Twierdzenie, że celem tureckich działań na terytorium Syrii są Kurdowie jest irracjonalne, gdyż celem Ankary są bojownicy Państwa Islamskiego i kurdyjskie ugrupowania YPG, PYD i PKK - oświadczył w niedzielę rzecznik prezydenta Turcji Recepa Tayyipa Erdogana.

YPG to kurdyjskie Ludowe Jednostki Samoobrony, uznawane przez Ankarę za organizację terrorystyczną, powiązaną z separatystyczną, zdelegalizowaną w Turcji Partią Pracujących Kurdystanu (PKK). PYD - Partia Unii Demokratycznej to z kolei główna kurdyjska siła polityczna na północy Syrii, którą Ankara traktuje jako odgałęzienie PKK.

"Chodzi o to, że PKK/PYD/YPG podejmują działania mające na celu zaprowadzenie porządku poprzez prześladowanie Kurdów, którzy nie są im podporządkowani; chodzi też o działania terrorystyczne przeciwko naszemu krajowi" - wskazał rzecznik Ibrahim Kalin, cytowany przez turecką państwową agencję prasową Anatolia.

"Nie ulega wątpliwości, że ugrupowanie terrorystyczne nie może być sojusznikiem USA" - dodał rzecznik Erdogana.

Wcześniej tego dnia przebywający z wizytą w Izraelu doradca prezydenta USA Donalda Trumpa ds. bezpieczeństwa narodowego John Bolton powiedział, że Stany Zjednoczone uzależniają warunki wycofania swoich wojsk w Syrii od tureckich gwarancji bezpieczeństwa dla Kurdów i od pokonania Państwa Islamskiego (IS).

Według Boltona Trump miał powiedzieć, że "nie pozwoli Turcji zabić Kurdów". Prezydencki doradca wskazał również, że przekazał syryjskim Kurdom, by ci powstrzymali się od szukania ochrony u Rosji lub prezydenta Syrii Baszara el-Asada.

19 grudnia Trump nieoczekiwanie ogłosił na Twitterze wycofanie sił amerykańskich w liczbie około 2 tys. żołnierzy z północno-wschodniej Syrii, gdzie oddziały USA walczyły z dżihadystami z IS. Trump argumentował to tym, że samozwańczy kalifat w Syrii został już pokonany.

Przed decyzją Trumpa prezydent Turcji Erdogan wielokrotnie groził, że siły tureckie mogą w każdej chwili rozpocząć ofensywę na kontrolowane przez Kurdów tereny w północnej Syrii. Spekulowano, że krok amerykańskiego prezydenta może oznaczać zielone światło dla tej operacji wojskowej. Wojska USA wspierają w Syrii m.in. kurdyjskie Ludowe Jednostki Samoobrony, na których spoczywa znaczna część walki z IS.

Po ogłoszeniu wycofania wojsk USA z Syrii Erdogan przełożył operację wojskową, zapewniając jednocześnie, że z pewnością do niej dojdzie. W obawie przed turecką inwazją Kurdowie zwrócili się o pomoc do prezydenta Syrii.