Specjalna jednostka rosyjskiego wywiadu wojskowego 29155 miała być tajną bronią Władimira Putina w wojnie z Zachodem. Jej szlak bojowy to jednak seria spektakularnych porażek, amatorszczyzny i wulgarności.
DGP
Paszport, którym posługiwał się zabójca czeczeńskiego bojownika Zelimchana Changoszwilego powstał w komórce rosyjskiego MSW zajmującej się wystawianiem dokumentów legalizacyjnych dla oficerów wywiadu wojskowego (GUGSz) i cywilnego (SWR). Jak wynika ze śledztwa przeprowadzonego przez niemieckie media, na papierze widniało nazwisko Wadima Sokołowa – obywatela Federacji Rosyjskiej, który nie istnieje. Martwa dusza.
Informacja ta przeciekła do dziennikarzy krótko po zabójstwie Changoszwilego w berlińskim parku Kleiner Tiergarten pod koniec sierpnia tego roku. Policji udało się szybko złapać zamachowca, bo grupa gapiów wypatrzyła go, gdy pospiesznie przebierał się po akcji, równocześnie pozbywając się peruki i roweru. Również niemieckim służbom specjalnym nie sprawiło problemu ustalenie precyzyjnych danych na temat zdarzenia. Afera wokół Changoszwilego – a raczej poważny kryzys dyplomatyczny w relacjach niemiecko-rosyjskich – jest bowiem efektem kompletnej amatorszczyzny dowódców rosyjskich agencji wywiadowczych. Ostatnie kilka lat to seria spektakularnych wpadek rodem z serialu o Stirlitzu, bohaterze szpiegowskich powieści Juliana Siemionowa. Część analityków przekonuje, że to tylko zasłona dymna, która ma odwracać uwagę od naprawdę istotnych operacji. Za dużo jednak tych zasłon. To raczej dowód upadku mitu profesjonalnych superszpiegów. Z każdą kolejną wpadką wydłuża się lista krajów, w których neo-Stirlitz ciągnie za sobą po akcji swój legendarny spadochron i walonki. Tak było w Czarnogórze, Macedonii, Grecji, Wielkiej Brytanii czy ostatnio w Niemczech.

