Premier Irlandii Leo Varadkar i szef irlandzkiej dyplomacji Simon Coveney zdecydowanie krytycznie odnieśli się w środę do brytyjskiej próby renegocjacji mechanizmu awaryjnego dla Irlandii Płn. (backstop) w obliczu ryzyka brexitu bez umowy.

Varadkar podkreślił w parlamencie, że "nie ma planów" zorganizowania specjalnego szczytu UE w celu przedyskutowania brytyjskich propozycji. Zwrócił uwagę, że wtorkowa uchwała Izby Gmin nie określa, jakich "alternatywnych rozwiązań" dla backstopu mógłby szukać rząd premier May. Dodał, że nie wierzy, by takie alternatywne rozwiązania istniały.

We wtorek wieczorem posłowie Izby Gmin przyjęli dwie poprawki do uchwały w sprawie brexitu, sugerujące konieczność znalezienia alternatywnego rozwiązania wobec wynegocjowanego przez rząd May kontrowersyjnego mechanizmu awaryjnego dla Irlandii Północnej (ang. backstop) i wskazujące zarazem na sprzeciw wobec scenariusza wyjścia W. Brytanii z UE bez umowy.

W odpowiedzi na decyzję parlamentu May zapowiedziała próbę renegocjacji umowy wyjścia z UE. To zostało jednak natychmiastowo odrzucone przez występującego w imieniu 27 państw członkowskich rzecznika przewodniczącego Rady Europejskiej Donalda Tuska.

Coveney odniósł się do brytyjskich planów w wywiadzie radiowym dla RTE Radio oraz w późniejszym przemówieniu o roli Irlandii w Europie. Wykluczył znaczącą renegocjację umowy, podkreślając, że obie strony osiągnęły już wcześniej porozumienie w tej sprawie.

"To nadzwyczajna sytuacja, w której premier i rząd negocjują umowę, wracają (do swojego kraju) i podczas procesu ratyfikacji głosują przeciwko własnemu porozumieniu (...), a następnie chcą wrócić do partnera negocjacyjnego i mówią, że trzeba wszystko zmienić" - tłumaczył.

Odnosząc się do gróźb brexitu bez umowy w razie braku ustępstw ze strony 27 państw członkowskich, szef irlandzkiej dyplomacji ironizował, że to "tak, jakby mówić w negocjacjach: dajcie mi, co chcę, albo wyskoczę przez okno".

"Istnieją alternatywne rozwiązania dostępne dla premier (May), jeśli tylko zechce po nie sięgnąć. Może (...) wyciągnąć rękę w stronę opozycji i porozmawiać o zbudowaniu konsensusu ponad podziałami w Westminsterze. Na razie jednak tego nie zrobiła" - tłumaczył.

W późniejszym przemówieniu w irlandzkim Instytucie Spraw Europejskich i Międzynarodowych (IIEA) Coveney podkreślił, że wyrażony we wtorkowej uchwale Izby Gmin pomysł znalezienia "alternatywnych rozwiązań" dla granicy pomiędzy Irlandią a Irlandią Płn. "nie jest nowy".

"On już istnieje. Zarówno tekst protokołu ws. Irlandii i Irlandii Północnej do umowy wyjścia, jak również politycznej deklaracji ws. przyszłych relacji z UE zobowiązuje nas do poszukiwania i próbowania ustalenia alternatywnych rozwiązań z Wielką Brytanią, które mogłyby zastąpić backstop w przyszłości. (...) Wszyscy chcą, aby - jeśli w ogóle kiedykolwiek będziemy musieli go użyć - miał on charakter tymczasowy, a następnie zastąpiony przez coś trwałego" - tłumaczył.

"Proszę mi wierzyć, nieskończenie badaliśmy tę kwestię w trakcie ostatnich dwóch lat negocjacji. (...) Potrzebujemy mechanizmu awaryjnego, polisy ubezpieczeniowej, która daje nam pewność prawną, a nie opiera się na myśleniu życzeniowym" - podkreślił.

"Mamy mniej niż dwa miesiące do 29 marca, kiedy dojdzie do brexitu i po prostu docieramy do końca drogi" - ostrzegł.

Kontrowersyjny mechanizm awaryjny (ang. backstop) dla Irlandii Północnej zakłada, że w razie braku porozumienia z UE Zjednoczone Królestwo byłoby zmuszone do pozostania w unii celnej i w elementach wspólnego rynku UE. Sprawia także, że mogłoby dojść do powstania tzw. granic regulacyjnych między Wielką Brytanią a wchodzącą w jej skład Irlandią Północną.

Alternatywnym rozwiązaniem jest powrót twardej granicy pomiędzy Irlandią Północną a Irlandią, co miałoby poważne konsekwencje dla gospodarki obu państw oraz mogło zagrozić kruchemu procesowi pokojowemu na wyspie.

Irlandzki minister zdecydował się także na pośrednią krytykę brytyjskiego podejścia do negocjacji, zależnego od północnoirlandzkiej Demokratycznej Partii Unionistów (DUP), której posłowie wspierają mniejszościowy rząd premier May.

"Istnieją dwie duże społeczności w Irlandii Północnej: jedna, która jest unionistyczna i druga, która jest narodowa. W ich ramach istnieje różnorodność poglądów; podobnie jest też wiele osób, które nie określają się w żaden sposób przez kwestie konstytucyjne. (...) Jest wyjątkowo niefortunne, że tylko jedna partia z Irlandii Północnej - moim zdaniem reprezentująca mniejszość poglądów ws. brexitu i backstopu - objęła swoje mandaty w (parlamencie w) Westminsterze" - powiedział.

Jak tłumaczył, "jest żywotnie istotne, aby (brytyjscy) politycy zrozumieli, że przeważającym poglądem wśród społeczeństwa Irlandii Północnej jest chęć uniknięcia powrotu do granic i podziałów z przeszłości". Ostrzegł, że "jeśli ktokolwiek na to pozwoli, będzie surowo oceniony przez historię - i słusznie".

"Chcę wyrazić się absolutnie jasno w tej sprawie: rząd w Dublinie do tego nie dopuści" - dodał, podkreślając, że "są ważniejsze rzeczy niż relacje ospodarcze", jak np. kontynuacja procesu pokojowego na wyspie Irlandii.

Gdyby premier Theresie May nie udało się uzyskać żadnych ustępstw ze strony UE, kolejne głosowanie w brytyjskim parlamencie mogłoby dotyczyć trudnego wyboru pomiędzy jej oryginalną propozycją - odrzuconą już raz przez posłów w połowie stycznia - lub wysoce ryzykownym opuszczeniem Wspólnoty bez umowy opartej na porozumieniu stron.

W razie braku uzyskania większości dla umowy proponowanej przez May lub alternatywnego rozwiązania, na mocy procedury wyjścia opisanej w art. 50 traktatu o UE Wielka Brytania automatycznie opuści Wspólnotę bez umowy o północy w noc z 29 na 30 marca.