Proces czterech policjantów, z których jeden jest oskarżony o spowodowanie u 18-latka poparzeń w wyniku użycia paralizatora, ruszył we wtorek przed Sądem Rejonowym w Kołobrzegu. Trzej pozostali funkcjonariusze mieli pozwolić na znęcanie się nad pokrzywdzonym.

Wyjaśnienia złożył tylko główny oskarżony, żaden nie przyznał się do winy.

Pokrzywdzony 18-letni wówczas Kornel Ś. został zatrzymany przez funkcjonariuszy Komendy Powiatowej Policji w Kołobrzegu w nocy z 17 na 18 lipca 2016 r. w związku z bójką w okolicy Pomnika Zaślubin z Morzem. Już na komendzie, poza miejscem zdarzenia, jeden z funkcjonariuszy miał użyć wobec niego paralizatora. Trzech miało pozwolić na znęcanie się nad Kornelem Ś.

We wtorek w Sądzie Rejonowym w Kołobrzegu rozpoczął się proces, w którym na ławie oskarżonych zasiedli policjanci: Marcin W., Zbigniew W., Bartosz M. i Kamil K. Pokrzywdzony Kamil Ś. jest w tej sprawie również oskarżycielem posiłkowym. Najpoważniejsze z zarzutów ciążą na Marcinie W.

Prokurator Prokuratury Rejonowej w Białogardzie Elżbieta Patrylak oskarżyła Marcina W. o to że "przekroczył uprawnienia i nie dopełnił ciążących na nim obowiązków, stosował groźbę i przemoc wobec Kornela Ś. w celu uzyskania informacji, a nadto znęcał się nad pozbawionym wolności Kornelem Ś.".

Według prokuratury, oskarżony doprowadził Kornela Ś. do nieobjętego monitoringiem wewnętrznym korytarza. Skutego kajdankami, przy użyciu chwytów obezwładniających, położono go twarzą do podłogi. "Oskarżony żądał udzielenia odpowiedzi na pytania, przy czym czterokrotnie uruchomił paralizator, wywołując tzw. test iskry, przykładając go do ciała Kornela Ś. i rażąc go poprzez koszulkę i na gołe ciało, wskutek czego spowodował u niego obrażenia ciała w postaci 16 oparzeń termicznych I i II stopnia" – relacjonowała prokurator Patrylak.

Marcin W. nie poinformował zatrzymanego o jego prawach, nie umożliwił mu skontaktowania się z rodziną ani obrońcą.

O to niedopełnienie obowiązków, jak również o przekroczenie uprawnień i zezwolenie na znęcanie się nad zatrzymanym przez Marcina W. zostali oskarżeni pozostali trzej policjanci. Za czyny, o które prokuratura oskarża policjantów, grozi kara do 10 lat pozbawienia wolności.

Żaden z oskarżonych nie przyznał się do winy. W sądzie na złożenie wyjaśnień i odpowiedź jedynie na pytania sądu zdecydował się tylko Marcin W.

Oskarżony stwierdził przed sądem, że do zaniechania pouczeń i niedopełnienia w związku z tym obowiązków w ogóle nie doszło, ponieważ zatrzymany był pod wpływem alkoholu (miał prawie 1 promil w organizmie). Jak poinformował Marcin W., przytaczając stosowne przepisy, ta okoliczność pozwalała na wstrzymanie się z procedurą.

Marcin W. wyjaśniał, że paralizatora wobec Kornela Ś. użył tylko na miejscu zatrzymania, bo ten był agresywny i uciekał przed policją. "Urządzenie przyłożyłem do jego pleców z tzw. przyłożenia. Urządzenie wielokrotnie zmieniało położenie" – mówił oskarżony.

W budynku policji, według Marcina W. zatrzymany został doprowadzony standardowo w rejon sali odpraw wydziału prewencji. Tu został położony na ziemię, ale przy użyciu "chwytów transportowych". Był pytany o drugą osobę uczestniczącą w bójce.

Marcin W. zaprzeczył, by jakoby na komendzie paralizatora wobec Kornela Ś. "Wyciągnąłem paralizator z kabury i zrobiłem test iskry, ale tylko dla sprawdzenia, czy działa właściwie" – mówił na rozprawie.

Przed sądem zeznawał pokrzywdzony Kornel Ś., który inaczej pamięta to, co się stało na komendzie policji w Kołobrzegu. Według niego, zarówno podczas zatrzymania, jak i już w budynku policji, zachowywał się spokojnie, mimo to został powalony na ziemię. Twierdził, że po zatrzymaniu został rażony paralizatorem raz, a na komendzie jeszcze kilkakrotnie. "Byłem rażony na gołe ciało. Przy mnie policjanci czytali instrukcję, gdzie razić, by najbardziej bolało" – mówił pokrzywdzony w sądzie.

Kornel Ś. zażądał od oskarżonych 100 tys. zł zadośćuczynienia. Kolejna rozprawa 9 marca.

Główny oskarżony został zwolniony z policji, trzech pozostałych zawieszono.

(PAP)

autor: Inga Domurat