Szpiedzy tacy jak my

Tymi neo-Stirlitzami są dziś przede wszystkim żołnierze z jednostki wywiadu wojskowego 29155 (dawnego GRU, które dziś funkcjonuje pod nazwą GUGSz – Główny Zarząd Sztabu Generalnego). Formacja ma swoją siedzibę w koszarach 161 Centrum Szkolenia do Realizacji Zadań Specjalnych we wschodniej części Moskwy. Jej zagraniczną bazą wypadową jest – jak podaje „Le Monde” – Górna Sabaudia, a dowódcą – generał brygady Andriej Awierjanow.
Jego żołnierze swój szlak bojowy pod szyldem 29155 rozpoczęli mniej więcej dekadę temu od kampanii destabilizowania sytuacji w Mołdawii. Kolejnym uderzeniem miał być pucz w Czarnogórze w 2016 r. Scenariusze zabójstw testowano najpierw na bułgarskim handlarzu bronią Emilijanie Gebrewie, a później na byłym agencie GRU Siergieju Skripalu. Zamach na Changoszwilego (choć jedna z teorii mówi, że stał za nim zabójca ze służb cywilnych) w pełni wpisuje się w metodę działania 29155.
– Amatorszczyzna i wulgarność w stylu działania tej jednostki były najbardziej widoczne przy próbie puczu w Czarnogórze w 2016 r. Jednym z mózgów operacji był człowiek, którego w 2014 r. wydalono z Polski pod zarzutem szpiegostwa. O Eduardzie Szyszmakowie vel Szyrokowie zachodnie służby już wówczas miały dość gruntowną wiedzę – komentuje rozmówca DGP z polskich służb.
Spisek organizowano w okresie, gdy Czarnogóra finalizowała integrację z NATO. Jego scenariusz zakładał zabicie lub pojmanie premiera Milo Đukanovicia i wywołanie zamieszek. Jak podawał „New York Times”, który pierwszy napisał o istnieniu jednostki 29155, Szyszmakow na Bałkanach działał jako jej żołnierz. Był tylko jeden problem. Brytyjska prasa opublikowała (najpewniej nie bez udziału polskich służb) zdjęcie paszportu dyplomatycznego, którym posługiwał się w Polsce jako zastępca attaché wojskowego, zestawiając go równocześnie z paszportem cywilnym (na nazwisko Szyrokow, na zdjęciu poniżej), którym legitymował się na Bałkanach. Tym, którzy tworzyli dokumenty legalizacyjne, nie chciało się nawet zmienić dat urodzenia. W obu dokumentach mózg kuriozalnej próby przewrotu – Eduard – ma wpisaną datę i miejsce urodzenia: 20 lutego 1971 r., południowosyberyjska Czyta.
– Szczerze mówiąc, nie mogłem w to uwierzyć. Nie takich dokonań spodziewałem się po Rosjanach – dodaje nasz rozmówca. Gdy skany zaczęły krążyć w sieci, internauci dorzucali kolejne zdjęcia Szyszmakowa z Polski. W mundurze i w towarzystwie weteranów czy przy pomnikach żołnierzy sowieckich. Dzieła zniszczenia dopełnił brytyjski „Daily Telegraph”, który ujawnił całą serię fotografii z przygotowań Szyszmakowa vel Szyrokowa do operacji w Podgoricy. Widać na nich, jak w Belgradzie spotyka się z Aleksandarem „Sašą” Sinđeliciem, który w październiku 2016 r. miał pełnić rolę lidera rebelii w Czarnogórze. Rosyjski oficer był spalony. Nasz rozmówca przekonuje, że w zasadzie już mógł rozpoczynać przygotowania do wcześniejszej emerytury.
Podobnie było w przypadku innych żołnierzy jednostki 29155 – w tym samego dowódcy Andrieja Awierjanowa. Jak pisał serwis śledczy Bellingcat, generał próbował zacierać swoje cyfrowe ślady. Robił to jednak nieudolnie. Nawet dziś, analizując otwarte źródła, łatwo dotrzeć do publikowanych przez niego zdjęć. Choćby tych ze ślubu córki, na których pozuje w szarym garniturze, brązowych pantoflach i z niebieską muchą. Na krzesłach dla gości siedzi jeden z jego żołnierzy, uczestniczący w zamachu na Skripala pułkownik Anatolij Czepiga. Ten sam, którego skan paszportu i archiwalne zdjęcia z Czeczenii opublikowały zachodnie media. Do tej specyficznej głasnosti swoje pięć groszy dorzucił też zięć Awierjanowa, który udostępnił na swoim kanale na YouTubie film pt. „Misza i Sasza”. To relacja z wesela nad malowniczym jeziorem Sienież pod Moskwą, z udziałem nie tylko młodej pary, lecz także Czepigi i Awierjanowa. Gdy zainteresowała się nim prasa, film zniknął. Było już jednak za późno, gdyż nagranie udało się zarchiwizować. To materiał bardzo przydatny dla brytyjskich śledczych, którzy zajmują się sprawą Skripala. Jeszcze wyraźniej widać na nim podobieństwo między Czepigą a Rusłanem Boszyrowem, który wjechał do Wielkiej Brytanii na legalizacyjnym paszporcie, wystawionym na potrzeby jednostki 29155.
To jednak nie koniec. Idąc tym tropem, dziennikarzom Radia Swoboda udało się nawet ustalić, jaką szkołę oficerską skończył Awierjanow (w Taszkencie) i jaki był jego szlak bojowy. Wiadomo, że w czasach ZSRR służył m.in. pod komendą generała Chasansza Baksanowa w Afganistanie i Tadżykistanie, a po upadku komunizmu – w Bośni (w ramach sił pokojowych ONZ w rejonie Goražde) i Czeczenii. Sam Baksanow był z kolei konsultantem filmu znanego w Polsce pod tytułem „Morderczy Afganistan” z 1991 r., który wyreżyserował Władimir Bortko, znany głównie ze znakomitej ekranizacji opowiadania Michaiła Bułhakowa „Psie serce” (ten wyśmienity utwór legł u podstaw pojęcia „homo sovieticus”).

