Przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk otrzymał w środę doktorat honoris causa Lwowskiego Uniwersytetu Narodowego im. Iwana Franki. W przemówieniu, które wygłosił, porównywał Lwów ze swoim rodzinnym Gdańskiem i apelował o pojednanie polsko-ukraińskiego.

Na początku wystąpienia Tusk podziękował władzom uczelni za to, że „bez chwili wahania” przyjęły jego propozycję, by zwracał się do nich w języku polskim.

„Z reguły z racji funkcji, jaką pełnię, używam języka angielskiego, ale wiedziałem, że dziś będę wśród przyjaciół i dlatego pozwoliłem sobie na tę prośbę. Było to dla mnie ważne, bo słowa, które za chwilę powiem, dedykuję mieszkańcom Lwowa i mieszkańcom Gdańska, Ukraińcom i Polakom. I chciałbym bardzo, aby moje przesłanie trafiło do uszu i do serc także moich rodaków” – mówił.

Tusk ocenił, że przykład Gdańska i Lwowa to dobry temat dla dyskusji o solidarności i pojednaniu. Jego zdaniem z obu miast płynął podobny duch wolności: z Gdańska oddziaływał on na Polskę, zaś ze Lwowa – na Ukrainę.

„W Gdańsku przywiązujemy do solidarności szczególną uwagę. Solidarność, pozornie bezbronna i słaba, okazała się potężniejsza od uzbrojonego po zęby imperium. W polityce solidarność to najlepsze antidotum na resentymenty i chyba jedyna realna alternatywa dla polityki rozumianej wyłącznie jako bezwzględna gra interesów” – oświadczył.

Przewodniczący RE podkreślił, że gdański sierpień 1980 roku był ważnym sygnałem dla mieszkańców Lwowa i Ukrainy. Zacytował słowa ukraińskiego historyka Jarosława Hrycaka, który wspominał w jednym z wywiadów, że fascynacja polską Solidarnością przyczyniła się do konfliktu między starszym a młodszym pokoleniem Ukraińców.

„Jego rodzice mieli bolesne wspomnienia związane z Polską. Pochodzili ze wsi pod Stryjem i wciąż pamiętali antyukraińską politykę Drugiej Rzeczypospolitej. Nie muszę wam mówić, że w moim Gdańsku ja z kolei słyszałem nieraz pełne goryczy i złości słowa ze strony starszych ode mnie moich rodaków, Polaków, wspominających okrutne zdarzenia na Wołyniu i okrucieństwo niektórych Ukraińców i wobec Polaków” – zaznaczył.

Według Tuska historia Gdańska i Lwowa powinna stać się „przewodnikiem pojednania” między naszymi narodami.

„Nie ma sprawiedliwości bez przebaczenia, a współpraca bez wzajemnego otwarcia byłaby krucha. W geście wrażliwego sumienia, współczucia i życzliwości odpowiadamy z otwartym sercem na podobne do polskich pragnienia Ukraińców. Szanujmy pamięć o ofiarach niegdysiejszych waśni i konfliktów, przywracajmy od zapomnienia każdą z nich z imienia i z nazwiska. Jesteśmy to winni poległym i ich rodzinom. Ale nie sporządzajmy bilansu krwi i cierpień, bo to droga donikąd. Wspólnie skłońmy głowy w zadumie, modlitwie i współczuciu” – oświadczył.

Polityk ocenił, że Polacy i Ukraińcy dopiero dziś mogą zrozumieć dramat, w jaki byli uwikłani w przeszłości.

„Doświadczenia minionego wieku, tak tragiczne i bolesne, nauczyły nas nowego spojrzenia na patriotyzm, na narodową tożsamość, która nie musi być obrócona przeciw komuś ani nie musi szukać potwierdzenia w konfrontacji. Odnajdujemy dziś to, co nas łączy. Umacniamy zaufanie i współpracę. Nie ma dziś chyba kraju, który bardziej niż Polska doceniałby rolę niepodległej Ukrainy w Europie i życzliwie wspierał jej proeuropejskie dążenia” – powiedział Tusk.

Środa była trzecim i ostatnim dniem wizyty przewodniczącego RE na Ukrainie, dokąd przybył w związku z piątą rocznicą najbardziej krwawych wydarzeń rewolucji godności z przełomu 2013 i 2014 r. W poniedziałek Tusk spotkał się z prezydentem Petrem Poroszenką, a we wtorek wygłosił przemówienie w ukraińskim parlamencie.