Nadszedł czas, by sojusznicy Iranu zaczęli pracować nad zemstą za śmierć gen. Kasema Sulejmaniego, ale przed celem, jakim jest usunięcie wojsk USA z regionu, jest jeszcze długa droga - oznajmił w niedzielę Hasan Nasrallah, lider Hezbollahu, radykalnej szyickiej organizacji z Libanu.

Nasrallah zaprzeczył twierdzeniom, jakoby Sulejmani planował zamach na ambasady USA. Taką informację podawał prezydent Donald Trump, który twierdził, że właśnie dlatego generał został zabity.

"Trump okłamuje swój naród (...). Kasem Sulejmani nie planował wysadzenia w powietrze amerykańskich ambasad" - podkreślił Nasrallah.

Hezbollah, uznawany przez USA za organizację terrorystyczną, jest częścią tzw. osi oporu, obejmującej też m.in. syryjski rząd i wpływowe milicje szyickie w Iraku.

"Myślę, że nadszedł czas, by zaczęła działać oś oporu" - powiedział w przemówieniu Nasrallah. Dodał, że siły wchodzące w skład tej grupy chcą, żeby amerykańskie wojska opuściły region, ale do osiągnięcia tego celu jest jeszcze "długa droga".

Irański generał Kasem Sulejmani, dowódca elitarnej jednostki Al Kuds, oraz jeden z dowódców proirańskiej milicji w Iraku Abu Mahdi al-Muhandis zginęli 3 stycznia na międzynarodowym lotnisku w Bagdadzie w ataku rakietowym sił USA.

Iran odpowiedział na śmierć Sulejmaniego, przeprowadzając atak rakietowy na dwie bazy USA w Iraku 8 stycznia. Najwyższy przywódca duchowo-polityczny Iranu ajatollah Ali Chamenei nazwał to "uderzeniem USA w twarz" i dodał, że amerykańscy żołnierze powinni opuścić region.

Tymczasem najwyższy przywódca duchowo-polityczny Iranu ajatollah Ali Chamenei wezwał w niedzielę do silniejszej współpracy krajów regionu, żeby pokonać problemy, za które obwinił Stany Zjednoczone. Wypowiedź przywódcy opublikowano na jego oficjalnej stronie internetowej.

"Sytuacja w regionie jest niewłaściwa ze względu na (...) Stany Zjednoczone i ich przyjaciół, a jedynym sposobem, żeby sobie z tym poradzić, jest poleganie na współpracy wewnątrz regionu"" - powiedział Chamenei podczas spotkania z emirem Kataru, szejkiem Tamimem bin Hamadem Al Thanim.

Dodał, że niektóre kraje są przeciwne zacieśnianiu współpracy w regionie. Jak pisze Reuters, Chamenei zapewne miał na myśli USA.

Chamenei, który jest pierwszą osobą w państwie, w środę w przemówieniu telewizyjnym zażądał od USA, aby ich siły zbrojne wyszły z Bliskiego Wschodu. Według niego amerykańska obecność w tym regionie jest źródłem korupcji.

Iran w środę nad ranem przeprowadził ataki rakietowe na amerykańskie cele w Iraku w odwecie za atak dronów USA w Bagdadzie, w którym zginął generał Kasem Sulejmani, dowódca elitarnej irańskiej jednostki wojskowej Al Kuds.