Prezydent Stanów Zjednoczonych Donald Trump wielokrotnie podkreślał swoje zaangażowanie w NATO, które jest gwarantem bezpieczeństwa i suwerenności Polski - przypomina w rozmowie z PAP komentator polityczny i ekonomista Matthew Tyrmand.

Rozmówca PAP przypomniał, że w czasie kampanii wyborczej Trump ostrzegał państwa niewywiązujące się z zobowiązań wobec Sojuszu przed konsekwencjami takiego działania. Podkreślał, że USA nie mogą samodzielnie stanowić o sile NATO.

"Zaangażowanie się USA w NATO musi zakładać to, w jaki sposób inne państwa członkowskie postępują. Uważam, że taka postawa jest całkowicie uzasadniona, szczególnie, iż tylko pięć państw realizowało swoje zobowiązania wobec Sojuszu, przeznaczając na wydatki obronne 2 proc. PKB. Były to USA, Wielka Brytania, Estonia, Grecja i Polska. Estonia i Grecja nie mają dużego wpływu na obronność Sojuszu, natomiast cały ciężar spada na Amerykę i Brytyjczyków, a Polska dokonuje ogromnego poświęcenia mając na uwadze wydatki budżetowe. Robi tak, ponieważ czuje się zagrożona, a Sojusz jest gwarantem polskiej suwerenności i bezpieczeństwa. Nie jest nim Unia Europejska" - tłumaczył Tyrmand.

Rozmówca PAP podkreśla, że wcześniejsze wypowiedzi Trumpa miały na celu wywrzeć presję na kraje, które nie realizują zobowiązań wobec Sojuszu. Dodał, że wiele państw w Europie obawia się o swoje bezpieczeństwo, dlatego niedługo zaczną przeznaczać większe środki na wspólną obronę. Dodał, że Trump podczas wizyty w Polsce najprawdopodobniej podkreśli swoje poparcie dla artykułu 5. Sojuszu.

Tyrmand ocenił, że za prezydentury Trumpa należy spodziewać się wzrostu wymiany handlowej między Polską a USA. "To już się dzieje, rozpoczęto dostawy do Polski LNG z USA" - powiedział.

"Wiem, że (wicepremier i minister finansów) Mateusz Morawiecki miał wiele owocnych rozmów w USA. Ważne rzeczy już się dzieją, widzimy to w energetyce. Jest ona kluczowa chociażby z punktu widzenia bezpieczeństwa jak i gospodarki kraju - handel energią może prowadzić do wzrostu PKB kraju, a także rozwoju w handlu dobrami" - oceniał. Według jego opinii takie państwa jak Niemcy prowadzą własną grę w dziedzinie energetyki, o czym świadczy chociażby niekorzystny m.in. dla Polski projekt Nord Stream 2.

"Śmiesznie wygląda stanowisko UE ws. Nord Stream 2 w odniesieniu do kolektywnej strategii energetycznej. W tej sprawie szczególnie Niemcy mówią +Nie! Sankcje wobec Rosji są złe, ponieważ wpływają na projekt Nord Stream 2+. Jednak taka polityka negatywnie wpływa na interesy wielu państw UE, które obawiają się o swoje bezpieczeństwo energetyczne. Szczególnie, że Rosja ma w tej części duże wpływy, jeśli chodzi o sektor energetyczny. W związku z tym widząc dostawę LNG do terminalu w północnej części Polski widać wzrost aktywności w kluczowym sektorze. Uważam, że w lipcu dowiemy się więcej i usłyszymy więcej deklaracji" - ocenił Tyrmand.

8 czerwca do Polski dotarła pierwsza dostawa amerykańskiego skroplonego gazu ziemnego (LNG). Jak oceniła wówczas premier Beata Szydło, takie kroki przyczyniają się do bezpieczeństwa i rozwoju Polski i dostawy te powinny stać się rutyną.

Europa Środkowo-Wschodnia jest zależna od rosyjskich dostaw gazu. Po tym jak Rosja w 2006 i 2009 roku czasowo odcinała dopływ gazu, państwa regionu chcą dywersyfikować źródła dostaw tego surowca, a jednym z możliwych eksporterów LNG są USA. Jednocześnie Stany Zjednoczone od lat starają się zwiększyć eksport LNG, w czym administracja Trumpa widzi możliwość zmniejszenia deficytu handlowego w relacjach z innymi państwami i ożywienia gospodarki - pisze Reuters.

Prezydent Trump odwiedza Polskę w drodze na szczyt G20 w Niemczech. Będzie w Warszawie gościem szczytu państw Trójmorza. Wezmą w nim udział przywódcy państw Europy Środkowej, Wschodniej i Południowej, którzy mają m.in. podjąć rozmowy o współpracy w dziedzinie inwestycji rozwojowych.