Około godz. 17 (godz. 16 w Polsce), na trzy godziny przed końcem głosowania, frekwencja w niedzielnych przedterminowych wyborach parlamentarnych w Bułgarii wynosiła 42,7 proc. - podała Centralna Komisja Wyborcza. Odnotowuje się liczne próby kupowania głosów.

Wcześniej CKW informowała, że o godz. 13 frekwencja wynosiła 25,5 proc. i była znacznie niższa niż w wyborach prezydenckich w listopadzie 2016 roku. Wysoka była aktywność Turków mających podwójne obywatelstwo w 35 lokalach wyborczych w Turcji.

Prokurator generalny Bułgarii Sotir Cacarow oświadczył, że w porównaniu z poprzednimi wyborami parlamentarnymi obserwuje się znaczne ożywienie w handlu głosami. O ile w poprzednich wyborach wszczęto 374 dochodzeń w sprawie prób kupowania głosów, w tym 59 dochodzeń w dniu głosowaniu, o tyle w tym roku wszczęto już 534 takie postępowania, a w niedzielę do południa było ich 73 i oczekuje się, że ich liczba jeszcze wzrośnie. W obecnej kampanii zapadł już jeden wyrok skazujący za organizowanie handlu głosami, procesy wytoczono też ośmiu innym osobom. W próby handlowania głosami zamieszani są także kandydaci na posłów - dodał Cacarow.

Handel głosami odbywa się głównie w romskich dzielnicach i regionach zamieszkanych przez mniejszość turecką. Cacarow poinformował, że w mieście Widyń na północnym zachodzie kraju głosy kupuje się za 40 lewów (20 euro). Według radia publicznego w romskiej dzielnicy Sofii, Filipowci, głos kosztuje od 10 do 20 lewów (5-10 euro). W trakcie kampanii wyborczej pojawiło się wiele sygnałów o rozdawaniu prezentów i paczek z żywnością w środowiskach mniejszości tureckiej. Zdaniem obserwatorów głosy przeważnie kupowała finansowana przez Turcję partia Demokraci na rzecz Odpowiedzialności, Sprawiedliwości i Tolerancji (DOST) Lutfiego Mestana.

Prezydent Bułgarii Rumen Radew i tymczasowy premier Ognian Gerdżikow wyrazili nadzieję, że po wyborach emocje opadną i możliwie najszybciej dojdzie do utworzenia rządu. Według Gerdżikowa powinno to nastąpić w ciągu miesiąca.

„Głosowałem za nadzieją wszystkich Bułgarów, za lepszą, nowoczesną i prosperującą Bułgarią” – powiedział Radew po oddaniu głosu. „Liczę, że po wszystkich ciosach i ciężkich zarzutach partie przejawią rozsądek i odpowiedzialność, by jak najszybciej utworzyć rząd” – mówił.

Lider centroprawicowej partii GERB (Obywatele na rzecz Europejskiego Rozwoju Bułgarii) Bojko Borysow wyraził nadzieję, że po wyborach naród bułgarski się zjednoczy. „W najbliższych dniach będziemy dużo mówić o Turcji. Powinniśmy iść na kompromisy, bo obecna polityka jest zgubna dla Bułgarii, lecz wyborcy powinni zrozumieć, kto ją prowadzi” - podkreślił.

Liderka lewicowej koalicji pod wodzą Bułgarskiej Partii Socjalistycznej (BSP) Kornelia Ninowa podkreśliła, że opowiedziała się za niezależnością Bułgarii zarówno od Zachodu, jak i Wschodu, a także „za zmianą, bezpieczeństwem granic i sprawiedliwością”.

Wiele mediów obchodzi zakaz publikowana danych z sondaży exit poll i publikuje takie informacje na Facebooku, lecz są między nimi duże rozbieżności; według jednych prowadzi GERB, według innych koalicja BSP, przy czym różnice sięgają 6-7 punktów procentowych. Przeważa opinia, że wyniki obu wiodących ugrupowań są zbliżone.