Nie ma wątpliwości, że dzisiaj rząd walczy z Brukselą, która jest dla niego przeciwnikiem; jeżeli do tego obraża się ważnych partnerów, trudno się dziwić, że ktoś ma traktować nas poważnie - ocenił poseł PO Andrzej Halicki.

Halicki został we wtorek w radiowych Sygnałach Dnia zapytany w związku z wypowiedzią innego polityka Platformy, wiceprzewodniczącego partii i b. ministra sprawiedliwości Borysa Budki dla niemieckiego tygodnika "Die Zeit", "co Budka miał na myśli mówiąc, że są potrzebne dotkliwe sankcje wobec Polski".

Halicki powiedział, że nie rozmawiał z Budką na ten temat, ale widział na Twitterze jego sprostowanie, że takich słów nie wypowiedział. "Radziłbym zwrócić się do niego samego i do rzeczywistego przebiegu tej rozmowy i cytować rzetelnie" - powiedział poseł PO.

Według ubiegłotygodniowych doniesień w mediach Budka powiedział dla "Die Zeit", że "Unia Europejska musi pokazać bezwzględność, ale jednocześnie dać do zrozumienia, że nie jest ona skierowana przeciwko Polakom, tylko przeciwko rządowi". Dodał, że "UE musi postawić Polsce ultimatum".

W ubiegły czwartek na Twitterze Budka napisał: "dziś tzw. prawy internet zaroił się od zmanipulowanych moich wypowiedzi dla @zeitonline. Żeby walczyć z #fakenews, podaję prawdziwą wersję: "Mimo rosnącej fali protestów poparcie dla PiS-u nie spada. Jakie są tego powody?

Jest kilka przyczyn. Po pierwsze, mamy do czynienia z niespotykaną od czasów komunizmu propagandą, która jest udziałem telewizji i mediów publicznych jak i części mediów prywatnych, związanych ze środowiskami narodowymi i konserwatywnymi, które są w rękach osób wspierających PiS. Po drugie, na razie rząd PiS czerpie z bardzo dobrej koniunktury gospodarczej i z tego, że zastał Polskę - wbrew swojej propagandzie - w stanie bardzo stabilnym i się rozwijającym - a nie w ruinie, jak zawsze powtarza. Dzięki temu starcza na wydatki socjalne, jak program 500+. Po trzecie, niestety, ale dokonano bardzo populistycznych zmian, takich jak obniżenie wieku emerytalnego albo bardzo mocne rozdawanie pieniędzy publicznych, co oczywiście części osób się bardzo podoba, ale znika refleksja, że pieniędzy będzie brakować, kiedy koniunktura się pogorszy.

Ale chodzi panie pośle o konkretne kary, na przykład o sankcje czy utratę prawa głosowania w Unii Europejskiej?

Unia powinna przede wszystkim postawić ultimatum Polsce i polskiemu rządowi. Jeżeli zostaną takie decyzje przyjęte, to wówczas będą konsekwencje. Ale ja jestem ostatnią osobą, która chciałaby sankcji, ponieważ sankcje dotkną przede wszystkim Polaków. A Polacy jako naród są największymi euroentuzjastami wśród nowych członków Unii Europejskiej. To pokazują wszystkie sondaże. To jest bardzo trudna decyzja, jak twardo stawiać żądania w stosunku do polskiego rządu, aby nie zrazić Polaków do Unii Europejskiej".

W ubiegły piątek Budka powiedział portalowi tvp.info, że nie zna niemieckiego, wywiadu udzielał po polsku i autoryzacja też była po polsku. "Przysłano mi tekst, ja wszystko poprawiłem i odesłałem do redakcji, zakładając, że w tym tłumaczeniu nie będzie jakichś wielkich rzeczy powiedział Budka portalowi tvp.info. Poseł PO twierdzi - napisał portal - że przy publikacji wywiadu na portalu Zeit Online mogło dojść do przeinaczenia.

Budka - jak podał portal - zaznaczył, że chciał w wywiadzie podkreślić, że Unia w kontekście reformy polskiego wymiaru sprawiedliwości powinna zachować „twarde stanowisko”. "Jeżeli PiS nie wycofa się ze zmian proponowanych przez ministra Ziobrę, to ja mówię otwarcie: oczekuję twardego stanowiska UE, jeśli chodzi o zasady praworządności" - cytuje portal Budkę.

Halicki odniósł się we wtorek też do kwestii ewentualnego nałożenia przez UE sankcji na Polskę. Według niego, nikt nie jest zainteresowany tym, by były nałożone sankcje, bo - jak powiedział - "to oczywiste, że za to zapłacimy my, Polacy, a nie rząd, bo rząd nie ma własnych pieniędzy".

"Natomiast jeżeli patrzymy na to, co dzisiaj rząd wyprawia, to nie ma wątpliwości, że walczy z Brukselą, że dla tego rządu Bruksela jest przeciwnikiem. Ustawia się w takiej kontrze, jakiej nikt żaden kraj członkowski do tej pory się nie ustawił" - ocenił Halicki.

Zdaniem posła PO, jeżeli rząd walczyłby o polskie interesy "to można by tylko przyklasnąć", ale - jak dodał - jest ze strony rządu "całkowita dezercja i obrażanie partnerów do tego stopnia, że dziś żadne formy, w których Polska miała bardzo wysoką pozycję, nie istnieją".

Halicki podkreślił także, że ówczesny minister spraw zagranicznych, Grzegorz Schetyna, "bez wielkiego trudu i hałasu (...) prolongował i zagwarantował" warunki zgodne z polskim interesem, a - zdaniem posła PO - krok do tyłu, czyli brak jakichkolwiek rozmów i chęci rozmów, nastąpił teraz ze strony polskiej.

"I jeżeli do tego następuje obrażanie bądź co bądź ważnych partnerów, nazywa się największymi przeciwnikami - myślę tu o ministrze Waszczykowskim, który na swoim starcie powiedział, że Trójkąt Weimarski jest do niczego niepotrzebny i to nie są nasi partnerzy, a inni ministrowie chcą naszych partnerów francuskich uczyć jeść widelcem, to trudno się dziwić, że ktoś ma traktować nas poważnie. W takich negocjacjach taka strona zawsze będzie na przegranym" - ocenił Halicki.

Od 2016 roku Komisja Europejska prowadzi wobec Polski procedury praworządności. KE oznajmiła 19 lipca, że jest bliska uruchomienia art. 7 traktatu unijnego, dopuszczającego sankcje, w związku z planowanymi w Polsce zmianami w sądownictwie.

Paweł Dembowski (PAP)