Kolacja z Polakami

Podobny scenariusz rozegrał się przy próbie otrucia w 2015 r. bułgarskiego handlarza bronią Emilijana Gebrewa. Serwis Bellingcat i rosyjski „Insider” ustaliły, że stoi za tym oficer jednostki 29155 o nazwisku Dienis Siergiejew vel Siergiej Fiedotow. Miał on też nadzorować z Moskwy trucie Skripala w brytyjskim Salisbury w 2018 r.
W przypadku Gebrewa pojawia się również wątek polski. Bułgarski handlarz źle poczuł się po kolacji zjedzonej w centrum Sofii w towarzystwie długoletnich partnerów biznesowych z Polski (sam Gebrew wykluczył ich z kręgu podejrzanych o zamach na swoje życie). Powody ataku miały być prozaiczne. Chodziło o jego plany wobec fabryki broni Dunarit w położonej przy granicy z Rumunią miejscowości Ruse. Przejęcie jej przez Gebrewa ostatecznie zamknęłoby Rosjanom drogę do zdobycia nad Bułgarami przewagi w rywalizacji o rynki w Azji i Afryce. Tak przynajmniej twierdzi bułgarski handlarz.
Sprawa Gebrewa stała się głośna po próbie zamachu na Skripala. Władze w Sofii zaczęły współpracę z rządem w Londynie, dostrzegając wiele podobieństw w obydwu sprawach. W pewnym momencie śledztwo utknęło jednak w miejscu. Tak jakby nikt nie był zainteresowany wyjaśnieniem, co tak naprawdę się wydarzyło. – Nie chcę snuć tutaj żadnych teorii na wyrost, ale Bułgaria po tej początkowo intensywnej współpracy w sprawie obu zamachów ostatecznie była jednym z tych państw NATO i UE, które nie przyłączyły się do akcji wypraszania dyplomatów rosyjskich w związku z próbą otrucia Skripala – mówi rozmówca DGP z polskich służb.

Rowerowy zabójca

Również afera wokół Changoszwilego porównywana jest do zamachu na Skripala. Rosjanie byli śmiertelnie skuteczni. Ale stracili również zamachowca. – Jeśli w tym przypadku mamy do czynienia z czymś podobnym (do próby zabójstwa Skripala – red.), jest to nie do zaakceptowania i wymaga wyciągnięcia konsekwencji – komentował w rozmowie ze „Spieglem” przedstawiciel niemieckiego rządu.
W ubiegłym tygodniu sprawę morderstwa w Kleiner Tiergarten przejęła Federalna Prokuratura Generalna w Karlsruhe. Śledczy mają „wystarczające poszlaki”, żeby szukać zleceniodawców wśród państwowych strukturach Rosji. Wcześniej Berlin zdecydował o wydaleniu z kraju dwóch rosyjskich dyplomatów, których kontrwywiad zidentyfikował i potwierdził jako oficerów wywiadu. Z kolei typowana na zajęcie po Angeli Merkel stanowiska kanclerz, a obecnie minister obrony Annegret Kramp-Karrenbauer powiedziała, że rząd będzie musiał podjąć dalsze decyzje. – Strona rosyjska musi wreszcie wziąć udział w wyjaśnieniu tej zbrodni – komentowała. Stefan Meister, ekspert ds. Rosji z Niemieckiego Towarzystwa Polityki Zagranicznej (DGAP), w opublikowanym w DGP 10 grudnia tekście komentował, że operacja była „nieprofesjonalna i prostacka” bez oglądania się na koszty polityczne.
Wadim Krasikow – bo tak faktycznie nazywa się zabójca z Berlina (a nie Wadim Sokołow) – milczy od czasu zatrzymania przez niemiecką policję. W ostatnich dniach przeniesiono go do aresztu pod specjalnym nadzorem. Aby nikt nie zrobił mu samobójstwa. ©℗
Eduard Szyszmakow vel Szyrokow był doskonale znany polskim i zachodnim służbom. Mimo to wysłano go na Bałkany, by nadzorował zamach stanu w Czarnogórze. To musiało zakończyć się porażką
fot. mat. prasowe