Jestem gotów kandydować na prezydenta Warszawy, ale jeśli nie zostanę wystawiony, to też nic się nie stanie - mówi w wywiadzie dla najnowszego "Gościa Niedzielnego" wiceminister sprawiedliwości, szef komisji weryfikacyjnej Patryk Jaki.

"Marzeniem polityka jest to, aby mieć narzędzia do zmiany rzeczywistości i ja dzisiaj je mam. Mam tez mnóstwo pomysłów, aby zmienić funkcjonowanie wymiaru sprawiedliwości. Dlatego, gdy zostanę w tym miejscu, to i tak będę usatysfakcjonowany. W Polsce jest jeszcze wiele do naprawy" - dodaje Jaki.

Pytany, co jest największym problemem Warszawy, odpowiada, że uporządkowanie nieprawidłowości po aferze reprywatyzacyjnej, która spowodowała zacofanie inwestycyjne miasta, bo "Hanna Gronkiewicz-Waltz zamiast przeznaczać miliardy złotych na inwestycje, dawała je złodziejom". Za inny problem stolicy Jaki uważa trudności komunikacyjne. Według niego konieczna jest m.in. zmiana myślenia, by ludzie sami chcieli przesiadać się z samochodów do środków transportu publicznego. "Samorząd musi ludzi zachęcić swoją pracą do zmiany środka komunikacji, a nie zmuszać siłą. Skończę z tą ideologią" - powiedział.

Jaki odnosi się również w wywiadzie do zawetowania przez prezydenta projektów ustaw reformujących sądownictwo. "Nie ukrywam, że jestem krytyczny wobec tych wet pana prezydenta. Zatrzymały one reformę wymiaru sprawiedliwości. Prawda jest taka, ż gdyby nie weta, nie mielibyśmy dziś na przykład problemu z tym, że sędziowie Krajowej Rady Sądownictwa wzięli jako zakładników 270 młodych kandydatów na asesorów" - powiedział.

"Czasem trzeba odważnie pójść pod prąd, nie bać się tego, że kilkanaście tysięcy ludzi wyszło protestować, tylko po prostu zmieniać Polskę" - dodał. Według niego, jeden z zapisów zawetowanych projektów, zgodnie z którym minister sprawiedliwości w fazie przejściowej mógłby decydować o składzie Sądu Najwyższego, nie jest kontrowersyjny. "Tak byłoby przez miesiąc, a potem sędziów do Sądu Najwyższego i tak wybierałby KRS. Musimy zrozumieć, gdzie tkwi problem polskiego sadownictwa" - powiedział. Dopytany o te kwestie wskazał na dotychczasowe elity sędziowskie.

Wiceminister sprawiedliwości wyjaśnił też w "GN", co miał na myśli pisząc niegdyś na Twitterze o "islamskiej zarazie". "Ja nie mówiłem o wszystkich wyznawcach islamu, tylko o ich radykalnej części, która odpowiada za ataki terrorystyczne i chce nas, chrześcijan, przepędzić i upokarzać. Już to kiedyś mówiłem i to powtórzę: obrona Polski przed napływam tego +islamu+ to jedno z moich najważniejszych zadań w życiu publicznym".