W przyszłym tygodniu mija 20. rocznica przystąpienia Polski do NATO. Choć wczoraj spadł kolejny MiG-29, to przez dwie dekady w siłach zbrojnych dokonała się rewolucja.
Prezydent Andrzej Duda i minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak wczoraj na poligonie w lubuskim Żaganiu oglądali ćwiczenia polskich żołnierzy. Mniej więcej w tym samym czasie na Mazowszu rozbił się MiG-29. Pilotowi udało się katapultować. To już trzecia katastrofa tego typu maszyny w ostatnich kilkunastu miesiącach. W ten sposób zniszczonych zostało 10 proc. tego typu samolotów służących w siłach powietrznych.
Prezydent i minister świętują przez tydzień
Jutro zwierzchnik sił zbrojnych będzie wizytował sojuszniczą batalionową grupę bojową w Orzyszu. Jej trzon stanowią żołnierze amerykańscy. Z kolei w czwartek w Pałacu Prezydenckim odbędzie się coroczna odprawa kierowniczej kadry MON i Sił Zbrojnych RP. To część tzw. NATO Week, czyli prezydenckich obchodów 20-lecia Polski w Sojuszu Północnoatlantyckim. Świętuje również Ministerstwo Obrony Narodowej – z tej okazji już w najbliższą sobotę odbędzie się 20 pikników wojskowych.
Przy tej okazji warto się zastanowić, jak przez te 20 lat zmieniło się Wojsko Polskie. 12 marca 1999 r. Polska stała się członkiem Sojuszu Północnoatlantyckiego. Było to zaledwie pięć lat po niesławnym obiedzie drawskim, podczas którego generałowie wmieszali się w krajową politykę, kwestionując cywilną kontrolę nad armią, i sześć lat po tym, gdy ostatni żołnierze rosyjscy opuścili Polskę.
Przetarci w boju, uzbrojeni i zawodowi
– Największą zmianą jest to, że obecnie Wojsko Polskie ma za sobą realne doświadczenia bojowe po misjach w Iraku i Afganistanie. To były operacje bojowe, co miało olbrzymie konsekwencje. Przestaliśmy myśleć o zakupach dla armii jako o czymś nierealnym. Dziś w niektórych dziedzinach mamy uzbrojenie, którego nie musimy się wstydzić – opowiada Mariusz Cielma z portalu DziennikZbrojny.pl.
Drugą radykalną zmianą przez ostatnich 20 lat było dostosowanie się do struktur Sojuszu. Od przestawienia się z tak symbolicznych rzeczy, że w ćwiczeniach sztabowych nasze siły są niebieskie, a przeciwnika czerwone (wcześniej było odwrotnie), po zupełnie nowe systemy łączności, procedury, kwestie językowe czy prozaiczne udostępnienie na poligonach różnych wtyczek kontaktowych (tak by swoje komórki mogli ładować np. Brytyjczycy czy Amerykanie).
Zmieniono również kaliber różnego rodzaju amunicji.
– Warto pamiętać, że przez ten czas udało nam się „wychować” pułkowników, którzy w ogóle nie znają wojska poza Sojuszem. Dla nich ta kultura jest normalnością – mówi jeden z oficerów WP z ponad 30-letnim stażem.
Jedną z kluczowych zmian tego czasu było „uzawodowienie” armii, czyli zawieszenie powszechnego poboru. „Gdy wstępowaliśmy do NATO, mieliśmy armię, w której na etacie było prawie 226 tys. stanowisk wojskowych, z czego faktycznie tylko 198,5 tys. obsadzonych” – pisał szef Sztabu Generalnego gen. Franciszek Gągor w kwartalniku „Bellona” w 2009 r. Większość żołnierzy była z poboru. Z każdego rocznika trafiało do armii ok. 20 proc. młodych mężczyzn (60 tys.). To z jednej strony pozwalało na przeszkolenie olbrzymiej liczby rezerwistów, z drugiej tworzyło patologie takie jak „fala”. Dziś w wojsku służy nieco ponad 100 tys. żołnierzy. Wszyscy są zawodowi, co radykalnie zmieniło podejście żołnierzy do obowiązków. Z drugiej strony jest też ich znacznie mniej, a przez ostatnich 20 lat sporo jednostek rozwiązano. O ile jeszcze za czasów PRL nasze wojsko stacjonowało głównie przy zachodniej granicy, o tyle dziś obserwujemy powolne wzmacnianie wschodniej flanki Polski i Sojuszu w ogóle.
Długa lista zaniedbań: czy latamy i pływamy
To, co wczoraj zostało boleśnie przypomniane poprzez wypadek MiG-a-29, to stan sprzętu. Przez ostatnich 20 lat wiele się zmieniło (m.in. pozyskaliśmy samoloty F-16, transportery Rosomak, czołgi Leopard czy przeciwpancerne pociski rakietowe Spike), jednak lista zaniedbań jest wciąż bardzo długa.
Polscy piloci latają na MiG-ach, ale także na znacznie starszych samolotach szturmowych Su-22. Wielu śmigłowcom kończą się resursy.
Marynarka Wojenna praktycznie przestała istnieć (jeden nowy patrolowiec tego nie zmienia) i nie mamy systemu obrony przeciwlotniczej (zakup dwóch baterii systemu Patriot też jeszcze nie załatwia sprawy).
Po osiągnięciu w NATO pełnoletniości proceduralnie wykonaliśmy olbrzymi krok do przodu. Jednak w kwestii nowego uzbrojenia kolejne rządy wciąż więcej mówią, niż robią. Kolejne wypadki takie jak wczorajszy są tylko kwestią czasu.
Mamy już takich pułkowników, którzy nie znają wojska poza NATO