Ustawa dotycząca reprywatyzacji zrywa z dotychczasowym myśleniem w polityce państwa związanym z taką "niemożnością", z takim - jak mówił Jarosław Kaczyński - imposybilizmem w polskiej polityce - powiedział dziennikarz tygodnika "Sieci" Marcin Fijołek.

W środę wiceminister Patryk Jaki zaprezentował projekt "dużej" ustawy reprywatyzacyjnej, w którym znalazła się m.in. propozycja wypłaty odszkodowań w gotówce do 20 proc. wartości nieruchomości w chwili nacjonalizacji, zakaz zwrotów w naturze oraz brak możliwości zwrotu kamienic z lokatorami. Projekt zakłada również, że na złożenie roszczeń będzie przysługiwać rok; mają być one wypłacane w ramach możliwości finansowych państwa.

"Przede wszystkim ustawa dotycząca reprywatyzacji zrywa z dotychczasowym myśleniem w polityce państwa związanym z taką +niemożnością+, z takim - jak mówił Jarosław Kaczyński - imposybilizmem w polskiej polityce" - powiedział PAP dziennikarz portalu wpolityce.pl i tygodnika "Sieci" Marcin Fijołek.

Jak stwierdził: "dzięki ruchowi Prawa i Sprawiedliwości, ministerstwa sprawiedliwości i ministra Patryka Jakiego, raz na zawsze pozbędziemy się kłopotu z reprywatyzacją".

Jednocześnie zaznaczył, że o tę ustawę dopominały się kolejne stowarzyszenia lokatorskie, stowarzyszenia społeczne, partie polityczne, ruchy, które realnie były zainteresowane tym, żeby kwestie reprywatyzacji uregulować i "przez długie, długie lata III RP, 27 już lat III RP nie udało się tego zrobić".

Dziennikarz przyznał, że próba uregulowania systemowego jest dla niego dużym i pozytywnym zaskoczeniem. Dodał, że bardzo dobrze, że "minister Patryk Jaki nie poprzestał na politycznym +grillowaniu+ Hanny Gronkiewicz-Waltz, rządzący nie poprzestali na działaniach prokuratorskich wobec zainteresowanych, którzy mogli popełnić tutaj przestępstwo, ale poszli krok dalej".

Według Fijołka ustawa kończy z bałaganem i chaosem prawnym, jaki powstał wokół reprywatyzacji. "Nie wiadomo było, kto do tej pory ma wydawać decyzje zwrotowe, na jakiej zasadzie się do nich odwoływać, były ogromne niejasności prawne, a jak wiemy w +mętnej wodzie+ najlepiej można dokonywać jakichś niejasności, czy wręcz przestępstw" - komentował.

"Ustawa, którą proponuje Patryk Jaki, przede wszystkim daje rok na zakończenie, zgłoszenie tych spraw, które jeszcze są nierozwiązane i po tym roku nie będzie już możliwości zwrotowych" - podkreślił. To - jak stwierdził - "cieszy, bo to jest jasny kierunek, jasny sygnał - nie będzie przekrętów, nie będzie kombinowania i nie będzie tworzenia piętrowych układów administracyjno-polityczno-prawnych, które pozwalały na ogromne nieprawidłowości w Warszawie i innych miastach Polski".

W ocenie Fijołka "ten sposób zwrotowy poprzez 20 proc. wartości, a nie całości zwrotowej, powoduje, że skończy się też procedura, w której oddawane były budynki z tzw. brzydko mówiąc +wkładką mięsną+, jak to mówiły rekiny reprywatyzacji, czyli z lokatorami".

Jak wyjaśniał: "lokatorzy byli wyrzucani na bruk w sposób haniebny, urągający godności ludzkiej, teraz ma to się zmienić, bo po pierwsze nie będzie możliwości prawnej, aby zwrócić kamienicę, czy dom, który jest reprywatyzowany, a po drugie mimo wszystko to będzie uregulowane dość sensownie, ponieważ 20 proc. wartości zwrotowej, jaka może być użyta w takim procesie, to jest taki kierunek, że oddajemy to, co trzeba - państwo polskie nie umywa od tego rąk, ale nie idzie też krok dalej, nie otwiera furtek do różnego rodzaju patologii".

Dziennikarz zwrócił też uwagę na to, że Ministerstwo Sprawiedliwości otworzyło się przy tworzeniu ustawy na różne instytucje czy stowarzyszenia, jak Miasto Jest Nasze czy Wolne Miasto Warszawa. "To cieszy, ponieważ pokazuje, że jest możliwy kompromis wokół tej ustawy" - mówił.

Jednocześnie przyznał, że cieszy go to, "że Platforma Obywatelska znajduje w tej ustawie swoje pomysły sprzed kilku miesięcy - to pokazuje, że PiS poszło gdzieś środkiem drogi po rozwiązania, które jeśli nie satysfakcjonują wszystkich, bo oczywiście możemy dyskutować co do konkretnych przepisów zawartych w tym projekcie, to przynajmniej dają nadzieję na rozwiązanie tych podstawowych patologii i na to, że one nie będą miały więcej miejsca w Warszawie i innych miastach Polski".