Warszawa i Paryż są gotowe na nowo napełnić treścią Trójkąt Weimarski. Berlin też liczy na powrót do zamrożonego w 2016 r. formatu. Największy problem przy jego reaktywacji to nieobecność Polski w strefie euro.
Wraz z zapowiedzią wizyty prezydenta Emmanuela Macrona w Polsce na agendę powróciła kwestia odmrożenia Trójkąta Weimarskiego. Format współpracy pomiędzy Polską, Niemcami i Francją – zainicjowany, gdy Warszawa w latach 90. odbudowywała swoją pozycję na Zachodzie – od dłuższego czasu pozostaje w uśpieniu. Nie jest tajemnicą, że kontynuowaniu współpracy niechętny jest przede wszystkim Paryż. Od czasu sporu o caracale w listopadzie 2016 r. relacje polsko-francuskie pozostają napięte.
Pierwszą jaskółką odwilży na linii Warszawa – Paryż była dwudniowa wizyta w polskiej stolicy minister ds. europejskich Nathalie Loiseau w tym tygodniu. Podczas rozmowy z wiceministrem spraw zagranicznych Konradem Szymańskim francuska dyplomatka, zapowiadając wizytę Macrona w Polsce, nie wykluczyła również powrotu do współpracy w formacie Trójkąta Weimarskiego. Loiseau podkreśliła jednak, że najpierw trzeba tę relację napełnić treścią.
– Są dzisiaj w Europie przywódcy, którzy jeżdżą po stolicach, by pokazać, ilu mają sojuszników, ale gdy przyjrzymy się tym sojuszom bliżej, to okazuje się, że za wspólnym zdjęciem nic się nie kryje – mówiła Loiseau. Według niej spotkanie na szczycie musi czemuś służyć. – Gdy to ustalimy, powrócimy do rozmów – dodała.
Ostatni szczyt Trójkąta Weimarskiego odbył się w 2013 r. w Polsce. W listopadzie 2017 r. ówczesna premier Beata Szydło złożyła wizytę we Francji. W zeszłym roku spodziewano się rewizyty Macrona, ale francuski przywódca nie przyjechał.
Szymański podkreślał, że dialog między Warszawą, Berlinem a Paryżem jest kluczowy dla przyszłości UE. – Bez porozumienia tych trzech stolic scenariusz dotyczący przyszłości integracji europejskiej nie powstanie – przekonywał. Dlatego w interesie całej Wspólnoty jest, by te trzy kraje ustaliły, czego od siebie oczekują, co mogą zrobić wspólnie, a czego nie. I nie ma nic złego w tym, że między państwami utrzymują się różnice zdań.
Podobnie jest zresztą w przypadku tandemu francusko-niemieckiego. Ograniczenia we współpracy Paryża i Berlina pokazał chociażby podpisany ostatnio przez Macrona i kanclerz Angelę Merkel traktat w Akwizgranie. Oba państwa różni m.in. podejście do reformy strefy euro. Nie zmienia to jednak faktu, że sojusz francusko-niemiecki – jak mówił Szymański – ma „dla integracji europejskiej wręcz egzystencjalne znaczenie”.

Źródła kryzysu

Jeszcze na dwa miesiące przed zerwaniem przez Polskę rozmów z Francją w sprawie zakupu śmigłowców dla wojska szefowie dyplomacji trzech krajów świętowali w Weimarze 25. rocznicę ustanowienia formatu współpracy francusko-niemiecko-polskiej. Wówczas francuski minister spraw zagranicznych zapowiedział, że w listopadzie 2016 r. zostanie ogłoszona data szczytu Trójkąta Weimarskiego (to kolej Paryża na zorganizowanie spotkania na najwyższym szczeblu). W październiku 2016 r. do Warszawy miał przyjechać ówczesny prezydent François Hollande. Z powodu fiaska negocjacji odwołał jednak swoją wizytę.
Nie pomogła zmiana lokatora Pałacu Elizejskiego. Macron jeszcze w czasie kampanii wyborczej zapowiedział walkę z pracownikami delegowanymi z Polski. Po zwycięstwie postawił na swoim, doprowadzając do uchwalenia w UE niekorzystnej dla polskich firm dyrektywy. Potem było już tylko gorzej. Macron zarzucał polskiemu rządowi podważanie solidarności europejskiej i lekceważenie „podstawowych zasad”. Warszawa nie pozostawała bierna. Minister spraw zagranicznych Jacek Czaputowicz, nawiązując do antyrządowych protestów „żółtych kamizelek”, nazwał Francję „chorym człowiekiem Europy”, który ciągnie ją w dół.

