"Doszło do prób (ataku) na zabezpieczenia cybernetyczne Al-Dżaziry, jednak przeciwdziałamy im i obecnie wszystkie nasze systemy działają" - powiedział agencji Reutera wysoko postawiony pracownik stacji, która ma swoją siedzibę w Katarze.
Wcześniej tego dnia dyrektor generalny Al-Dżaziry Mostefa Souag przekonywał, że w obliczu kryzysu na Bliskim Wschodzie jego stacja zachowa neutralność i niezależność. Odrzucił jednocześnie oskarżenia niektórych państw arabskich, że telewizja ingeruje swoimi materiałami w wewnętrzne sprawy innych krajów.
Al-Dżazira została założona w 1996 roku w Katarze i szybko zyskała popularność wśród arabskich odbiorców na całym świecie.
W poniedziałek Arabia Saudyjska zerwała stosunki dyplomatyczne i konsularne z Katarem w związku ze wspieraniem przez to państwo terroryzmu. W ślad za Rijadem stosunki z Katarem zerwały Zjednoczone Emiraty Arabskie, Egipt i Bahrajn, również oskarżając to państwo o wspieranie terroryzmu, w tym Al-Kaidy i Bractwa Muzułmańskiego. Później na taki krok zdecydowały się Jemen, Libia i Malediwy.
Kryzys wybuchł, gdy hakerzy przejęli kontrolę nad katarską agencję prasową i opublikowali szereg fałszywych komentarzy emira Kataru na temat Iranu, Izraela oraz innych państw regionu. Według nieoficjalnych źródeł za atakiem mogli stać hakerzy z Rosji. Moskwa odpiera te zarzuty.