Utrata przez Partię Republikańską większości w Izbie Reprezentantów i podzielony Kongres, w którym Senat kontroluje jedna partia, a Izbę Reprezentantów druga, może spowodować, że cały ambitny program Trumpa znajdzie się przez następne dwa lata „w potrzasku”.

Zespół redakcyjny dziennika „The Wall Street Journal” wskazuje w czwartek, że wtorkowe wybory, mimo odebrania republikanom przez demokratów Izby Reprezentantów, zdobycia większości w kluczowych sejmikach stanowych i zwycięstwach w wyborach gubernatorów takich stanów jak Illinois, Kansas, Michigan, Newada, Nowy Meksyk i Wisconsin, nie zaowocowały przypływem „niebieskiej fali” (w amerykańskich mediach kolor niebieski jest kolorem Partii Demokratycznej), jaki zapowiadali wcześniej przywódcy demokratów i lewicowe media.

Ponadto republikanie wzmocnili swoją przewagę w stuosobowym Senacie, gdzie będą mieli przewagę przynajmniej 6 głosów. Pozwoli to administracji Trumpa na łatwiejsze zatwierdzenie nominacji dla sędziów federalnych, wysokiej rangi urzędników i ambasadorów. Ich nominacje muszą być zatwierdzone przez Senat.

Praktycznie oznacza to, że w przyszłym Kongresie 116 kadencji, ani republikanie ani demokraci nie będą mogli samodzielnie zatwierdzić żadnej ustawy.

Wraz z przejęciem kontroli Izby przez demokratów rozwiały się także nadzieje Trumpa na spełnienie ulubionych obietnic wyborczych, takich jak budowa gigantycznego muru na granicy z Meksykiem, czy całkowity demontaż programu opieki medycznej „Obamacare” wprowadzonego w czasach rządów w Białym Domu demokraty Baracka Obamy (2009-2017).

Nowy Kongres nie będzie także zainteresowany ratyfikacją podpisanego w ub. miesiącu „Układu o wolnym handlu pomiędzy Stanami Zjednoczonymi, Meksykiem i Kanadą” (United States, Mexico, Canada Agreement - USMCA), który ma zastąpić historyczny układ NAFTA podpisany ponad 24 lata temu.

Kontrola Izby Reprezentantów przez demokratów oznacza także, że nie będzie żadnych cięć wydatków na programy socjalne, ani dodatkowych nakładów na obronę czy bezpieczeństwo wewnętrzne.

Przewodniczącymi wszystkich komisji Izby Reprezentantów zostaną automatycznie demokraci. Szefowie komisji będą kontrolować nie tylko harmonogram prac komisji, co pozwala na skazanie niektórych projektów ustaw na „wieczne oczekiwanie”, ale także będą mieli „prawo pozwu” - możliwość wezwania świadków do złożenia zeznań pod przysięgą przed komisjami Izby Reprezentantów.

Przewodniczącym ważnej dla Polski Komisji Sił Zbrojnych Izby Reprezentantów zostanie kongresman Adam Smith, demokrata ze stanu Washington. Ze Smithem, który reprezentuje okręg wyborczy w Seatle, gdzie mieszczą się m.in. zakłady firmy Boeing - giganta zbrojeniowo-lotniczego, spotkał się podczas wizyty w Waszyngtonie w lipcu b.r. minister Spraw Zagranicznych Jacek Czaputowicz.

Przewodniczącym Komisji Spraw Zagranicznych Izby Reprezentantów - drugiej ważnej dla polskich zabiegów o lokalizację w Polsce stałej bazy wojsk amerykańskich - zostanie najprawdopodobniej kongresman Eliot Engel, demokrata ze stanu Nowy Jork.

Zarówno Smith jak i Engel we wtorek bez trudu zapewnili sobie wybór w swoich okręgach na kolejną dwuletnią kadencję.

Adam Smith został wybrany na 12. kadencję w jego karierze ustawodawczej, a Eliot Engel, reprezentujący zamieszkiwany przez żydowską diasporę okręg w Bronxie, w stanie Nowy Jork, nie musiał się nawet starać o wybór na kolejną, 16. już kadencję w swojej karierze, ponieważ nie miał konkurenta z przeciwnej partii.

