Rozprzestrzenianie się koronawirusa z Wuhan stało się powodem do zmartwień inwestorów giełdowych na całym świecie, przez co traci również WIG20.

Dlatego, oprócz doniesień gospodarczych, warto śledzić również raporty medyczne. Z tradycyjnych danych, warte uwagi są raporty kwartalne amerykańskich gigantów technologicznych: dziś wynikami finansowymi pochwalą się Apple i eBay, a w kolejnych dniach tygodnia Tesla, Amazon i Microsoft.

Pomimo, że koronawirus rozprzestrzenia się głównie w Chinach, to poprzez giełdowe parkiety dotarł pośrednio również do USA i Europy. Wczorajsza sesja przebiegała tam w atmosferze strachu: indeksy S&P500 i Dow Jones zakończyły sesję spadkiem o 1,57%, a Nasdaq100 zniżkował o ponad 2%. W Europie skala spadków była jeszcze większa: niemiecki DAX „oddał" 2,74%, francuski CAC40 2,68%, a brytyjski FTSE100 2,29%. Nagły wzrost awersji do ryzyka objawia się zazwyczaj silnymi spadkami na giełdach rynków wschodzących i nie inaczej było tym razem, co dobitnie pokazuje warszawski parkiet. WIG20 stracił 3,27% i był jednym z najsłabszych indeksów na świecie. Większymi spadkami mogą jedynie „pochwalić się" rosyjski RTS (-3,62%) i brazylijska Bovespa (-3,27%).

Pozostaje oczywiście pytanie, na ile reakcja inwestorów związana jest z faktycznym zagrożeniem, a na ile jest to pretekst do realizacji zysków na rozgrzanych parkietach zachodnich giełd i „owczy pęd" na rynkach wschodzących. Biorąc jednak pod uwagę skalę spadków, nie można mieć wątpliwości, że medialność tematu może również pomóc rynkom, jeżeli tylko pojawią się przekazy o tym, że sytuacja się ustabilizuje. Dlatego też do obowiązkowego śledzenia kalendarium makroekonomicznego, wyników spółek, rynkowych sentymentów i wydarzeń politycznych, w tym tygodniu należy dodać doniesienia medyczne – coś, do czego inwestorzy nie są przyzwyczajeni.

„Papierkiem lakmusowym" nastrojów inwestorów może być ich nastawienie do niemieckiego indeksu DAX. Jego korekta po niemal dwutygodniowej konsolidacji w okolicach historycznych szczytów spowodowała, że inwestorzy zaangażowani w dostępne na platformie transakcyjnej CMC Markets kontrakty CFD na ten indeks są wyraźnie rozdarci. Co prawda większość z nich (53%) utrzymuje pozycje na wzrost, ale pod względem wartości kapitału przeważają pozycje na spadek (55%). O ile na kontraktach CFD na indeksy amerykańskie utrzymuje się jednoznaczna przewaga pozycji na spadek, o tyle w przypadku WIG20 można odnieść wrażenie zdecydowanej wiary w odbicie. Tu 77% pozycji to te na wzrost, a ich wartość stanowi 86% wszystkich otwartych na tym instrumencie.

Biorąc pod uwagę skalę wczorajszych spadków, dziś inwestorzy mogą próbować częściowo ją zniwelować, dzięki czemu na warszawskim parkiecie mogłaby pojawić się zieleń. Problemem dla WIG20 może być techniczny opór na poziomie 2105 pkt. Jeżeli jednak uda się go pokonać, wówczas wzrosty mają szansę się utrzymać. Jeżeli dodatkowo działoby się to przy akompaniamencie zwyżek na parkietach w Europie, szanse na pozytywne zakończenie sesji znacznie wzrosną.

Dzisiejsze kalendarium makroekonomiczne nie obfituje w publikacje z Polski lub z Europy i dopiero po południu pojawią się istotne dane zza oceanu. O godz. 14:30 poznamy informacje na temat zamówień na dobra trwałe w USA, a o 16:00 raport Conference Board dotyczący zaufania tamtejszych konsumentów. Dane te jednak pozostaną w cieniu publikacji raportów kwartalnych amerykańskich spółek. Dziś czeka nas prawdziwy wysyp istotnych sprawozdań, m.in. technologicznych gigantów Apple i eBay. Jeszcze ciekawiej będzie w kolejnych dniach tygodnia, kiedy to swoje wyniki opublikują Tesla, Amazon i Microsoft. Pozostaje więc nadzieja, że kwestia rozprzestrzeniania się wirusa zejdzie na dalszy plan i inwestorzy będą się mogli skupić na kwestiach czysto rynkowych.

Maciej Leściorz - dyrektor ds. sprzedaży i edukacji w Oddziale CMC Markets w Polsce