Reakcje Berlina

Dzień po spotkaniu z przedstawicielką Francji Szymański udał się do Berlina, aby wziąć udział w debacie na temat przyszłości Unii Europejskiej zorganizowanej przez Niemieckie Towarzystwo Polityki Zagranicznej (DGAP). Pretekstem do spotkania była prezentacja raportu „A Union of Nations 2.0”, przygotowanego przez Polski Instytut Ekonomiczny, rządowy think tank powstały we wrześniu 2018 r. Polska wizja UE w raporcie sprowadza się do pogłębiania wspólnego rynku, aby Wspólnota miała odpowiednią wagę w rywalizacji z gospodarczymi gigantami, przede wszystkim USA i Chinami.
W stolicy Niemiec powiązano dwa następujące dzień po dniu spotkania Szymańskiego z przedstawicielami Francji i Niemiec. – Dyskusja w zachodnich mediach na temat konfliktu Wschodu i Zachodu UE nie odzwierciedla prawdziwych problemów – komentował Manuel Sarrazin, poseł niemieckich Zielonych. – To dobra wiadomość, ale jeszcze nie przełom – oceniła informację o przyjeździe Macrona do Polski Daniela Schwarzer, dyrektorka DGAP. Niemcy cieszą się, że Polska i Francja wrócą do rozmów, ale są też świadomi odmiennych interesów w obrębie trójkąta.
Na ich szczycie nie znajduje się wcale spór o praworządność między polskim rządem a Komisją Europejską. Kłopotem jest rozbieżne podejście do europejskiej waluty. – Polska powinna wstąpić do strefy euro – przekonywał w Berlinie Sarrazin. Wtórowała mu Schwarzer, przypominając, że Polska jest zobowiązana do przyjęcia euro traktatami. A Francuzi są o wiele bardziej ortodoksyjni w podejściu do wspólnej waluty. Prezydent Macron nową, pobrexitową siłę Wspólnoty najchętniej budowałby wokół pogłębiania strefy euro.
Szymański bronił polskiego stanowiska. – Pomimo własnej waluty należymy do rodziny państw odpowiedzialnych fiskalnie – mówił i wskazywał na tarcia między oszczędną Północą i zadłużonym Południem Unii. Tyle że Polska, mimo niedawnych oznak zbliżenia z Włochami, nie utrzymuje odpowiednio bliskich stosunków z krajami Południa, żeby ewentualnie przedstawić scenariusz łagodzenia tych napięć.

Spotkanie dużej wagi

Mocniejszą pozycję na Południu posiada Francja. W ubiegły wtorek Macron spotkał się w Nikozji z przywódcami Cypru, Grecji, Hiszpanii, Malty, Portugalii i Włoch. Siedem państw tworzących nieformalną grupę śródziemnomorską ma wiele wspólnych interesów. Wśród nich rozwiązanie problemu nielegalnej migracji z krajów Bliskiego Wschodu i Afryki. Wszystkie są też członkami euro. We wspólnej deklaracji podkreśliły chęć pogłębienia unii monetarnej. Francja po brexicie będzie drugą gospodarką i największą siłą militarną UE. Paryż może starać się na Południu o podobne wpływy, jakie Niemcy utrzymują na Północy UE.
Francja i Niemcy w podpisanym 22 stycznia traktacie z Akwizgranu zapowiadają wzmocnienie wspólnych działań na rzecz przyszłości Unii. Po wyjściu Wielkiej Brytanii zniknie z UE mocarz, który często występował w roli hamulcowego unijnej integracji. – Po brexicie łatwiej będzie oskarżać państwa Europy Wschodniej o posiadanie odrębnej wizji Unii – przewidywał w Berlinie Manuel Sarrazin.
Czy w obliczu tych rozbieżności uda się na stałe reaktywować Trójkąt Weimarski? Od przyjazdu Emmanuela Macrona do Warszawy i przebiegu rozmów będzie zależeć dużo więcej niż tylko przyszłość bilateralnych stosunków obu państw.