatu z Trianon w 1920 r. Paradoksalnie duchy Trianon budzą się także przy okazji koronawirusa, nie tylko ze względu na majową setną rocznicę tego – jak go określają Węgrzy – dyktatu pokojowego. Oddzielna pomoc jest adresowana do węgierskiej diaspory, a konkretnie regionów przez nią zamieszkanych.
Odbywa się ona na podstawie art. D węgierskiej konstytucji, który mówi o tym, że Węgry ponoszą odpowiedzialność za los Węgrów żyjących poza granicami kraju. Na szczególną uwagę zwraca komunikat rządu sprzed kilkunastu dni, gdy komunikowano pomoc udzieloną rodakom z zagranicy. Było to 710 tys. maseczek, 32 tys. sztuk odzieży ochronnej i 200 tys. rękawiczek. Regiony, które otrzymały pomoc, to – według oficjalnego komunikatu – Siedmiogród, Górne Węgry, Wojwodina, Slawonia i Prekmurje.
Wskazane regiony to kolejno części Rumunii, Słowacji, Serbii, Chorwacji i Słowenii. Szczególne zdumienie wzbudziło użycie w komunikacie terminu „Felvidék” (Górne Węgry) na określenie południowej Słowacji. Dotychczas tego typu terminologia dominowała w narracji środowisk nacjonalistycznych i kibicowskich. Węgierska pomoc nie została za to skierowana na Zakarpacie, będące częścią Ukrainy, gdzie także żyje istotna mniejszość węgierska.
Węgry starają się zyskać na pandemii poza granicami kraju. Na razie, co jest po myśli premiera Viktora Orbána, komunikat rządu nie spotkał się z szerszym odzewem. Takie działania powodują stopniowe przesuwanie granicy tolerancji dla tego typu przekazów. Nie jest tajemnicą zaangażowanie oligarchów skupionych wokół Orbána w Macedonii Północnej i Słowenii, zwłaszcza na rynku mediów, gdzie wspierane są tytuły sprzyjające namaszczonym przez premiera Węgier politykom. Pandemia sprzyja wzmocnieniu pozycji w regionie, ale i roli pomostu między UE a Bałkanami, którym Węgrzy się czują.