"Dobry autokrata w obecnych czasach musi zachować odrobinę demokratycznego pozoru, a więc nie może zgarnąć zwycięstwa jak Saddam Husajn. Ale całkowicie nowoczesny silny przywódca musi również wyglądać tak, jakby nadal był ulubieńcem ludzi" - zauważa nowojorska gazeta.
Dodaje, że "Putin zadbał o to ostatnie, eliminując każdego poważnego konkurenta". "Usunął swojego najbardziej wiarygodnego przeciwnika Aleksieja Nawalnego, wielokrotnie go aresztując, a Centralna Komisja Wyborcza, którą kontroluje Kreml, pozbawiła go możliwości kandydowania. Nawalny wezwał swoich zwolenników do bojkotu wyborów, ale to byłaby wiadomość, gdyby Putinowi nie udało się zagwarantować solidnej frekwencji" - zwraca uwagę "WSJ".
Dziennik podkreśla, że kandydatom, którzy wystartowali w wyborach, "brakowało poważnego zaplecza finansowego, a co za tym idzie rozsądnego dostępu do mediów". "Kreml dawno temu przejął wszystkie media - przedstawiają one Putina jako obrońcę oblężonej Matki Rosji, przeciwstawiającej się wrogim Stanom Zjednoczonym" - dodaje.
"WSJ" wskazuje, że "Putin już rządził Rosją przez 18 lat, a z biegiem czasu potęgował swą agresję za granicą, żeby wspierać swój nacjonalizm w kraju". "Ostatni atak chemiczny Kremla w Wielkiej Brytanii na byłego podwójnego agenta Siergieja Skripala jest ostrzeżeniem, że może on (Putin) chcieć go ponownie nasilić, gdy widzi Europę ze słabymi przywódcami w Niemczech i Wielkiej Brytanii" - czytamy w komentarzu. "Kraje bałtyckie i Bałkany są dwoma prawdopodobnymi celami machinacji" - dodaje "WSJ", zwracając uwagę że "Zachód będzie musiał zachować czujność".
Według gazety administracja prezydenta USA Donalda Trumpa była silniejsza od administracji Baracka Obamy w stawianiu czoła Putinowi, na przykład poprzez wysyłanie śmiercionośnej broni na Ukrainę. "Ale Putin wciąż ma nadzieję, że uda mu się zmanipulować Donalda Trumpa, skłonić go, by przystosował się jakoś do regionalnej dominacji Kremla. Trump nie powinien dać się na to nabrać" - podkreśla "WSJ".