Wypowiedź szefa izraelskiego MSZ Israela Katza o Polakach była "haniebna i rasistowska"; to okoliczność, którą na pewno szef MSZ Jacek Czaputowicz weźmie pod uwagę decydując, czy wziąć udział w szczycie Grupy Wyszehradzkiej w Izraelu - uważa wicemarszałek Senatu Adam Bielan.
W niedzielę p.o. izraelskiego ministra spraw zagranicznych Israel Katz, odnosząc się do słów przypisanych przez media izraelskie szefowi izraelskiego rządu stwierdził: "Nasz premier wyraził się jasno. Sam jestem synem ocalonych z Holokaustu. Jak każdy Izraelczyk i Żyd mogę powiedzieć: nie zapomnimy i nie przebaczymy. Było wielu Polaków, którzy kolaborowali z nazistami i - tak jak powiedział Icchak Szamir (b. premier Izraela – PAP), któremu Polacy zamordowali ojca, +Polacy wyssali antysemityzm z mlekiem matki+. I nikt nie będzie nam mówił, jak mamy się wyrażać i jak pamiętać naszych poległych".
Szef kancelarii premiera Michał Dworczyk powiedział w poniedziałek w radiowych "Sygnałach dnia", że po wypowiedzi szefa izraelskiego MSZ jakikolwiek udział przedstawiciela Polski w szczycie V4 w Izraelu stoi pod dużym znakiem zapytania. Wcześniej swój udział w szczycie Grupy Wyszehradzkiej w Izraelu odwołał premier Mateusz Morawiecki, miał za niego jechać szef MSZ Jacek Czaputowicz.
Bielan był pytany w poniedziałek w TVN24, czy wypowiedź szefa KPRM oznacza, że także i minister spraw zagranicznych nie poleci do Izraela na szczyt V4. Wicemarszałek Senatu powiedział, że wypowiedź Katza była "haniebna, rasistowska".
"Dziwię się, że w Izraelu jest przyzwolenie na tego typu rasistowskie stwierdzenia. To są okoliczności, które na pewno minister spraw zagranicznych Jacek Czaputowicz weźmie pod uwagę" - powiedział wicemarszałek Senatu.
Bielan pytany, dlaczego premier Morawiecki nie pojedzie na szczyt V4 do Izraela odparł, że "to jest reakcja na to, co się wydarzyło na obrzeżach szczytu bliskowschodniego, m.in. na słowa premiera Benjamina Netanjahu".
Dopytywany o to, że premier Morawiecki zaakceptował przecież wyjaśnienia ambasador Izrael w Polsce Anny Azari w tej sprawie, Bielan powiedział: "Owszem, ale jak rozumiem, pan premier uznał, że nie byłoby dobrze, żeby jechał do Izraela w momencie szczególnym - tam trwa kampania przedwyborcza, w kwietniu są wybory parlamentarne. Widać po wypowiedziach premiera (Netanjahu - PAP), a szczególnie po wczorajszych haniebnych słowach nowego ministra spraw zagranicznych Izraela, że atmosfera przedwyborcza niektórym politykom w Izraelu zbyt mocno się udziela".
Jak dodał, słowa premiera Netanjahu są przedmiotem "bardzo ostrej debaty przedwyborczej w Izraelu". "Opozycja atakuje w tej chwili premiera Netanjahu za to, że ustąpił Polakom. Nie byłoby dobrze, żeby premier Morawicki leciał w takiej atmosferze do Izraela" - stwierdził Bielan.
W czwartek "Jerusalem Post" podał, że podczas pobytu w Warszawie premier Izraela powiedział, iż Polacy kolaborowali z nazistami w Holokauście. Informację tę zdementowała później ambasador Izraela w Polsce Anna Azari. Jak przekazała w niedzielę rzeczniczka rządu Joanna Kopcińska, Netanjahu potwierdził, że w trakcie czwartkowego briefingu w żadnym momencie nie przypisywał Polsce ani polskiemu narodowi odpowiedzialności za niemieckie zbrodnie popełnione w czasie II wojny światowej i że nie padła z jego strony nawet najmniejsza sugestia tego rodzaju.
W piątek przed południem izraelska ambasador w Polsce została wezwana do MSZ. Po spotkaniu z Azari wiceszef MSZ Szymon Szynkowski vel Sęk powiedział, że strona polska wyraziła wobec niej oczekiwanie, że strona izraelska w sposób jednoznaczny odniesie się do tego, co miał na myśli premier Benjamin Netanjahu w wypowiedzi cytowanej przez media izraelskie. "Dotychczasowe wyjaśnienia w tej sprawie uważamy za nieczytelne" - oświadczył Szynkowski vel Sęk.
Wobec oczekiwania strony polskiej w piątek po południu oświadczenie opublikowała Kancelaria Premiera Izraela. "Podczas rozmowy z dziennikarzami premier Netanjahu mówił o Polakach, nie polskim narodzie ani państwie. Jego wypowiedź została błędnie zrozumiana i zacytowana w prasie, i została później poprawiona przez dziennikarza, który był autorem pierwotnego zniekształcenia" - czytamy w stanowisku izraelskim.
W wywiadzie dla PAP premier Mateusz Morawiecki oświadczył, że ambasador Izraela w Polsce Anna Azari wyjaśniała, iż informacje o wypowiedzi premiera Izraela były kompletnie nieprawdziwe. "W rzeczywistości premier Benjamin Netanjahu mówił jedynie o indywidualnych przypadkach kolaborantów" - podkreślił premier.(PAP)
autor: Marzena Kozłowska