Ministerstwo zdrowia Izraela wezwało we wtorek obywateli, by z powodu epidemii Covid-19 nie opuszczali swoich domów, z wyjątkiem zaspokajania „żywotnych potrzeb”, takich jak szukanie pomocy medycznej czy robienie zakupów spożywczych.

„Być może w każdym miejscu, do którego się wybierasz, jest chora osoba, od której możesz się zarazić, możliwe, że jesteś chory i nadal o tym nie wiesz i możesz zarazić innych ludzi” - przestrzegł w nagraniu wideo dyrektor generalny w ministerstwie, Mosze Bar Siman-Tow. Dodał, że zdolność kraju do powstrzymania rozprzestrzeniania się wirusa zależy od zachowania jego mieszkańców.

Inne wyjątkowe okoliczności, które nie podlegają pod to zalecenie, to chodzenie do pracy, jeśli jest taka konieczność, uczestnictwo w kameralnych pogrzebach, 10-minutowy spacer w odosobnionym miejscu i bez towarzystwa innych osób oraz wzajemna opieka rodzin nad małymi dziećmi, pod warunkiem że są to zawsze dwie te same rodziny.

Pracownicy, którzy muszą chodzić do pracy powinni według resortu zdrowia mierzyć sobie temperaturę dwa razy dziennie, utrzymywać dwumetrowy dystans między sobą i myć ręce nie rzadziej niż co trzy godziny. Według dziennika "Haarec" 70 proc. pracowników sektora prywatnego zostało odesłanych do domu.

Za złamanie zaleceń ministerstwa zdrowia policja może nałożyć grzywnę w wysokości 5 tys. szekli (ok. 5,3 tys. złotych).

Wszystkie zaplanowane zabiegi i operacje w szpitalach, które nie są konieczne do ratowania życia, zostały odwołane od 22 marca.

W zeszłym tygodniu władze w Jerozolimie podjęły decyzję o obowiązkowej 14-dniowej kwarantannie dla wszystkich osób powracających z zagranicy; 12 marca zamknęły szkoły i uniwersytety.

Do tej pory u 324 Izraelczyków stwierdzono zakażenie koronawirusem, z ogromną większością przypadków łagodnych, a 11 osób uznano za wyleczone. Na Zachodnim Brzegu Jordanu zdiagnozowano 41 zachorowań. Do wtorku ponad 50 tys. Izraelczyków wciąż znajdowało się w izolacji domowej.