Premier Iraku Hajder al-Abadi zażądał z rozmowie telefonicznej z Donaldem Trumpem skreślenia Iraku z listy krajów, których obywatelom zakazano dekretem prezydenta USA wjazdu na terytorium Stanów Zjednoczonych - zakomunikowano w piątek w Bagdadzie.

Irak wraz z Jemenem, Iranem, Libią, Somalią, Syrią i Sudanem znalazł się na liście krajów arabskich o muzułmańskiej większości, których obywatelom zakazano na trzy miesiące wjazdu do Stanów Zjednoczonych; uchodźców dotyczy zakaz czteromiesięczny.

Dekret został czasowo zawieszony przez sędziego z federalnego sądu okręgowego w Seattle, a w czwartek zostało odrzucone rządowe odwołanie od tego zawieszenia.

Trump zapowiedział jednak kontynuowanie rządowej batalii przeciwko decyzji sędziego w tej sprawie.

Premier Abadi, według komunikatu, który ogłosiło jego biuro po czwartkowej rozmowie szefa rządu z Trumpem, wezwał prezydenta Stanów Zjednoczonych do "wycofania Iraku z listy krajów wymienionych w dekrecie".

USA utrzymują w Iraku ponad 4 800 żołnierzy i odgrywają czołową rolę w międzynarodowej koalicji wspierającej siły irackie w toczącej się od września 2014 roku wojnie z Państwem Islamskim na terenie Iraku.

Lotnictwo USA i amerykańscy doradcy wojskowi w Iraku pomagają obecnie siłom irackim w odbijaniu z rąk bojowników Państwa Islamskiego Mosulu, głównego miasta prowincji Niniwa.

Z podobnymi jak premier Iraku apelami do Trumpa wystąpili w czwartek telefonicznie także sojusznicy USA, którzy jednak nie znaleźli się na kontrowersyjnej liście: Kuwejt i Arabia Saudyjska.

Emir Kuwejtu szejk Sabah al-Ahmad as-Sabah i Trump podkreślili "znaczenie umocnienia bezpieczeństwa i stabilizacji w regionie oraz wspierania wspólnych wysiłków w walce przeciwko terroryzmowi i ekstremizmowi" - podała oficjalna agencja kuwejcka Kuna. (PAP)