Minister sprawiedliwości Judit Varga reprezentowała Budapeszt w czasie pierwszego wysłuchania w unijnej Radzie ds. Ogólnych w ramach procedury z art. 7. Chociaż na swoim koncie na Twitterze w nazwie użytkownika pani minister poza imieniem i nazwiskiem jest też „_EU”, nie oznacza to, że jej polityka wobec Unii Europejskiej uległa zmianie.
Rok temu Parlament Europejski przyjął rezolucję, która wzywała do uruchomienia art. 7.1. Wówczas po raz pierwszy zdarzyło się, by to właśnie PE uruchomił „siódemkę”. Jednym z głównych argumentów za wytoczeniem ciężkich dział przeciwko Budapesztowi był raport holenderskiej europosłanki Judith Sargentini, dowodzący, że na Węgrzech istnieje systemowe zagrożenie dla unijnych wartości. Dzisiaj Sargentini jest poza Parlamentem Europejskim.
Węgrzy liczyli na to, że do momentu ostatecznego wyłonienia nowej Komisji Europejskiej sprawa art. 7 zostanie wyciszona. Tak się jednak nie stało. Podobnie jak płonne okazały się nadzieje, że UE odpuści temat z powodu zmiany układu sił w nowym Parlamencie Europejskim czy też rosnącego chaosu związanego z brexitem.
Przed rokiem raport Sargentini zwracał uwagę na trzy główne obszary: prawo uderzające w organizacje pozarządowe, wyrzucenie z Węgier finansowanego przez George’a Sorosa Uniwersytetu Środkowoeuropejskiego i prawo antyimigracyjne. W poniedziałkowym wysłuchaniu poruszono także tematy tj. wolność mediów, uderzenie w niezależność Węgierskiej Akademii Nauk oraz problemy związane z korupcją.
Węgierska ocena poniedziałkowego posiedzenia Rady ds. Ogólnych jest dwojaka. „Népszava” przytacza wypowiedź jednej z osób biorących udział w wysłuchaniu, które miało charakter niejawny. Jak mówi, spotkanie było merytoryczne i rzeczowe, czego sami zebrani się nie spodziewali, zważywszy na dotychczasowe wypowiedzi członków rządu. Na ten sam aspekt zwracał uwagę wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej Frans Timmermans. Powiedział, że członkowie węgierskiego rządu Viktora Orbána mówią mu w oczy coś innego niż dziennikarzom.
Na Węgrzech przekaz jest stały i niezmienny: trwa zemsta Brukseli za odrzucenie migracji i tylko nagonka polityczna motywuje dalsze postępowanie w ramach art. 7. Minister mówiła, że Budapeszt jest ofiarą polowania na czarownice, które urządzają partie proimigranckie. Varga stwierdziła jednak, że w czasie przesłuchania wykonano ogromny krok w kierunku obrony Węgier poprzez odrzucenie wszystkich kłamliwych oszczerstw. Na czołówkach dwóch wtorkowych gazet prorządowych pojawiły się jej słowa: „obroniliśmy Węgry”.
Ludzie Orbána po raz kolejny poruszyli wątek dotyczący bezprawności ubiegłorocznego głosowania, w którym pod uwagę nie wzięto głosów wstrzymujących się. Gdyby tak się stało, procedura w ogóle nie zostałaby wszczęta. Węgry stoją na stanowisku, że sposób głosowania narusza Traktat o funkcjonowaniu UE oraz regulamin Parlamentu Europejskiego. W drugiej, jawnej części posiedzenia, dotyczącej nowych rozwiązań w temacie monitorowania praworządności w krajach członkowskich, Judit Varga mówiła, że na razie nie powinno się prowadzić żadnych rozmów, bo nie ukonstytuował się jeszcze nowy skład Komisji Europejskiej.
Kolejny raz zwrócono uwagę na brak spójnej definicji praworządności. Węgrzy akcentują w swoim przekazie, że różne rozwiązania w zakresie ustrojów sądownictwa są skutkiem różnych tradycji i doświadczeń państw europejskich. Prowadzi to do prostej konkluzji, że o praworządności mogą decydować wyłącznie suwerenne państwa i ich sądownictwo, w domyśle – powstałe i orzekające zgodnie z tradycją. Varga mówiła też, że potrzebne są raporty tworzone przez niezależnych ekspertów. Dotychczasowe dwa takie dokumenty – Rui Tavaresa z 2013 r. i wspomnianej Judith Sargentini z 2018 r. – były przygotowane przez posłów Zielonych, co jest kwestionowane przez rząd Węgier i wskazywane jako dowód na polityczne inspiracje.
W najbliższym czasie trudno będzie spodziewać się jakichkolwiek ruchów w sprawie art. 7. Nie podano daty kolejnego posiedzenia. Sam Timmermans zapowiadał chęć zaproszenia na posiedzenie Rady przedstawicieli organizacji pozarządowych, by te mogły opowiedzieć o swojej sytuacji. Węgry dotychczas nie wycofały się z żadnych przepisów, które były krytykowane przez instytucje europejskie. Sama retoryka pozostaje niezmienna, a na forum Unii Europejskiej brakuje motywacji do bardziej zdecydowanych działań.
Ostre opinie minister sprawiedliwości wynikają także z tego, że 13 października odbędą się na Węgrzech wybory samorządowe. Tymczasem na linii Bruksela – Budapeszt może dojść do kolejnego spięcia. Poprzednik Vargi na stanowisku ministra sprawiedliwości, odpowiedzialny za wdrażanie kontrowersyjnych przepisów László Trócsányi, jest kandydatem na komisarza ds. polityki sąsiedztwa i rozszerzenia. Jego kandydatura budzi spore wątpliwości na brukselskich korytarzach.