Ucieczka skazanego za nadużycie władzy byłego premiera Macedonii na Węgry to gotowy scenariusz filmowy . Ale jej polityczne skutki będą silniejsze niż jakiejkolwiek fikcji literackiej
Byłego premiera Macedonii Nikołę Gruewskiego po raz ostatni widziano w ojczyźnie 9 listopada. Trzy dni później miał się stawić w zakładzie karnym, by odsiedzieć dwa lata za nadużycie władzy. Polityk, który rządził krajem w latach 2006–2016, został skazany za niezgodne z prawem naciski na urzędników, by kupili mu kuloodpornego mercedesa wartego 600 tys. euro. Zamiast do więzienia ekspremier trafił jednak do Albanii, skąd przedostał się do Czarnogóry. Potwierdziła to albańska policja. Ostatecznie Gruewski dotarł do Budapesztu i zamierza ubiegać się o azyl polityczny. Przyznał to na Facebooku.
Obserwatorów najbardziej interesuje to, w jaki sposób byłemu premierowi, związanemu z opozycyjną dziś prawicową partią WMRO-DPMNE udało się uciec z kraju. Oraz ponadnarodowy kontekst afery, zahaczający o poplątane wątki polityki regionalnej. Gruewski już podczas śledztwa został pozbawiony obu paszportów – prywatnego i dyplomatycznego. Jak udało się ustalić, granice przekraczał, okazując dowód osobisty. Żaden z pograniczników nie mógł go zatrzymać, ponieważ list gończy został za nim wystawiony dopiero post factum. Wielu komentatorów zadaje sobie też pytanie, które państwa i z jakich powodów przymknęły oczy na podróż.

Serbska „Politika” piętnuje Albanię

Pierwszym medium, które poinformowało, że Gruewski uciekł przez Albanię, była serbska prorządowa „Politika”. Na pierwszej stronie poinformowała ona, że polityk wjechał do sąsiedniego państwa na fałszywym paszporcie, skąd wyruszył do Budapesztu pierwszym porannym lotem linii Malév. Problem w tym, że linie te nie istnieją od 2012 r. Trudno stwierdzić, kto był autorem tekstu, ponieważ widnieją pod nim jedynie inicjały RP. „Politika” szybko stała się adresatem niewybrednych żartów internautów.
Równolegle jednak pojawiły się komentarze, że materiał był celowym zabiegiem Serbów, mającym na celu odwrócenie uwagi od tego, że Gruewski, by dotrzeć do Budapesztu, przejechał zapewne właśnie przez terytorium Serbii. Tego zdania jest np. redaktor macedońskiego serwisu Factchecking.mk Władimir Petreski, który podkreśla, że do tej pory Belgrad nie skomentował oficjalnie ucieczki Gruewskiego, pozostawiając to zadanie prorządowym mediom.
Takie działania „Politiki” nie byłyby niczym nowym. Od kilku tygodni gazeta prowadzi agresywną kampanię wymierzoną w opozycyjnych dziennikarzy. Tekstem, który ją zapoczątkował, był artykuł z początku listopada zatytułowany „Psy zostały spuszczone”. Na zdjęciu ilustrującym materiał autorstwa Đorđego Maricia widać wściekłego rottweilera na tle opozycyjnych czasopism „Danas”, „Nin” i „Vreme”. Serbskim dziennikarzom atak prorządowego pisma skojarzył się z mrocznymi czasami Slobodana Miloševicia. Według Reporterów bez Granic sytuacja w mediach w Serbii wciąż pozostaje najgorsza w regionie.
Belgrad jest również największym sprzymierzeńcem Rosji na Bałkanach. Jako jedyny nie pogratulował Macedonii osiągnięcia porozumienia z Grekami w sprawie zmiany nazwy, które ma otworzyć temu państwu drogę do Unii Europejskiej i NATO. Historyczne porozumienie, wspierane przez Brukselę i Waszyngton, okazało się możliwe po zmianie rządu, gdy w 2017 r. do władzy doszedł lider lewicy Zoran Zaew, znacznie bardziej skłonny do ustępstw na rzecz Aten. WMRO-DPMNE oficjalnie odrzuca to porozumienie, krytykując władze za przesadną ustępliwość.

Zachód kontra Rosja

W ciągu ostatnich trzech lat na Bałkanach miały miejsce dwa wydarzenia, które osłabiły wpływy Rosji w regionie. Pierwszym było wstąpienie Czarnogóry do NATO w 2017 r. Kraj ten z punktu widzenia strategów jest łakomym kąskiem w geopolitycznej grze. Państwo posiada nikłe siły militarne, ale 293 km wybrzeża to gratka nie do pogardzenia. Drugim wydarzeniem było odsunięcie od władzy Gruewskiego i zwrot macedońskiej polityki z kierunku nacjonalistycznego, którego głównym narzędziem było podsycanie konfliktów między Macedończykami i Albańczykami wewnątrz kraju i pielęgnowanie konfliktu z Grekami o dziedzictwo Aleksandra Wielkiego.
Rząd Zaewa skupił się na budowie kompromisu z mniejszością albańską wewnątrz kraju i staraniach o zmianę nazwy na Republikę Macedonii Północnej, co ma zakończyć trwający od 27 lat spór z Grecją i otworzyć Macedonii drogę do integracji euroatlantyckiej. Z takiego obrotu wydarzeń nie mogli być zadowoleni ani Rosja, ani jej serbski sojusznik. Także dlatego w Skopje roi się od teorii spiskowych dotyczących tego, kto pomógł Gruewskiemu w ucieczce. Niektórzy twierdzą nawet, że były premier otrzymał ciche wsparcie od Zaeva, któremu niedawno udało się zyskać niezbędne głosy ośmiu posłów WMRO-DPMNE i zrobić kolejny krok w stronę zmiany nazwy kraju. Ceną miałaby być milcząca zgoda opozycji na dokończenie procesu zmiany konstytucji, zgodnie z porozumieniem z Atenami. Zaew zaprzeczył tym pogłoskom.
Tymczasem wielu Macedończyków pragnie zobaczyć Gruewskiego za kratkami. Polityk jest oskarżany o zarządzanie w stylu mafijnym, czego dowodem miał być skandal sprzed lat. Według Zaewa między 2007 a 2013 r. rząd Gruewskiego potajemnie nagrał 670 tys. rozmów z ponad 20 tys. numerów telefonów. Prawica zaprzecza zarzutom, twierdząc, że była to sprawka bliżej nieokreślonych obcych służb. Choć Macedonia jest jedyną republiką byłej Jugosławii, gdzie w latach 90. praktycznie nie toczyły się walki, to nie udało się jej ominąć pułapek, z którymi borykają się sąsiedzi, czyli wysokiego poziomu korupcji, partiokracji i przestępczości zorganizowanej.

