Piotr Walczak chce odejść ze stanowiska szefa Krajowej Administracji Skarbowej i jest wysoce prawdopodobne, że w marcu pozwoli mu na to premier – ustalił DGP.
Na stanowisku szefa skarbówki Walczak zastąpił w czerwcu ub.r. Mariana Banasia, gdy ten awansował na ministra finansów. W walkę z przestępczością podatkową zaangażowany jest jednak od przeszło dwóch dekad. Zaczynał w 1997 r. w Służbie Celnej i przeszedł wszystkie szczeble kariery aż do stopnia generała, na który został prawie dwa lata temu mianowany przez prezydenta.
– Od niemal trzech lat chciał odejść, bo ze swoimi szefami był umówiony na pewne zadania, które udało się wykonać. Zamierzał wrócić do Łodzi, skąd pochodzi, gdzie ma rodzinę i pracował przez lata. Dymisja możliwa jest w marcu, jeśli jednak premier się rozmyśli, to szef KAS będzie mógł prawdopodobnie odejść dopiero po wyborach prezydenckich – mówi nasze źródło z Krajowej Administracji Skarbowej (KAS).
Ministerstwo Finansów sprawy nie komentuje. Jednak kolejny z naszych rozmówców potwierdza, że od dłuższego czasu Walczak chce opuścić resort, ale zawsze coś stawało mu na drodze. Brał udział w reformie skarbówki i scaleniu jej struktur pod jednym szyldem. Stworzył Departament Zwalczania Przestępczości Ekonomicznej w MF. W kierownictwie KAS potrzebny był ktoś, kto zajmie się nadzorem nad urzędami celno-skarbowymi, których zadaniem była walka z mafiami VAT-owskimi i paliwowymi. Walczak miał doświadczenie jako wieloletni funkcjonariusz operacyjny, a także szef izb celnych w Łodzi i Kielcach. Awansował więc na wiceministra finansów i wiceszefa KAS, a nieco ponad rok później dostał generalskie szlify. Gdy Mariana Banasia powołano na ministra finansów, był jego naturalnym następcą. Stanął więc na czele całej skarbówki.
Po wyborach premier Mateusz Morawiecki chciał go nawet uczynić szefem całego ministerstwa, ale jak słyszymy w otoczeniu szefa rządu, Walczak się nie zgodził. Odejść z KAS też nie mógł, bo pojawił się głośny raport, który powstał na podstawie informacji byłego kierownika wydziału operacyjnego w warszawskim Urzędzie Kontroli Skarbowej, a został dodatkowo autoryzowany przez czterech byłych już dyrektorów z MF.
Podejrzenia, które w nim padły – dotyczyły spraw ciężkiego kalibru, bo sprzyjania przestępcom podatkowym – skupiły się głównie na byłym szefie KAS Marianie Banasiu i obecnym wiceszefie Piotrze Dziedzicu. Jednak znalazły się tam również oskarżenia pod adresem Walczaka o to, że blokował rozwiązania, które miały uczynić walkę z karuzelami podatkowymi skuteczniejszą. W DGP opisaliśmy raport jako pierwsi. MF wskazywało wówczas, że zawarte w nim informacje są nieprawdziwie. Szef KAS złożył w tej sprawie zawiadomienie do prokuratury, sprawa trafiła do szczecińskich śledczych, którzy rozpoczęli oficjalne śledztwo. Z naszych ustaleń wynika, że status poszkodowanego dostał Piotr Dziedzic. To pod jego adresem sformułowanych zostało najwięcej podejrzeń, a wiceszef skarbówki zapowiedział pozwy cywilne, jeśli nie dostanie przeprosin. Dyrektorów już w MF i KAS nie ma, odeszli sami lub im podziękowano. Nie ma też funkcjonariusza, który miał być źródłem najważniejszych informacji z raportu.
– Odejście Walczaka czy Dziedzica po tym, jak raport wyciekł do mediów, byłoby swoistym przyznaniem się do winy. Tej zaś w kierownictwie KAS nie widział nawet premier, bo po tym, jak dokument trafił do niego, publicznie chwalił skarbówkę i jej szefów za skuteczne uszczelnianie podatków – mówi nam polityk z otoczenia rządu.
Dziedzic nie dość, że nie stracił zaufania Mateusza Morawieckiego, to jest wymieniany jako jeden z czołowych kandydatów na szefa całego KAS. To emerytowany już oficer ABW, który przed pójściem do służb specjalnych też pracował na stanowiskach związanych z kontrolą i zwalczaniem przestępczości. Wrócił do MF w styczniu 2016 r., oddelegowany z ABW. Został wicedyrektorem Departamentu Kontroli Celnej, Podatkowej i Kontroli Gier, a pół roku później awansował na jego szefa. Od marca 2017 r. do połowy ubiegłego roku kierował Departamentem Zwalczania Przestępczości Ekonomicznej. Później awansował na wiceszefa całej skarbówki i objął nadzorem obszary, którymi zajmował się Walczak.