Turecki sąd zdecydował w piątek, że były deputowany opozycji Eren Erdem, w areszcie będzie oczekiwał na proces za powiązania ze "zbrojną organizacją terrorystyczną", czyli siatką mieszkającego w USA islamskiego kaznodziei Fethullaha Gulena.

Były poseł z Partii Ludowo Republikańskiej (CHP), którego policja zatrzymała w nocy z czwartku na piątek, jest oskarżony o to, że "umyślnie i celowo pomagał zbrojnej grupie terrorystycznej, nie będąc jej członkiem" - poinformowała turecka agencja prasowa Anatolia.

Zarzuty dotyczą czasu, gdy Erdem był redaktorem naczelnym gazety "Karsi". Miał on opublikować serię nagrań telefonicznych, które wyciekły w grudniu 2013 r. dotyczących skandalu korupcyjnego z udziałem członków rządzącej partii oraz najbliższego kręgu prezydenta Turcji Recepa Tayyipa Erdogana. Tureckie władze - jak zauważa agencja AFP - określają ten wyciek nagrań jako "próbę zamachu stanu".

Erdemowi grozi do 22 lat pozbawienia wolności. Proces ma się rozpocząć 19 września.

Władze regularnie dokonują aresztowań domniemanych zwolenników Gulena od udaremnionej próby zamachu stanu w nocy z 15 na 16 lipca 2016 roku, w której zginęło 250 osób. Gulen, były sojusznik prezydenta Erdogana, który od roku 1999 żyje na dobrowolnej emigracji w Pensylwanii, konsekwentnie zaprzecza, że był zaangażowany w pucz. Ruch Gulena o nazwie FETO jest uważany przez Ankarę za organizację terrorystyczną.

Zachodni sojusznicy Turcji i organizacje obrońców praw człowieka potępili skalę represji w tym kraju; krytycy Erdogana twierdzą, że wykorzystuje on zamach stanu jako pretekst do zdławienia oporu przeciwników politycznych. Erdogan temu konsekwentnie zaprzecza. Prezydent i jego partia utrzymują, że pewne środki są niezbędne do zwalczania zagrożeń dla bezpieczeństwa narodowego. (PAP)