Same zmiany przewodniczących ważnych dla polskich starań o lokalizację stałej bazy wojsk amerykańskich w Polsce komisji Izby Reprezentantów, zdaniem rozmówców PAP, nie powinny mieć znaczącego wpływu na te starania.

„Oczywiście zmiana nacisku w przyszłej, zdominowanej przez demokratów Izbie Reprezentantów, ze spraw związanych z obronnością kraju na programy socjalne, może mieć taki wpływ” - powiedział PAP jeden z ekspertów w dziedzinie bezpieczeństwa międzynarodowego waszyngtońskiego prywatnego ośrodka badawczo-doradczego, pod warunkiem nieujawniania jego nazwiska.

Opinię tego eksperta pośrednio potwierdził kongresman Joaquin Castro, partyjny kolega kongresmenów Smitha i Engela, który w rozmowie z dziennikarzem portalu informacyjnego Vox zapowiedział, że demokraci z „pewnością dokonają ponownej oceny zaangażowania Stanów Zjednoczonych w świecie”.

Kongresman Joaquin Castro, demokrata ze stanu Texas, członek zarówno Komisji Spraw Zagranicznych jak i Komisji ds. Wywiadu Izby Reprezentantów, wraz z innymi demokratami cytowanymi w portalu Vox podkreślił, że Stany Zjednoczone w swojej polityce zagranicznej i w dziedzinie bezpieczeństwa zbiorowego powinny zwrócić większą uwagę na zagrożenie ze strony Chin, przeciwdziałanie zmianom klimatycznym, pomocy ludności cywilnej po klęskach żywiołowych i walce z ubóstwem na świecie.

Kongresman Smith w rozmowie z dziennikarzem portalu Vox, z kolei skrytykował planowaną przez prezydenta Trumpa modernizację amerykańskiego arsenału nuklearnego. „Mamy obecnie solidny arsenał nuklearny, aż nadto wystarczający do odstraszenia" - powiedział Adam Smith.

Demokraci cytowani w portalu Vox uważają, że ich sukces w wyborach do Izby będzie miał bez wątpienia natychmiastowy wpływ na dalszą realizację przez Trumpa polityki wewnętrznej, a także polityki zagranicznej i w dziedzinie bezpieczeństwa zbiorowego.

Kongresman Joaquin Castro np. nie wykluczył, że odpowiednie komisje Izby Reprezentantów wznowią niezależne dochodzenia w sprawie powiązań, w tym powiązań finansowych, Donalda Trumpa z firmami i osobami prywatnymi w Rosji.

Takie plany demokratów – zdaniem amerykańskich komentatorów – nie wróżą dobrze perspektywom ponadpartyjnej współpracy Białego Domu z demokratami.

Donald Trump, podczas swojej konferencji prasowej w środę, ostrzegł nawet demokratów przed nasileniem obecnych i wszczęciem nowych dochodzeń w sprawach takich jak jego podatki i „Russiangate”.

"Oni mogą grać w tę grę, ale my gramy w nią lepiej" - powiedział Trump mając na myśli demokratów w Izbie Reprezentantów.

Przywódczyni Partii Demokratycznej Nancy Pelosi zinterpretowała tę uwagę prezydenta jako ultimatum, że współpraca z obecnym amerykańskim prezydentem jest możliwa tylko na jego warunkach.

Pelosi ostrzegła, że „demokraci nie dadzą się złapać na przynętę wyłożoną przez Trumpa” i jeśli będzie niemożliwe wypracowanie wspólnych (z administracją i z republikanami w Kongresie) rozwiązań, będą bronić swojego stanowiska.

„Wtorkowe wybory były nie tylko głosowaniem w celu ocalenia opieki zdrowotnej Ameryki, ale także głosem, aby ocalić zdrowie naszej demokracji” - powiedziała Pelosi.„Amerykanie" – dodała - "postanowili położyć kres niczym nieskrępowanej kontroli (władzy w) Waszyngtonie przez GOP".