Konsul honorowy RP w Zurychu Marcus Blechner uważa, że Ładoś zasługuje na uznanie tak samo jak najwięksi bohaterowie ratujący Żydów.
– Postaci, które były w stanie uratować powyżej tysiąca osób, to wyjątkowe przypadki. Na pewno za naszą porażkę należy uznać to, że powszechnie znane są takie postacie, jak Oskar Schindler czy Raoul Wallenberg, natomiast Irena Sendlerowa czy Henryk Sławik już nie. Rozumiem, że Schindler to inna historia, bo był Niemcem. Dlatego ich historie trzeba nagłaśniać – mówi prof. Antoni Dudek, historyk. Wczoraj tekst o dyplomatach z Berna i Żydach ze Szwajcarii, którzy brali udział w operacji ratowania polskich Żydów, był szeroko komentowany. Materiał cieszył się również niezwykłym powodzeniem w mediach społecznościowych. Udostępniali go pracownicy polskich placówek dyplomatycznych, przedstawiciele zagranicznych mediów (w tym „Deutsche Welle”, „Die Welt”, „Financial Times”, a nawet fińska agencja prasowa). Historię polskiego posła w Szwajcarii przytoczyły media w Europie Środkowo-Wschodniej, w tym portal internetowy czeskiego radia publicznego.
Informacje o polskich dyplomatach bezinteresownie ratujących ludzi przed Holokaustem ucieszyły również przedstawicieli ludowców. Pytaliśmy ich o komentarz, bo szef grupy z Berna Aleksander Ładoś związany był z przedwojennym Polskim Stronnictwem Ludowym „Piast”, z którego swoje korzenie wywodzi dzisiejsze PSL.
– Jak widać nie tylko Oskar Schindler, ale też ludowcy odegrali znaczącą rolę w ratowaniu Żydów – mówi Władysław Kosiniak-Kamysz, przewodniczący Polskiego Stronnictwa Ludowego. Lider ludowców jednocześnie zwrócił uwagę, że jest to dobra okazja, aby przypomnieć rolę mieszkańców polskiej wsi, jak rodzina Ulmów z Markowej (woj. podkarpackie), zamordowanych za ukrywanie Żydów w 1944 r.
– Jestem pod ogromnym wrażeniem tego, co ten człowiek zrobił. Każda taka informacja wzbogaca wiedzę historyczną i staje w poprzek obiegowym opiniom na temat antysemityzmu Polaków – uważa Piotr Zgorzelski, poseł i sekretarz Naczelnego Komitetu Wykonawczego PSL.
Czy ludowcy będą starali się wypromować postać zapomnianego dyplomaty wywodzącego się z ludowców i jego współpracowników? – Już nasyłam na tę postać naszych pasjonatów historii, żeby się jej dokładniej przyjrzeli i zgłębili jej działalność – potwierdza.
Biorąc pod uwagę, że Ładoś był polskim dyplomatą – jego służba nie ograniczała się tylko do pracy w trakcie wojny na szwajcarskiej placówce, wcześniej uczestniczył także w negocjacjach pokoju ryskiego, który kończył wojnę polsko-bolszewicką – poprosiliśmy o komentarz również Ministerstwo Spraw Zagranicznych. Do momentu zamknięcia tego wydania nie otrzymaliśmy od resortu żadnej informacji.
Prace nad historią siatki ratującej życie za pomocą południowoamerykańskich paszportów prowadził również kanadyjski dziennikarz Mark MacKinnon z dziennika „The Globe and Mail”. Jego materiał został opublikowany wczoraj. MacKinnon eksponował rolę Juliusza Kühla, który po wojnie osiadł na stałe najpierw w Kanadzie, by później przenieść się do USA. Ładoś, który zatrudnił go w szwajcarskiej placówce i był jego przełożonym, opisywany jest przede wszystkim jako osoba zapewniająca przykrywkę dla całej operacji. Konsul honorowy RP w Zurychu Marcus Blechner w rozmowie z MacKinnonem przekonuje, że Ładoś w pełni zasługuje na miano Sprawiedliwego wśród Narodów Świata.
– Myślę, że jeszcze paru podobnych dyplomatów znalazłoby się w takich krajach jak Portugalia czy Szwecja. Była pewna grupa pracowników polskiego MSZ, którzy mieli dobre relacje z władzami krajów, na terenie których przebywali, i w związku z tym byli w stanie zaoferować pomoc, chociaż może nie w takiej skali jak Ładoś – podsumowuje prof. Dudek.