Jeśli - za obopólną zgodą UE i Londynu - proces negocjacji ws. Brexitu zostałby przedłużony, Brytyjczycy musieliby mieć swoją reprezentację w przyszłym Parlamencie Europejskim, to naturalna konsekwencja - powiedział w czwartek w Sejmie wiceszef MSZ ds. europejskich Konrad Szymański.

Brytyjska Izba Gmin zagłosowała we wtorek wieczorem przeciwko proponowanemu przez rząd Theresy May projektowi umowy wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej. Przeciwko propozycji zagłosowało 432 posłów przy zaledwie 202 głosach poparcia. W razie braku większości dla umowy proponowanej przez May lub jakiegokolwiek alternatywnego rozwiązania Wielka Brytania automatycznie opuści UE o północy z 29 na 30 marca bez umowy na mocy procedury wyjścia opisanej w art. 50 traktatu UE.

W środę Izba Gmin odrzuciła z kolei złożony przez opozycyjną Partię Pracy wniosek o wotum nieufności dla rządu Partii Konserwatywnej.

Pytany przez dziennikarzy w Sejmie o oczekiwania wobec dalszego procesu politycznego związanego z Brexitem, Szymański ocenił, że proces wyjścia Wielkiej Brytanii z UE nie jest podważony, natomiast pod znakiem zapytania stoi model opuszczenia struktur europejskich.

"Trudno powiedzieć, czy ten parlament ma większość w jakiejkolwiek ze spraw jeżeli chodzi o scenariusz pozytywny. Wiemy, krótko mówiąc, czego parlament nie chce, natomiast jest poważny kłopot z ustaleniem, czego brytyjski parlament chce, a to jest konieczne, żeby ten proces ustawić w sposób przewidywalny dla państw członkowskich, dla biznesu, w końcu dla obywateli" - mówił wiceminister.

"Dzisiaj pozostaje nam czekać na przedstawienie stanowiska przez rząd brytyjski, ponieważ to Theresa May, jako premier, który obronił swoje poparcie, swoją większość w brytyjskim parlamencie, w poniedziałek przedstawi swoją konkluzję, interpretację tego, co się stało w brytyjskim parlamencie. UE musi dzisiaj nabrać trochę cierpliwości i poczekać na to, jaka oferta popłynie z Londynu" - dodał.

Jak zapowiedział Szymański, Polska będzie starała się podchodzić do dalszego procesu negocjacyjnego "możliwie konstruktywnie", ponieważ zawarcie takiego lub innego porozumienia byłoby rzeczą lepszą dla obu stron od nieuporządkowanego Brexitu.

"Tym niemniej dzisiaj nie można wykluczyć, że Wielka Brytania opuści UE w sposób chaotyczny, bezumowny, co będzie rodziło dziesiątki kontrowersji, dziesiątki spraw, które będą musiały być uporządkowane w innym trybie - albo przez ustalenia między UE a Wielką Brytanią, albo przez ustalenia między Polską a Wielką Brytanią" - wskazał wiceszef MSZ.

Szymański podkreślił, że Brexit bezumowny jest problemem także dla UE oraz państw członkowskich. "Londyn dzisiaj musi powiedzieć czego chce i to jest jasne, natomiast polityczna odpowiedzialność za przeprowadzenie tego procesu leży na barkach obu stron" - stwierdził

Zapytany o możliwość startu Brytyjczyków w majowych wyborach do PE powiedział, że "gdyby okazało się, że za obopólną zgodą proces negocjacji jest przedłużony - zgodnie z trybem art. 50 (unijnego traktatu - PAP) - to Brytyjczycy musieliby mieć reprezentację w PE, ponieważ członkostwo Wielkiej Brytanii by nie ustało, to jest naturalna konsekwencja".

Odniósł się także do podnoszonego przez część brytyjskich polityków postulatu powtórnego referendum ws. wyjścia z UE, który - jak zaznaczył Szymański - "jest problemem ściśle wewnątrzbrytyjskim".

"Taki scenariusz na pewno byłby krytykowany przez wielu, ponieważ to nie robi dobrego wrażenia, gdy zadaje się to samo pytanie w bardzo krótkim okresie czasu, aczkolwiek oczywiście ci, którzy promują to rozwiązanie mają swoje poważne argumenty, wskazując, że dzisiaj okoliczności tego procesu, jeżeli się nie zmieniły, to przynajmniej są bardziej znane" - mówił wiceminister.

"Ja osobiście w parlamencie brytyjskim dzisiaj nie widzę większości, która zdecydowałaby się na to, aby odwołać się jeszcze raz do głosu narodu brytyjskiego, ale (...) jeżeli parlament nie będzie w stanie przeprowadzić tego procesu w żadną ze stron, to przypuszczalnie zwolennicy referendum będą mieli jeszcze poważniejsze argumenty" - dodał Szymański.