Jak długo USA nie będą uwikłane w dużą wojnę, tak długo rosyjskie prowokacje nie przekroczą dotychczasowych wymiarów - powiedział politolog prof. Przemysław Żurawski vel Grajewski. Dodał, że prowokacje "szczęśliwie powodują pewne ożywienie po stronie natowskiej".

Politolog prof. Przemysław Żurawski vel Grajewski, doradca ministra spraw zagranicznych, powiedział PAP, że nadchodzące manewry wojskowe Rosji i Białorusi Zapad­-2017 mogą być okazją do prowokacji wobec Polski czy Litwy.

Żurawski vel Grajewski przypomniał jednak, że w związku z ustaleniami szczytu NATO, który odbył się w Warszawie w 2016 roku, na wschodniej flance Sojuszu są rozmieszczone siły państw Paktu. "Prowokacja otwarta, wojskowa, terytorialna wobec któregokolwiek z państw członkowskich byłaby podjęciem ryzyka wejścia w kontakt bojowy z jednostkami wiodących mocarstw Zachodu" - wyjaśnił.

"Zatem nie wydaje mi się, żeby istniały jakieś przesłanki na rzecz tezy, że Rosja w tej chwili takie ryzyko podejmie" - ocenił. Jego zdaniem póki Stany Zjednoczone nie będą uwikłane w dużą wojnę, na przykład w Korei Północnej, tak długo ewentualne prowokacje nie przekroczą dotychczas znanych wymiarów.

Politolog przyznał, że podczas rosyjsko-białoruskich manewrów można się spodziewać na przykład kolejnych naruszeń przestrzeni powietrznej państw NATO. Ale, jak zaznaczył, "to szczęśliwie powoduje pewne ożywienie po stronie natowskiej. Mamy kontrmanewry na Bałtyku, wizyty okrętów rozmaitych państw NATO w Polsce. Myślę, że to będzie także istotny argument na rzecz dalszego rozwoju infrastruktury wojskowej i obecności wojskowej państw sojuszu na wschodniej flance NATO".

Przemysław Żurawski vel Grajewski zauważył, że do zmian w następstwie manewrów może dojść na terytorium Białorusi, gdzie ćwiczenia będą się odbywać. Zapad-2017 wymaga rozmieszczenia rosyjskiej infrastruktury wojskowej. Zmiana sytuacji nastąpi - zdaniem politologa - jeśli rosyjskie bazy pozostaną u naszych granic. "Dotąd poza dwiema bazami na Białorusi Rosja nie dysponuje rozwiniętą siecią własnych jednostek wojskowych na tym terenie" - wyjaśnił rozmówca PAP.

Jego zdaniem ćwiczenia mogą także okazać się instrumentem do zmiany sytuacji na samej Białorusi. "Gdyby Putin chciał odegrać rolę odtwórcy imperium, to Białoruś akurat jest potencjalnie łatwym łupem, łatwą ofiarą, przynajmniej tak się może zdawać" - powiedział doradca ministra spraw zagranicznych.

Rosyjsko-białoruskie manewry Zapad-17 mają się odbyć w dniach 14-20 września. W ćwiczeniach tych ma wziąć udział 12,7 tys. wojskowych, w tym 3 tys. z Rosji; zaangażowanych zostanie 700 jednostek sprzętu wojskowego. Według brytyjskiego dziennika "Guardian" w ćwiczeniach może wziąć udział nawet 100 tys. żołnierzy.