Kancelaria Sejmu musi jakoś reagować na próby wwożenia ludzi w bagażniku na teren Sejmu. Ko komedia i kabaret, które ośmieszają posłów - tak szef klubu PiS, wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki odniósł się do kwestii zakazu wjazdu autem dla posłów koła Liberalno-Społeczni.

Posłowie koła Liberalno-Społeczni: Ryszard Petru, Joanna Schmidt i Joanna Scheuring-Wielgus otrzymali zakaz wjazdu autem do Sejmu, po tym jak 18 lipca uczestniczyli w zorganizowaniu transportu na teren Sejmu osobom postronnym. Zakaz miał obowiązywać do końca posiedzenia, które trwało do 20 lipca.

Petru i Schmidt żądają po 50 tys. zł zadośćuczynienia za wydany wobec nich zakaz wjazdu autem na teren Sejmu. "Z PiS-em nie można inaczej rozmawiać, oni tylko rozumieją pieniądze" - uzasadniał Petru. 18 lipca przed Sejmem zorganizowany został protest m.in. przez Obywateli RP, Ogólnopolski Strajk Kobiet i Komitet Obrony Demokracji. Podczas protestu kilkoro manifestantów przeskoczyło przez barierki odgradzające Sejm od ulicy. Od razu zostali zatrzymani przez policjantów.

"To nie jest zakaz dla Ryszardu Petru i ogólnie zakaz wjazdu samochodów, tylko konieczność kontroli bagażników posłów w sytuacji, gdy posłowie w bagażnikach wwożą na terenach Sejmu inne osoby" - powiedział wicemarszałek Sejmu w środę w rozmowie z dziennikarzami.

"To jest z jednej strony komedia, kabaret i coś, co posłów i ugrupowania za nimi stoją ośmiesza, ale z drugiej strony zagrożenie dla bezpieczeństwa wszystkich posłów, bo nie wiadomo, co komu przyjdzie teraz do głowy, żeby wwieźć teraz w bagażniku. Musimy jakoś, Kancelaria Sejmu musi jakoś na to reagować" - dodał Terlecki.

Podkreślił, że nie wie nic na temat zakazu dla Petru, lecz na temat konieczności kontroli bagażników.

18 lipca Petru próbował wwieźć na teren parlamentu dwie osoby posiadające czasowo zawieszone prawo wstępu na teren i do budynków w zarządzie Kancelarii Sejmu. Byli to Paweł Kasprzak i Wojciech Kinasiewicz. Gdy wwiezienie dwóch osób przez Petru zostało uniemożliwione przez funkcjonariuszy Straży Marszałkowskiej, zostali przetransportowani w bagażniku samochodu prowadzonego przez posłankę Joannę Schmidt, a później rozpoczęli pikietę.

Petru kilkakrotnie zwracał się do marszałka Sejmu z wnioskiem o cofnięcie zakazu wjazdu autem. W poniedziałek komendant Straży Marszałkowskiej przesłał w tej sprawie odpowiedź do Petru. Jak wskazano w korespondencji, zakaz nie może być cofnięty, gdyż "dotychczasowe działania posła nie dają rękojmi bezpieczeństwa".

Podkreślono też, że odmowa wydania przepustki umożliwiającej Petru wjazd samochodem na teren Sejmu to "działanie profilaktyczne, mające na celu zapobieżenie kolejnym próbom umożliwienia przedostania się na teren pozostający w zarządzie Kancelarii Sejmu osób nieuprawnionych, w sposób uniemożliwiający ich kontrolę przez Straż Marszałkowską".

We wtorek Petru oświadczył na Twitterze, że "za naruszanie jego dobra osobistego w postaci prawa do wykonywania mandatu poselskiego żąda zadośćuczynienia".