To jedyny kraj Europy, w którym wciąż trwają piłkarskie rozgrywki ligowe.
Zaniepokojenia nie ukrywa Światowa Organizacja Zdrowia, liczba zakażeń SARS-CoV-2 szybko rośnie, a mimo to Alaksandr Łukaszenka powtarza, że pomysły ogólnokrajowej kwarantanny to niepotrzebna panika, a na koronawirusa się nie umiera. „Panikarzami” zajmuje się prokuratura i KGB.
Wczoraj białoruski resort zdrowia raportował o 447 nowych przypadkach koronawirusa. To oznacza 14-proc. wzrost w porównaniu z 14 kwietnia. W sumie według danych oficjalnych zdiagnozowano tam 3728 chorych na COVID-19. To 395 przypadki na milion – znacznie mniej niż w państwach zachodnioeuropejskich, ale więcej niż u każdego z sąsiadów poza Litwą (401 na milion).
Z informacji podawanych przez resort zdrowia wynika, że w wielu miejscach szybko rośnie liczba pacjentów z zapaleniem płuc, którzy nie są uwzględniani w statystykach COVID-19. Minister Uładzimir Karanik mówił, że w Witebsku stwierdza się zapalenie płuc u setek pacjentów dziennie. Graniczące z Rosją miasto to obok stolicy najważniejsze ognisko zakażeń. – Co rano dopytuję o Witebsk tego biednego Szarstnioua, on już pewnie po nocach nie śpi – mówił Łukaszenka. Mikałaj Szarstniou to szef lokalnej administracji.
Odkąd sytuacją zainteresował się prezydent, witebskie statystyki szybko się poprawiły. Te dane, ze względu na pewne statystyczne anomalie, budzą wątpliwości środowisk niezależnych, choć władze przekonują, że są prawdziwe. – Nie ma tu żadnych fałszerstw. Takie mamy liczby, a prezydent naszego kraju dysponuje pełnym obrazem sytuacji – przekonywała Natalla Kaczanowa, przewodnicząca izby wyższej parlamentu, na antenie STB. To ona spotykała się w okolicach katolickiej Wielkiejnocy z wysłannikami Światowej Organizacji Zdrowia (WHO).
Na sobotniej konferencji w Mińsku szef europejskiego biura WHO Patrick O’Connor nie wyglądał na przekonanego. Amerykanin ostrzegał, że należy „szykować się na najgorszy scenariusz i wzmacniać współdziałanie władz ze społeczeństwem”, co eksperci zinterpretowali jako wezwanie, by rząd zaczął bardziej aktywną walkę z epidemią. Na razie na Białorusi nie wprowadzono obostrzeń poza zamknięciem kilku wydziałów uniwersyteckich, gdzie pojawiły się ogniska choroby, i przedłużeniem wiosennych ferii. Na poziomie lokalnym odwołano też niektóre imprezy masowe.
Jako jedyna w Europie i jedna z czterech na świecie (obok Nikaragui, Tadżykistanu i Tajwanu) działa liga piłkarska. – Mistrzostwa kraju są ciekawe, ludzie oglądają. Nie ma podstaw do zamknięcia ligi – tłumaczył minister sportu Siarhiej Kawalczuk, zaś Łukaszenka uczestniczył niedawno w turnieju hokejowym. Zespół prezydenta wygrał turniej o puchar Prezydenckiego Klubu Sportowego, a jego syn Mikałaj Łukaszenka został nawet wicekrólem strzelców. Turniej odbył się przy pełnych trybunach.
Prezydent bagatelizuje zagrożenie. W poniedziałek odniósł się do apeli o rezygnację z wizyty w kościele. – Kto chce się pomodlić, niech idzie. Ja będę w cerkwi. To moja tradycja. Rzadko bywam, ale na Boże Narodzenie i Wielkanoc zawsze jestem w cerkwi – mówił, choć poprosił duchownych, by nie trzymali ludzi długo w świątyniach. Już podczas katolickich świąt wiele kościołów było wypełnionych wiernymi. W niedzielę to samo powtórzy się w cerkwiach, co może doprowadzić do kolejnego wzrostu zachorowań. Łukaszenka mówił, że „w naszym kraju nikt na koronawirusa nie umrze”, a zgony to efekt paniki, bo bez niej, „jeśli człowiek nie zrezygnuje z walki, obowiązkowo wyzdrowieje”.
Z paniką mają walczyć służby. Ludzie, którzy opowiadają w sieciach społecznościowych o sytuacji w szpitalach, są wzywani do prokuratury. Na początku kwietnia spotkało to Natallę Łaryonawą, lekarkę z Witebska, która na portalu WKontaktie pisała, że „sytuacja zaczyna wymykać się spod kontroli”, a statystyki zakażeń są „całkowicie mityczne”. – I KGB powinno być ostrzejsze, i milicja, i niech ministerstwo informacji wszystkich monitoruje. Kiedy przyjechali tu międzynarodowi eksperci, zmniejszyła się liczba śmiałków, którzy promowali się w internecie na tym nieszczęściu. Ale jeszcze są. Trzeba ich przywołać do porządku – instruował prezydent.
Jednocześnie Mińsk wykorzystuje argument epidemii w rozmowach o preferencjach gospodarczych z Rosją. We wtorek Łukaszenka powiedział Władimirowi Putinowi, że „przy tak zdecydowanej zmianie światowej koniunktury ceny gazu powinny być bardziej adekwatne”. Wczoraj z inicjatywy Białorusi odbył się teleszczyt przywódców Euroazjatyckiej Unii Gospodarczej. Łukaszenka ostrzegł, że „popularne dziś środki antyepidemiczne” mogą „zagrozić wszystkiemu, co zrobiliśmy”, mając na myśli handel zagraniczny w ramach tej struktury, w której skład obok Białorusi i Rosji wchodzą też Armenia, Kazachstan i Kirgistan.