Szwecja właśnie przywróciła pobór wojskowy. Niewielu pamięta, że w Polsce został on zawieszony zaledwie osiem lat temu. I że wbrew pozorom obowiązkowa służba wojskowa ma także strony pozytywne.
O tym, że Szwedzi chcą przywrócić zawieszony w 2010 r. pobór do wojska, minister obrony Peter Hultqvist informował jeszcze we wrześniu ubiegłego roku. Jednak głośno zrobiło się o sprawie dopiero w ubiegłych tygodniach, po tym gdy parlament w Sztokholmie dosyć zgodnie przegłosował odpowiednią ustawę. Od 1 lipca młodzi Skandynawowie stawający przed komisjami wojskowymi będą mieli do obsadzenia cztery tysiące etatów. Taka decyzja szwedzkich polityków to wynik coraz bardziej agresywnej polityki wschodniego sąsiada – Rosji (chodzi m.in. o liczne incydenty związane z naruszeniem przestrzeni powietrznej czy wód morskich Szwecji przez jednostki rosyjskie) – oraz, co równie istotne, braku wystarczającej liczby kandydatów o odpowiednich kwalifikacjach, których szwedzkie wojsko mogłoby przyjąć w swoje szeregi.
Informacja o przywróceniu przymusowego poboru wojskowego u naszego północnego sąsiada odbiła się głośnym echem. Tymczasem niewielu w Polsce pamięta, że nad Wisłą pobór zawieszono zaledwie osiem lat temu. W 2009 r. ostatni żołnierze służby zasadniczej wyszli do cywila. Od tej pory w Polsce służą tylko żołnierze zawodowi, których obecnie jest ok. 100 tys.