Choć przed świętami Bożego Narodzenia francuska prasa pisze przede wszystkim o podarkach pod choinkę i o daniach na świąteczny stół, "Le Figaro", jak niektóre media, pośród tej świątecznej atmosfery dokonuje również rachunku sumienia. I tak dziennik największymi "plagami Francji" nazywa: niezdyscyplinowanie, spóźnialstwo, nieuctwo, obsesję egzaminów konkursowych i rankingów, autorytaryzm, biurokrację, kult reglamentacji, nokautujący fiskus, chamstwo i powszechna nieodpowiedzialność oraz pesymizm.
Jak czytamy, Francja dzierży smutny rekord braku dyscypliny w szkole. Na potwierdzenie w tekście przytaczane są wyniki przeprowadzonego wśród piętnastolatków badania PISA (Program Międzynarodowej Oceny Umiejętności Uczniów) dla Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD).
Wśród 35 krajów członkowskich to we Francji jest największy hałas podczas lekcji, a ponad połowa uczniów (53 proc.) spóźnia się do szkoły. "Na szkole się nie kończy" – ubolewa dziennikarz "Le Figaro", wymieniając poważne, powtarzające się usterki blokujące francuskie dworce kolejowe, systematyczne opóźnienia pociągów i śmiertelne wypadki na drogach.
Jeśli chodzi o umiejętność czytania (ze zrozumieniem) i rachowania, spośród 35 krajów OECD dorośli we Francji są na 26. miejscu. I nie ma w tym nic nowego - przyznaje autor tekstu, przypominając wydaną w roku 1940 książkę Marca Blocha, wielkiego historyka i późniejszego bohatera ruchu oporu, który "głęboką przyczynę" upokarzającej klęski wojskowej Francji widział "w pierwszym rzędzie" w "niedouczeniu młodzieży".
Problem – czytamy w "Le Figaro" – tkwi w tym, że wyżej niż znajomość rzeczy ceni się we Francji uznanie. Stąd obsesja egzaminów konkursowych i rankingów.
"Biurokrację mamy w krwi" – ubolewa dziennikarz. Prowadzi to, jak twierdzi, do "kultu reglamentacji i nokautującego fiskusa". "To pałowanie biurokratyczne i fiskalne to wyraz naszego niewielkiego szacunku dla ludzi. Najlepszym na to dowodem jest systematyczne kwestionowanie projektów ustaw podatkowych przez Radę Konstytucyjną. Czyżby mędrcy z urzędu premiera i prezydenta nigdy nie mieli w ręku Deklaracji Praw Człowieka i Obywatela?" – zastanawia się dziennikarz.
Do tego samego worka "chamstwa i powszechnej nieodpowiedzialności" wrzuca autor artykułu wzrastającą od czterech lat liczbę śmiertelnych wypadków drogowych i zaśmiecenie petami paryskich trotuarów.
"Szczególną plagą francuską jest drążący nas pesymizm" - stawia następną diagnozę komentator, cytując grudniowy sondaż wskazujący, że prawie 60 proc. badanych "zaniepokojonych jest przyszłością kraju". "To o 11 proc. więcej niż w maju" - dodaje.
"Podkreślić trzeba, że te plagi nic nie mają wspólnego z podziałem na elity i lud, metropolie i peryferie – są to rysy szczególne, charakterystyczne dla kultury naszego kraju" – podsumowuje dziennikarz "Le Figaro".