Orbán widzi Sorosa

Teraz jednak oczy zwrócone są w stronę Węgier. Gospodarz Gruewskiego ma twardy orzech do zgryzienia. Sposób, w jaki były premier dostał się nad Balaton, zgodnie z węgierskim prawem jest nielegalny, a za pomoc tego typu migrantom można trafić do więzienia. Przepisy przewidują, że migrant powinien prosić o azyl w pierwszym kraju uznawanym za bezpieczny. Gruewski podróżował przez kilka takich państw. Co więcej, wniosek o azyl można złożyć wyłącznie w strefie tranzytowej na granicy, gdzie czeka się potem na decyzję władz. Sprawa zderza się z komunikatem, jaki wydała ONZ, której eksperci mieli wizytować strefy tranzytowe. Obserwatorzy chcieli sprawdzić, czy przestrzegane są w nich prawa człowieka. Władze nie dopuściły jednak do przeprowadzenia kontroli.
Jeżeli ktoś już przebywa na Węgrzech, ale ów pobyt jest usankcjonowany (wiza bądź zezwolenie na pobyt, których z racji na brak paszportu Gruewski raczej nie miał), to wniosek można złożyć w biurze imigracyjnym w Budapeszcie. Według medialnych doniesień tak właśnie miał uczynić Gruewski. Rząd z kolei twierdzi, że polityk mógł poprosić o ochronę międzynarodową w jednej z węgierskich placówek dyplomatycznych poza granicami kraju. Więcej jest w tej sprawie znaków zapytania aniżeli twardych faktów. Można za to założyć, że były premier azyl otrzyma. Stanie się to de facto wbrew ustawie imigracyjnej. Komentatorzy już ukuli termin „migrantów VIP”, których ustawa nie obowiązuje.
Z perspektywy węgierskich władz skazany na dwa lata więzienia za nadużycie władzy polityk wydaje się nie przedstawiać zagrożenia dla kraju. Przedstawiciele rządzącego Fideszu twierdzą nawet, że uzyskanie azylu jest możliwe, ponieważ według ich informacji Gruewski stracił władzę… dzięki wpływom miliardera George’a Sorosa. To jednak nigdy nie zostało udowodnione. Rzecznik prasowy partii dodawał, że Gruewski może czuć się zagrożony w Macedonii, ponieważ rządzi tam… lewicowy rząd Sorosa.
Sprawa może pogorszyć relacje macedońsko-węgierskie. Budapeszt w czasie kryzysu migracyjnego po 2015 r. był jednym z najzagorzalszych obrońców Skopje na arenie europejskiej. Wtedy jednak w Macedonii rządziła prawica, a Orbán wielokrotnie spotykał się z ówczesnym premierem Gruewskim. Węgrzy pomagali mu budować umocnienia na granicy z Grecją, utrudniające migrację. Teraz rząd Węgier twierdzi, że jego służby nie pomagały w przerzucie Gruewskiego nad Balaton. Twierdzeniom rzecznika rządu Gergelya Gulyása przeczą jednak ustalenia węgierskich i czarnogórskich mediów. Ujawniły one nawet numery rejestracyjne auta, należącego do ambasady Węgier w Tiranie, którym premier przekraczał granice albańsko-czarnogórską i czarnogórsko-serbską.
Według serwisu 168ora.hu w tej sprawie zwołano nadzwyczajne posiedzenie kierownictwa Europejskiej Partii Ludowej, do której należy partia Orbána. Temat omawiano też wczoraj w węgierskim parlamencie. Także w poniedziałek szef MSZ Macedonii Nikoła Dimitrow mówił, że trudno będzie zaakceptować sytuację, w której Gruewski otrzymuje azyl w państwie UE, skoro sam w 2016 r. został opisany przez Komisję Europejską jako człowiek odpowiedzialny za przeobrażenie Macedonii w państwo głęboko skorumpowane (captured state). W trudnej sytuacji znajduje się również Skopje. Porozumienie z Grecją miało przybliżyć Macedonię do UE. Okazuje się jednak, że Węgry, jeden z krajów Wspólnoty, do której Macedonia aspiruje, broni człowieka, któremu macedoński sąd udowodnił nadużycie władzy.
Gruewski oskarżany jest o zarządzanie w stylu mafijnym